Kiedy Beomgyu obudził się następnego ranka, zauważył trzy, dosyć zastanawiające go, rzeczy.
Pierwsza - był u siebie w sypialni.
Druga - był przebrany w piżamę.
Trzecia - Kaia nie było nigdzie w pobliżu.
A poza tym, w jego mózgu wytworzyła się czarna dziura, przez którą pamiętał tylko połowę z tego, co wydarzyło się wczoraj. To znaczy, miał nadzieję, że chociaż połowę.
Tak więc jednak cztery zastanawiające rzeczy.
Kiedy wychodzili z Kaiem do tego całego klubu, to jeszcze wszystko było perfekcyjnie jasne. Nim się obejrzał, minęła kolejna godzina, podczas której on sam wystarczająco się rozluźnił, a Kai znów zaczął mówić o tym, jak strasznie Beomgyu się marnuje z Taehyunem i jaki ma potencjał. Normalnie byłby na niego trochę zły, bo w końcu obraża jego chłopaka i ich wspólnego przyjaciela, ale wtedy nie bardzo o tym myślał. Poza tym nie mógł ukryć, że nawet budowało mu to ego. Chwilę po godzinie dwudziestej drugiej postanowili w końcu wyjść. Klub, do którego zabrał go Kai, zdecydowanie nie był z w y c z a j n y m klubem. Jak tak teraz myślał, to w sumie nawet nie wiedział, czego innego się spodziewał.
Młodszy powiedział, że skoro to jego pierwszy raz w takim miejscu, to bierze na siebie za niego pełną odpowiedzialność i zapłaci mu za wejście. Ale okazało się, że nawet nie musiał wydawać pieniędzy, bo bardzo dobrze zna się z bramkarzem. Zresztą tak samo, jak z właścicielem klubu. Beomgyu nie pytał go o szczegóły tych relacji, a Kai nie drążył tematu. Najważniejsze, że zaoszczędzili pieniądze za wstęp.
Kiedy już tam weszli, w środku było... Jak w typowym klubie. Pomijając fakt, że Beomgyu czuł na sobie wzrok jakiejś powalonej ilości mężczyzn i coraz bardziej chciał zamordować przyjaciela. Brat się z niego czasem śmiał, że mimo upływu lat, nadal wygląda na nastolatka i przez to było mu jeszcze gorzej. Pamiętał też, że jeden, w miarę przystojny chłopak chciał mu kupić drinka i po kolejnej próbie namówienia go, Beomgyu się zgodził, mając w głowie słowa Kaia odnośnie płacenia za siebie. Jednak szczerze mówiąc, teraz nawet nie pamiętał, jak tamten koleś się nazywał. Ani jak wyglądał. Ale to przecież nie jego wina, że było ciemno, a on nie miał okularów. Chociaż przez to odczuwał małe wyrzuty sumienia. Kai mu powiedział, że zawsze trzeba korzystać z takiej okazji. A potem jeszcze przez chwilę nawet tańczył z młodszym. Później wypił kolejnego drinka. Wtedy Kai wydawał się równie pod wypływem co on, bo przyciągnął go do siebie od tyłu i zaczął coś mówić o tym, że chłopcy uważają takie coś za hot, czy cokolwiek. I potem kolejny raz coś wypił. I kolejny. I...
Piątą rzeczą, o której przekonał się Beomgyu, kiedy tylko przewrócił się na bok, było wrażenie, że zaraz zwymiotuje.
W duchu dziękował opatrzności, że jego mieszkanie było stosunkowo małe, ponieważ zdążył jeszcze wbiec do łazienki. Jednak kiedy przeleciał przez salon, coś nie do końca mu się zgadzało. A mianowicie - Kai spał na kanapie, czyli przynajmniej jedna frustrująca go sprawa została rozwiązana. Więc najpewniej to on go przetransportował do mieszkania i potem przebrał. Beomgyu odrzucił wersję, że zrobił to sam, kiedy pierwszym jego odruchem po przebudzeniu był ten wymiotny. W każdym razie nie chodziło o sam fakt, że on tam spał.
Kai spał na kanapie w mieszkaniu Beomgyu.
Z kimś.
Kiedy Beomgyu już mniej-więcej się ogarnął i ochlapał twarz wodą, postanowił sprawdzić, kogo w ogóle młodszy do niego przytargał i przy okazji bardzo mocno go ochrzanić. Wyszedł z łazienki, trochę niepewnie i ostrożnie, po czym po cichu podszedł do kanapy. Nawet wstrzymał oddech. Głowa go bolała i nie bardzo chciał teraz m y ś l e ć. No ale przecież to nie była codzienna sytuacja.
![](https://img.wattpad.com/cover/331460928-288-k80353.jpg)
CZYTASZ
Still Into You || yeongyu
Fanfiction- Zbajeruj go. A kiedy już gdzieś cię zaprosi, to powiesz, że samemu będzie ci trochę jakby dziwnie i B A M! - Taehyun pokazał dłońmi wybuch. - Weźmiesz nas ze sobą. *** Życie Beomgyu było raczej spokojne i stosunkowo nudne. Grał na gitarze, studiow...