Beomgyu nienawidził wstawać wcześnie.
Podziwiał Taehyuna, że daje radę codziennie zrywać się rano do pracy. Tak właściwie, to on wcale nie musiał tego robić. Pracował w firmie ojca, więc gdyby zaczął przychodzić później, raczej nikt nie miałby nic przeciwko. Albo przynajmniej by tego nie powiedział na głos. Jednak młodszy ciągle powtarzał, że dzięki temu może wrócić szybciej.
Beomgyu już zdążył przyzwyczaić się do takiego stanu rzeczy.
Co prawda było mu trochę głupio, że nigdy rano nie mogą się zobaczyć, ponieważ on spał jak zabity i nieważne, co działo się wokół niego, był nie do ruszenia. Taehyun narzekał, że mieszkanie mogłoby się palić, a on by to przespał i spłonął. Przynajmniej jego chłopak wracał z pracy stosunkowo wcześnie, więc może znalazłby go w najlepszym przypadku niedotlenionego i nieprzytomnego gdzieś w salonie, czy łazience i jeszcze zdążyłby go uratować.
Natomiast jeśli Beomgyu miał wybierać pomiędzy porankami, gdzie obaj siedzieliby niewyspani i wkurzeni na świat, a większą ilością wspólnie spędzonego czasu po południu i wieczorem, to wolał tę drugą opcję.
On sam miał mały problem ze znalezieniem czegoś na dłużej. Jego mama ciągle powtarzała, że ukończył bardzo przydatny i przyszłościowy kierunek, po którym 'wszystkie ścieżki kariery stoją otworem', jednak okazało się to wcale nie być takie proste. Sam nie wiedział czemu ma taki kłopot. Ale Taehyun nie miał nic przeciwko. Mówił mu, że ma sobie znaleźć pracę, która będzie mu sprawiała przyjemność, nawet jeśli na ten moment on jako jedyny będzie zarabiać i takie tam. Beomgyu bardzo doceniał poświęcenie chłopaka, mimo tego, że nie do końca je rozumiał. Na szczęście udawało mu się od czasu do czasu wykonywać różnego typu obliczenia dla zagranicznych firm, co przynosiło stosunkowo duży zysk, nawet, jeśli jednorazowy. I tak właściwie mu to odpowiadało.
Udało mu się w końcu podnieść z łóżka i wziąć szybki prysznic. Od razu po przebudzeniu zdecydował, że musi złożyć wizytę Kaiowi. Im wcześniej wszystko sobie wyjaśnią, tym lepiej. Wydawało mu się, że powinien poczekać na Taehyuna, ale chciał załatwić sprawę już teraz. Poza tym, chłopak starałby się go powstrzymać i ostatecznie nie doszłoby do żadnej konfrontacji, bo przecież „Kai już tak czasem ma i to normalne". Gówno prawda. Może i najmłodszy rzeczywiście miewał jakieś tam swoje humorki, ale to nie znaczy, że musi na nich naskakiwać bez żadnych podstaw.
Beomgyu żałował, że nigdy nie zrobił prawa jazdy. Szczególnie teraz, kiedy padało, a on był bardzo zdeterminowany do konfrontacji z przyjacielem. Wiedział, że jeśli w tym momencie tego nie załatwi, to mogą dopaść go wątpliwości. Ale kiedy sprawdził prognozę pogody, z iskierką nadziei, że się polepszy, zobaczył jedynie ulewę.
Chwycił przy wyjściu parasol i wyruszył w stronę kawiarni.
Był to dosyć głupi pomysł. Beomgyu nie wziął pod uwagę, że również wieje mocny wiatr, co było przecież logiczne. Powinien był to przeczekać albo w ogóle dać sobie spokój. Całkowity idiotyzm. Jednak właśnie przemierzał miasto, co jakiś czas przeskakując większe kałuże. Teoretycznie mógł je zignorować i ewentualnie zamoczyć buty, ale mokre skarpetki to nie jest nic przyjemnego, a on ostatnio i tak trochę mało się ruszał.
Starał się tylko uważać, aby nie skręcić przy okazji kostki. To musiałby być strasznie żałosny widok. Pewnie w tej beznadziejnej sytuacji by się popłakał, jak jakiś kompletny frajer, bo by go to wszystko przytłoczyło. I siedziałby na mokrym chodniku, najpewniej w jednej z brudnych kałuż, ociekający wodą i bez możliwości wstania. Z bolącą i spuchniętą kostką, czerwony na twarzy od płaczu, który i tak starałby się powstrzymywać. Więc ostatecznie z zaciśniętymi zębami zacząłby się hiperwentylować i pewnie jeszcze by się osmarkał.

CZYTASZ
Still Into You || yeongyu
Hayran Kurgu- Zbajeruj go. A kiedy już gdzieś cię zaprosi, to powiesz, że samemu będzie ci trochę jakby dziwnie i B A M! - Taehyun pokazał dłońmi wybuch. - Weźmiesz nas ze sobą. *** Życie Beomgyu było raczej spokojne i stosunkowo nudne. Grał na gitarze, studiow...