XX

366 47 115
                                    


- Beomgyu, wiesz, że musimy pogadać?

Yeonjun stał pod drzwiami już dobre dziesięć minut.

Beomgyu, kiedy tylko doszedł do siebie rano, ledwo przytomny chwycił pierwszą lepszą koszulkę i pobiegł do łazienki. To znaczy, próbował pobiec. W każdym razie teraz siedział na podłodze pod drzwiami, właśnie w tej koszulce i bokserkach, zaczynało robić mu się zimno i w dodatku miał wciąż delikatnie mokre włosy po prysznicu, a suszarka jak na złość postanowiła mu się akurat dziś zepsuć. Jedyny pozytyw jego sytuacji był taki, że nie spalił po drodze mieszkania.

Jeszcze.

Zaczął robić sobie w głowie listę rzeczy, których zdążył dowiedzieć się w ciągu ostatniej... Doby. Chciał, żeby wyszło mu jak najmniej chaotycznie, ale przez to musiał się ograniczyć do wyłącznie najważniejszych punktów.

Udało mu się wyróżnić sześć kluczowych informacji. Więc tak:

1. Yeonjun i Kai naprawdę się przespali. Beomgyu nie powinien być zły. W końcu to nie jest jego sprawa. Kai jest dorosły i robi, co chce, a Yeonjun wcale nie jest jego chłopakiem, dlatego do żadnego z nich nie mógł mieć pretensji.

2. Yeonjun i Beomgyu teraz już też się przespali. Na to z kolei miał wpływ, ale czy żałował? Nie do końca. Raczej nie. Właściwie, to wcale.

3. Beomgyu powiedział mu, że go kocha. Tego z kolei trochę żałował. Albo może nie żałował, ale nie sądził, że nastąpi to w takiej sytuacji. W zasadzie myślał, że nigdy mu tego nie powie. Ale tak samo wydawało mu się, że już nigdy go nie spotka.

4. Yeonjun też powiedział Beomgyu, że go kocha. W sumie to on zaczął. Czyli to wszystko to jego wina.

5. Yeonjun ma jakieś poważne problemy ze sobą. O tym muszą porozmawiać.

6. Beomgyu ma poważne problemy z myśleniem. O tym niestety nie mają jak pogadać. Za to on sam powinien w końcu umówić się do specjalisty.

Sytuacja prezentowała się raczej miernie w kierunku źle, a nawet nie skończył robić listy, bo wtedy Yeonjun postanowił kolejny raz zacząć drzeć się do niego zza ściany.

- Jeśli stamtąd nie wyjdziesz, to nasikam ci do zlewu w kuchni!

Beomgyu wtedy postanowił wyjrzeć zza drzwi. Okazało się, że Yeonjun pod nimi siedział, a kiedy tylko poczuł za plecami ruch, zerwał się na równe nogi.

- To jest szantaż. Nie zrobisz tego.

- Chcesz się przekonać? - Yeonjun stał teraz przed nim z delikatnym uśmiechem. Miał na sobie jedne z dresów młodszego i jakąś zwykłą koszulkę z nadrukiem. Nie do końca jego styl. Dlaczego życie było takie niesprawiedliwe i nawet w takich ciuchach wyglądał dobrze?

Beomgyu chciał znów zamknąć drzwi, ale Yeonjun przytrzymał je stopą. Wyciągnął rękę w jego kierunku, a on sam przez chwilę się na nią jedynie patrzył. W końcu podał mu dłoń. Yeonjun wtedy szybkim ruchem przyciągnął go do siebie i delikatnie pocałował. Od razu potem odwrócił go i zderzył jego plecy ze swoją klatką piersiową. Lewą ręką złapał tę jego, a drugą położył mu w pasie. Następnie pocałował go w szyję.

Beomgyu potrzebował chwili na przetworzenie.

W końcu westchnął.

- Co jest? - Yeonjun wymruczał mu do ucha. Jego ton był bardzo ciepły i łagodny. Jakby próbował go w jakiś sposób uspokoić. Albo zmusić do mówienia.

Still Into You || yeongyuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz