XXI

304 52 123
                                        


- Matko, Beoms, tylko popatrz na niego. - Kai siedział oparty łokciem o ławkę, z brodą na dłoni. - Ma takie ładne włosy i jest taki wysoki i wcale nie ma żadnego pryszcza!

- Może po prostu pije wodę. - Beomgyu posłał zdegustowane spojrzenie w stronę butelki z colą młodszego i zaczął wycierać sobie okulary ściereczką z mikrofibry. Miał na nich jakieś tajemnicze plamy, trochę przypominające tłuste odciski palców. Ale raczej sam ich sobie nie zrobił, a zauważył je dopiero przed chwilą.

- To jest takie strasznie śmieszne. - Taehyun siedział z nosem w książce od angielskiego i nawet nie raczył zerknąć na pozostałą dwójkę. - Wystarczy, że gość się myje i już ci się podoba.

- To już jest jakieś osiągnięcie!

- To jest zupełne minimum.

- Skąd ty to możesz wiedzieć? - Kai zrobił nadąsaną minę. - Nigdy nawet nie miałeś chłopaka. Nawet nikt ci się nie podobał!

- Chłopcy w naszym wieku są strasznie niedojrzali. - Taehyun poprawił okulary. - Ja też jestem. I szczególnie ty. Początek gimnazjum to nie czas na związki.

- Mówisz to tylko dlatego, że mama ci tak powiedziała. - najmłodszy wystawił mu język.

Beomgyu patrzył na nich jeszcze przez chwilę, dopóki nie usłyszał dzwonka, sygnalizującego koniec przerwy. Wtedy Kai wstał i wypiął dumnie pierś.

- Cóż, nie zamierzam czekać, bo jeszcze okazja ucieknie mi sprzed nosa. Założę się, że do końca semestru Pan Doskonały będzie mój!

I poszedł w kierunku wspomnianego chłopaka, siadając obok niego w ławce i od razu zaczynając z nim rozmowę. Beomgyu czasem zazdrościł mu, że przychodziło mu to z taką łatwością. Ale ten cały „Pan Doskonały" wydawał się odrobinę spłoszony. Może Kai za bardzo się nakręcił i teraz biedny chłopiec musi go znosić.

Taehyun wymienił z nim spojrzenia.

- Ciekawe, czy mu przejdzie.

- Mam nadzieję. - młodszy westchnął. - Wiem o tym gościu więcej, niż kiedykolwiek bym chciał. A nawet nigdy z nim nie gadałem. Poza tym podobno pierwsze miłości zawsze źle się kończą.

Beomgyu jeszcze przez chwilę patrzył w ich kierunku.

- Może masz rację.

- Zawsze mam.

Kiedy lekcja angielskiego się skończyła, Kai niemal rzucił się do pozostałej dwójki. Prawie skakał, opowiadając o tym, jaki ten chłopak, który mu się podoba, jest mądry i jak bardzo cieszy się, że jest z nim w parze, bo udało im się zrobić jakieś zadanie dwa razy szybciej, niż gdyby robił je sam. Beomgyu był dobrany z Taehyunem i w głębi duszy dziękował za to nauczycielce. Nie był najlepszy w kontaktach z obcymi.

Ani w angielskim.

Szczególnie w angielskim.

Kiedy wszyscy trzej wracali razem do domu, Taehyun opowiadał Beomgyu o tym, że dostał od taty na urodziny nowy fragment do swojej perkusji i chciał o tym też powiedzieć Kaiowi, ale teraz nic do niego nie docierało. Tak jakby po prostu szedł obok nich, a nie z nimi.

Beomgyu powoli się irytował.

- A właśnie. - Kai nagle się zatrzymał i klasnął w dłonie. - Idziemy jutro na deski?

- Rany, wciąż mnie boli tyłek po ostatnim razie. - Taehyun zawył w odpowiedzi.

- Czemu jutro? - Beomgyu próbował za nimi nadążyć. To przecież nie jego wina, że obydwaj zaczęli rosnąć wcześniej i dlatego mają teraz dłuższe nogi, czyli też chodzą szybciej! - Nie lepiej w piątek? Mamy za dwa dni sprawdzian z historii.

Still Into You || yeongyuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz