- Matko, Beoms, tylko popatrz na niego. - Kai siedział oparty łokciem o ławkę, z brodą na dłoni. - Ma takie ładne włosy i jest taki wysoki i wcale nie ma żadnego pryszcza!- Może po prostu pije wodę. - Beomgyu posłał zdegustowane spojrzenie w stronę butelki z colą młodszego i zaczął wycierać sobie okulary ściereczką z mikrofibry. Miał na nich jakieś tajemnicze plamy, trochę przypominające tłuste odciski palców. Ale raczej sam ich sobie nie zrobił, a zauważył je dopiero przed chwilą.
- To jest takie strasznie śmieszne. - Taehyun siedział z nosem w książce od angielskiego i nawet nie raczył zerknąć na pozostałą dwójkę. - Wystarczy, że gość się myje i już ci się podoba.
- To już jest jakieś osiągnięcie!
- To jest zupełne minimum.
- Skąd ty to możesz wiedzieć? - Kai zrobił nadąsaną minę. - Nigdy nawet nie miałeś chłopaka. Nawet nikt ci się nie podobał!
- Chłopcy w naszym wieku są strasznie niedojrzali. - Taehyun poprawił okulary. - Ja też jestem. I szczególnie ty. Początek gimnazjum to nie czas na związki.
- Mówisz to tylko dlatego, że mama ci tak powiedziała. - najmłodszy wystawił mu język.
Beomgyu patrzył na nich jeszcze przez chwilę, dopóki nie usłyszał dzwonka, sygnalizującego koniec przerwy. Wtedy Kai wstał i wypiął dumnie pierś.
- Cóż, nie zamierzam czekać, bo jeszcze okazja ucieknie mi sprzed nosa. Założę się, że do końca semestru Pan Doskonały będzie mój!
I poszedł w kierunku wspomnianego chłopaka, siadając obok niego w ławce i od razu zaczynając z nim rozmowę. Beomgyu czasem zazdrościł mu, że przychodziło mu to z taką łatwością. Ale ten cały „Pan Doskonały" wydawał się odrobinę spłoszony. Może Kai za bardzo się nakręcił i teraz biedny chłopiec musi go znosić.
Taehyun wymienił z nim spojrzenia.
- Ciekawe, czy mu przejdzie.
- Mam nadzieję. - młodszy westchnął. - Wiem o tym gościu więcej, niż kiedykolwiek bym chciał. A nawet nigdy z nim nie gadałem. Poza tym podobno pierwsze miłości zawsze źle się kończą.
Beomgyu jeszcze przez chwilę patrzył w ich kierunku.
- Może masz rację.
- Zawsze mam.
Kiedy lekcja angielskiego się skończyła, Kai niemal rzucił się do pozostałej dwójki. Prawie skakał, opowiadając o tym, jaki ten chłopak, który mu się podoba, jest mądry i jak bardzo cieszy się, że jest z nim w parze, bo udało im się zrobić jakieś zadanie dwa razy szybciej, niż gdyby robił je sam. Beomgyu był dobrany z Taehyunem i w głębi duszy dziękował za to nauczycielce. Nie był najlepszy w kontaktach z obcymi.
Ani w angielskim.
Szczególnie w angielskim.
Kiedy wszyscy trzej wracali razem do domu, Taehyun opowiadał Beomgyu o tym, że dostał od taty na urodziny nowy fragment do swojej perkusji i chciał o tym też powiedzieć Kaiowi, ale teraz nic do niego nie docierało. Tak jakby po prostu szedł obok nich, a nie z nimi.
Beomgyu powoli się irytował.
- A właśnie. - Kai nagle się zatrzymał i klasnął w dłonie. - Idziemy jutro na deski?
- Rany, wciąż mnie boli tyłek po ostatnim razie. - Taehyun zawył w odpowiedzi.
- Czemu jutro? - Beomgyu próbował za nimi nadążyć. To przecież nie jego wina, że obydwaj zaczęli rosnąć wcześniej i dlatego mają teraz dłuższe nogi, czyli też chodzą szybciej! - Nie lepiej w piątek? Mamy za dwa dni sprawdzian z historii.

CZYTASZ
Still Into You || yeongyu
Fanfiction- Zbajeruj go. A kiedy już gdzieś cię zaprosi, to powiesz, że samemu będzie ci trochę jakby dziwnie i B A M! - Taehyun pokazał dłońmi wybuch. - Weźmiesz nas ze sobą. *** Życie Beomgyu było raczej spokojne i stosunkowo nudne. Grał na gitarze, studiow...