Rozdział 35

128 18 5
                                    


   W pracy byłam na styk. Wczorajszy wieczór, trochę mnie przerósł, a dziś miałam tego skutki widoczne na twarzy.

- Żyjesz? – Patryk zaczepił mnie, gdy mijaliśmy się w drzwiach szatni.

- Tak, dzięki – nie miałam ochoty rozmawiać, czułam, że jeśli cokolwiek powiem, to zwyczajnie będę płakać. – Zaraz zrobię kawę – uśmiechnęłam się krzywo i podeszłam do swojej szafki.

- Dziś ja zrobię i może zapalimy?

- Pewnie – kiwnęłam głową nawet się nie odwracając.

- To idę – usłyszałam tylko jak ruszył i poczułam jak łzy chcą przecisnąć się przez powieki.

   Nic z tego, nie tym razem. Nie mogę tutaj pokazać, że jestem słaba, tym bardziej iż w lokalu jest Michał i w każdej chwili mogę na niego wpaść. Chociaż jest to ostatnia osoba, którą chciałbym spotkać. Wczoraj na koniec dnia jego obojętność względem mnie, chyba przeważyła całą szalę uczuć jakie były we mnie.

   Przebrałam się szybko i ruszyłam za bar, gdzie Patryk kończył kawy. Byłam mu wdzięczna, bo czułam się okropnie i sama nie wiem jak dam radę dziś pracować. Miałam nadzieję, że nie będzie ruchu i zajmę się czymś czego nie da się zepsuć, lub pomieszać.

- Idziemy? – wręczył mi filiżankę w dłoń i sam ze swoją ruszył na kuchnię.

- Dziękuję – ruszyłam za nim wychodząc na dwór. Przechodząc przez kuchnię zauważyłam brak Kasi. – Nie będzie dziś Kaśki?

- Chyba nie, zresztą nie wiem coś mi szef pisał, że chciała wolne – poczęstował mnie papierosem, który pomógł mi psychicznie. Widocznie był mi po prostu potrzebny gram nikotyny.

- Rozumiem – nie miałam dziś ochoty na rozmowy, tym bardziej było mi głupio, że zawracałam mu głowę swoimi problemami.

- Piecyk działa?

- Miałam małą awarię, ale już jest naprawiony – uśmiechnęłam się, lecz widziałam, że raczej Patryk nie kupił mojego kłamstwa, iż wszystko u mnie w porządku.

- To dobrze – zaciągnął się papierosem tak samo jak ja, i znów się odezwał. – Wiesz, że jeśli chcesz to możesz mi się wygadać?

   Spojrzałam na niego i wiedziałam już, iż niektórzy mężczyźni potrafią odczytać, gdy jest coś nie tak z kobietą. Patryk właśnie taki był.

- Jasne, ale chyba to zostawię dla siebie – zgasiłam papierosa i zaczekałam, aż zrobi to Patryk.

   Wolałam aby nikt stąd nie wiedział o moich problemach, tym bardziej by nie dowiedział się o nich Natan. Wtedy kłamstwo Michała i moje wyszło by na jaw, a ja nie wiem jaki Michał ma w tym cel. Zresztą z pewnością zaraz spakuję się w torbę i zniknie stąd do swojego nowego życia.

   Wróciłam za bar i szukałam sobie jakiegoś zajęcia. Zaczęłam myć szkło, później umyłam podłogę, ogarnęłam łazienki i w między czasie obsłużyliśmy z Patrykiem kilka stolików. Dzień zleciał szybko, i nawet przez sekundę nie widziałam, ani szefa, ani Michała. Było to trochę dziwne, ale z drugiej strony jeden miał kaca i pewnie nie potrafił wstać z łóżka, a drugi miał swoje sprawy i na pewno ja nie zaliczałam się do tej listy.

- Idę się przebrać – Patryk wyszedł z kuchni, a ja gasiłam światła za barem. Nie wiem czemu, lecz czułam zawód, iż nie pojawił się tu dziś Michał. Miałam cichą nadzieję, że może jednak się pojawi.

   W szatni Patryk czekał, aż się przebiorę, niestety nie miałam jeszcze kluczy, więc nie mogłam wychodzić jako ostatnia. Zabrałam rzeczy i w ciszy ruszyliśmy korytarzem. Patryk pozamykał drzwi, a ja wyszłam na dwór. Śniegu było sporo i wiedziałam, że nie tylko odśnieżanie samochodu mnie czeka, ale również podjazdu pod dom.

   Pożegnałam się z Patrykiem, gdy skończyliśmy spychać śnieg z aut i pierwszy ruszył w drogę. Miałam w planie zrobić jeszcze zakupy, bo niestety lodówka zaczynała świecić pustkami. Sklep był czynny do 20, więc zostało mi podjechać do miasta niedaleko.

   Po godzinnej drodze i zakupach w końcu skręciłam w swoją drogę i zaskoczyło mnie, iż podjazd był już odśnieżony, a na nim stał samochód chyba Michała. Spojrzałam na dom w którym paliło się światło i trochę mnie to zaskoczyło. Przecież oddał mi klucze, gdy wyjechał...

   Zajrzałam w torebkę i zaczęłam panicznie szukać kluczy do domu, których w niej nie było. Cholera, przecież zamykałam dom. Zgasiłam samochód i zabrałam zakupy. Jedynym słusznym krokiem będzie rozmowa z Michałem. Mam dość udawania i uciekania od niektórych tematów. Prócz tego mam również wiele innych pytań, takich, które odkładałam za długo i chyba pora w końcu wyciągnąć je na pierwszy plan .

   Weszłam do domu, gdzie słyszałam rozmowę i zaraz po tym śmiech. Oba były znajome i czułam jak moje serce przyśpiesza. Zdjęłam buty i ruszyłam cichym krokiem do salonu.

- Możliwe, ale pamiętaj, że to i tak nigdy nie powinno się stać, a już tym bardziej powtórzyć – głos Olka rozszedł się po salonie.

- Olek? – powiedziałam, gdy w jednej w chwili oboje na mnie spojrzeli.

- Zosia – wstał z kanapy idąc w moją stronę. – Co tak długo?

- Co tu robisz? – zapytałam. Byłam zła w tej chwili na brata, że mnie olał i nawet nie napisał, nie zadzwonił.

- Będę spędzać święta  z wami – zabrał zakupy z moich rąk i przytulił mnie do siebie.

   Cieszyłam się, że jest cały i wrócił do domu, lecz złość, iż miał w dupie jakąkolwiek wiadomość do mnie, aby mnie poinformować, że nie chciałam go przytulać.

- Jesteś świnią! – krzyknęłam i spojrzałam na Michała. – Ty również!

   Odwróciłam się i ruszyłam do swojego pokoju. Olek krzyczał moje imię, lecz w tej chwili nie chciałam ich widzieć. Ani jednego, ani drugiego. Zdjęłam kurtkę i usiadłam na łóżku. Czułam jak łzy zaczynały się zbierać pod powiekami, ale nie tym razem. Nie mogę uciekać w łzy, gdy coś zaczyna się psuć. Muszę zacząć być silna dla siebie, inaczej skończę marnie jako płaczek kościelny.

- Nie cieszysz się, że wróciłem? – Olek wszedł bez pukania, bez żadnego ostrzeżenia do pokoju.

- Cieszę się, ale czy wiesz co sobie myślałam kiedy nic nie pisałeś?

- Wiem, ale jestem tutaj. Żyje i jak widzisz nic mi nie jest – usiadł obok mnie, a ja mimo wszystko wtuliłam się w jego ciało.

- Nie rób tego więcej. Jestem zła i naprawdę bałam się o Ciebie – wyznałam szczerze.

- Myślę, że więcej się to nie powtórzy – powiedział, a ja się odsunęłam i popatrzyłam na brata, który dziwnie się uśmiechnął.

- Chcesz powiedzieć, że zostajesz?

   Nie wiem, czy będę potrafiła odnaleźć się razem z nim w domu. Owszem cieszę się jeśli ma zostać i nie jeździć na wojnę, lecz to trochę zaskoczenie.

- Będę pełnić służbę, ale tutaj na wyjazdach nie dłuższych niż dwa tygodnie, tak więc planuje zostać na stałe – kiwnął głową zadowolony.

- Nareszcie zmądrzałeś – powiedziałam pewnie. - Może w końcu znajdziesz dziewczynę – dodałam .

- Nie rozpędzaj się tak, dopiero przyzwyczajam się do myśli, że będę mieszkał z Tobą – potargał mi włosy, czego bardzo nie lubię. Oczywiście mój brat dobrze o tym wie i lubi wykorzystywać takie sytuację. – Michał powiedział mi co między wami zaszło – spojrzałam na niego i był niezadowolony. Uśmiech znikł z jego twarzy, co trochę mnie zaskoczyło. – Miałaś nie pakować się w to, prosiłem Cię.

   Nie rozumiałam dlaczego, tak bronił abyśmy nie mogli być z Michałem razem. Miałam dość tego i w końcu musiał mi powiedzieć o co tu chodzi. Zbyt długo zwlekałam. 

Miłość z przeszłości [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz