Rozdział 40

122 15 1
                                    


  Michał wyszedł z domu, a ja nie chciałam go gonić. Traciłam siłę, by dopytywać o co chodzi i co ukrywa. Nie ukrywa jednak tego sam, lecz z moim bratem i chyba wiem, gdzie powinnam pójść, aby dowiedzieć się w końcu prawdy. Jeśli nie Michał, to Olek będzie musiał mi w końcu wyjaśnić o co tu chodzi.

   Wykąpana czekałam na brata w salonie. Dochodziła północ i niestety, żaden z nich się nie pojawił. Zrezygnowana zamknęłam dom i położyłam się spać. W głowie miałam coraz więcej pytań, które zostawały bez odpowiedzi. Coraz bardziej zaczynałam myśleć, iż jestem okłamywana nie tylko przez Michała, lecz również przez Olka. Wiem głupie myśli zaczęły mi ciążyć w głowie i nie mam na to żadnych dowodów, a jednak przed snem zawsze dopada chandra.

   Obudziłam się z budzikiem, a noc przespałam jak zabita. Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak mocno spałam. Szmery na korytarzu jednak dały znać, że chłopaki wrócili do domu. Szkoda tylko, że nie dali znać iż żyją przed nocą.

  Przebrałam się w dresy i ruszyłam do łazienki ogarnąć się przed spotkaniem z bratem i chyba moim chłopakiem, oraz pracą.

   W salonie panowała zawzięta rozmowa, a ja nie chciałam, aby mnie usłyszeli, więc najciszej jak się dało, podeszłam do ściany.

- I co ? Daj spokój, lepiej, żeby zostało tak jak jest – Olek uniósł lekko głos.

- Źle się to skończyć zobaczysz. Ile możemy ją oszukiwać?

- Nie widzisz co się dzieje teraz? Potrzebujesz więcej problemów? Twoi rodzice to ostrzeżenie, a nadal tego nie pojmujesz, ile Ci trzeba nieszczęść, żebyś zrozumiał, że to nie był wypadek – słysząc te słowa z ust brata dosłownie zdębiałam.

   W co on się wpakował? Dlaczego ktoś miałby zabijać rodziców Michała? To bez sensu, chyba że...

- Sam wiesz, że z tego gówna nie ma wyjścia, więc albo Zośka się dowie, albo oboje powinniśmy o niej zapomnieć i sfingować swoją śmierć dla jej dobra – po tych słowach Michała zamarłam. Nie czułam czy bije mi serce. Nie czułam nawet, czy oddycham.

   Policzyłam w myślach do trzech i cicho ruszyłam do pokoju. Nie chciałam słuchać więcej. Nie chciałam usłyszeć tego co padało z ich ust. Obaj mnie okłamywali. Teraz chyba nie byłam gotowa usłyszeć od nich prawdy. Nie byłam gotowa stanąć przed nimi i udawać, że nie usłyszałam ich rozmowy.

   Tylko co mam zrobić? Unikać ich całe dnie? Za trzy dni wigilia. Siadłam w pokoju zastanawiając się co zrobić. Wyjść i uważać, że nic nie słyszałam, czy odciąć się od ich dwójki? Tylko jak przemówić sercu, aby przestało darzyć uczuciem Michała. Tego nie da się od tak wymazać. Tak samo jak zapomnieć słów jakie usłyszałam.

   Pukanie do drzwi lekko mnie wystraszyło. Po tym co usłyszałam nie wiedziałam już, czego mam się spodziewać i w co wpakował się Olek z Michałem.

- Proszę – wyszeptałam słyszalnie.

- Śniadanie zrobiliśmy – Olek wszedł zamykając drzwi.

- Dobrze zaraz przyjdę – pokiwałam głową, ale nie byłam w stanie ukryć emocji.

- Wszystko dobrze? – zapytał, siadając obok mnie.

- Gdzie byłeś wczoraj? Martwiłam się – spojrzałam na brata, ale wyrzuty podsłuchiwania ich zaczynała mnie gryźć.

- Miałem coś do załatwienia, chodź zanim omlet wystygnie – wstał uciekając od rozmowy i znikł za drzwiami.

   Złapałam powietrze głęboko do płuc. Coś w ich zachowaniu przestawało mnie radować. Tajemnice były wyczuwalne. Miałam dość. Albo wóz, albo przewóz, tylko co jeśli będą nadal mnie zwodzić? Zostaję mi póki co, albo zaczekać, albo zrobić awanturę.

Miłość z przeszłości [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz