Obudziło mnie łaskotanie po ramieniu. Nim jednak otworzyłam oczy, uświadomiłam sobie, że może być to pająk. Może być mały, ale może być również duży. Oczywiście mój chory mózg od razu wysłał sygnał ostrzegawczy do serce, które przyspieszyło.
- Hej Zosia? – usłyszałam za sobą i tym bardziej się przeraziłam. – Zosia wszystko okej? – szarpnięcie za ramie uchyliło trochę jedną powiekę. Obok mnie leżał Michał bez koszulki, a jakby nie patrzeć byłam naga.
- Co tu robisz? – pociągnęła za pościel, zakrywając swoje ciało.
- Nie chciałem Cię wystarczyć, ale potrzebowałem tego – przez głowę przeszła mi myśl, że mógł coś ze mną zrobić, ale nie chyba taka świnią by nie był.
- Potrzebowałeś? Czego? – zaschło mi w ustach. Przyznam, że nie miałabym nic przeciwko, lecz wolałbym być świadoma. Seks gdy jedna z osób nie jest go świadoma, nawet nie powinien się tak nazywać.
- Nie bój się, nic nie robiliśmy. Chciałem tylko poczuć się blisko kogoś – lekko odetchnęłam, jednak myśli by jego dłonie znalazły się na moim ciele jak kiedyś, były kuszące.
- Jasne, możesz zrobić kawę? – podciągnęła wyżej pościel.
- Mogę, ale nie rozumiem Twojego skrępowania, przecież widziałem Cię nago nie raz – nie da się zapomnieć.
- To było kiedyś Michał – zamknęłam oczy i chciałam uciec od tej rozmowy.
- Masz rację, teraz Twoje ciało jest seksowniejsze – wstał ukazując mi swoje ciało prawie w całej okazałości. Jedynie bokserski były zbędnym odzieniem. - Zresztą, teraz Twoje ciało należy do kogoś innego...
W głowie miałam jedną myśl, czy oglądał mnie gdy spałam? Gapił się na mnie, dotykał? Kurwa! Czułam na swoim ciele jak sumie swoim palcami po piersiach, zjeżdżając niżej do mojej kobiecości. Czułam jak fala podniecenia zalewa moją cipkę i głowę, a palce same zawędrowały do miejsca, które teraz łakneło rozkoszy. Pieściłam się nachalnie, chcąc jak najszybciej rozładować napięcie jakie sprawiła poranna pobudka Michała. Owszem, wolałbym aby to jego język robił te rzeczy, a nie moje palce, lecz wyobraźnia również działa. Nie musiałam zbytnio się starać, mając wizję Michała między moim nogami doszłam od swoich palców, oddychając ciężko.
Jesteś jebnięta! – skarciłam się w duchu zakładając szlafroki.
W salonie unosił się już aromat kawy, a ja nawet nie zajrzałam do łazienki. Mogłam się chociaż lekko ogarnąć zanim stanęłam w salonie.
- Twoja kawa – Michał wręczył mi kubek z dziwnym uśmiechem na twarzy.
- Co? Mam coś na buzi? – zapytałam, gdy lustrował moją twarz.
- Prócz wypieków na policzkach, jakbyś przed chwilą skończyła uprawiać seks, to nie – znów się uśmiechnął i ruszył do kuchni po drugi kubek.
Zażenowanie zalało całą moją twarz i mózg, który naprawdę spierdolił myślenie. Cóż on teraz całkowicie się wyłączył.
- Dzięki, pójdę do siebie – nie czekałam na jego odpowiedź, a zniknęłam w korytarzu. Było mi wstyd za swoją głupotę.
Jak mogłam być tak naiwna myśląc, że nie zauważy co się tutaj przed chwilą działo? Przecież to on jest dominem, to on nauczył mnie seksu, a ja zrobiłam sobie dobrze i od tak z dupy wyszłam na kawę.
Włącz mózg Zośka – kolejny raz skarciłam się w duchu.
Przez godzinę leżałam na łóżku udając, że nie żyje. Chociaż to głupie, bo bardziej utwierdzałam Michała w przekonaniu, że miał rację. Nisko upadłam jeśli wyobrażam sobie jego, dzień po pogrzebie rodziców jak robi mi dobrze, żeby zaspokoić swoje pragnienia. Idiotka!
- Zrobiłem kanapki, myślałem że przyjdziesz, ale jak nie masz ochoty to schowam do lodówki – nim otworzyły się drzwi to usłyszałam głos Michała.
- Dzięki, nie musiałeś – odkryłam się pościelą. – Nie jestem głodna, jeszcze – skłamałam , ale wolałam poudawać, że nadal nic się nie dzieje.
- Jasne, a może się przeziębiłaś? Może wczoraj Cię przewiało, a dziś masz te wypieki na twarzy? – serio będzie ratował moją patową sytuację głupimi wymówkami, bylebym wstała z łóżka? – Masz gorączkę?
- Nie Michał nie mam, po prostu zrobiłam sobie dobrze i sam wiesz, że nie ma sensu się oszukiwać – zamknęłam oczy chcąc uniknąć nacisku jego spojrzenia.
- Rozumiem, będę się zbierać – skinęłam tylko głową, nawet się nie odzywając.
Jak zamknęły się drzwi, otworzyłam oczy i spojrzałam w sufit. Chciałam zapaść się pod ziemię. Mogłam go oszukiwać, że jestem chora, ale nie mój jęzor wolał walić w prawdę. Oby tylko żadne wyzwanie nie nasunęło się na drodze w dzisiejszym dniu.
Po kolejnej godzinie leżenia w końcu wstałam. W miarę ogarnięta zjadłam te kanapki, które zrobił Michał i zajęłam się obiadem. Nie wiedziałam o której chce wrócić, ani gdzie pojechał, ale w końcu był dorosły, a ja w dowodzie go nie miałam. Nie miałam też prawa rościć sobie do niego żadnych praw, nie byliśmy razem.
Koło 16 zaczął dzwonić mój telefon, na którym wyświetliło się imię Pawła. Mógłby sobie już odpuścić. Jeśli nie odpisuję, nie odbieram to chyba logiczne, że mam go w poważaniu. Może nie rozumie po polsku? Trudno, udawałam że nie słyszę telefonu, który dzwonił raz po raz. Za dwunastym razem zaczęła wkurwiać mnie muzyka ustawiona na dzwonek i w końcu odebrałam.
- Czy mógłbyś uszanować moje życie, w którym jakby nie patrzeć już Ciebie nie ma? – zapytałam nim zdążył się odezwać.
- Zosia przepraszam, ale naprawdę nie dzwonił bym gdyby nie było to coś ważnego – o tak. Ostatnio w ogóle nie ma ważnych rzeczy do przekazania, a mimo wszystko godzę się mu pomóc.
- Serio? Kochanka Cię olała? Przyjaciele zostawili? – sarkazm gonił sarkazm.
- Wiesz, że chciałem się zmienić, już to zrobiłem dla Ciebie, dla nas...
- Do rzeczy. Czego chcesz? – przerwałam te słowa, które dla mnie nie miały już znaczenia. Ta miłość zniknęła, wypaliła się i nigdy nie wróci.
- Mam dializę, a nie mam auta, dodatkowo samemu będzie mi ciężko się dostać do szpitala – parsknęłam śmiechem. Tego za wiele.
- Drogi Pawle istnieje coś takiego jak taxi, jeśli nie masz siły sam tam dojechać to zadzwoń do szpitalami niech wyślą po Ciebie karetkę. Mam dość bycia dla Ciebie ważną, gdy czegoś chcesz – rozłączyłam się kończąc połączenie.
Może i za ostro go potraktowałam, ale emocje same wzięły górę. Nie mogę go niańczyć, życie to nie bajka i nie przedszkole. Gdy zaczynał mnie zdradzać potrafił sobie poradzić, teraz również będzie musiał. Miałam i tak za dużo siły, aby siedzieć u jego boku, gdy leżał w szpitalu. Ktoś patrząc na to z boku, mógłby pomyśleć, że nie mam za grosze szacunku do samej siebie. I nie mam. Zablokowałam jego numer, aby raz na zawsze odciąć tę pępowinę. Ponad pół roku powinno dać mu do myślenia, że ten statek już zatonął i nie ma co go szukać. Szkoda tylko, że do mnie doszło to tak późno. Powinnam zrobić to dawno, a nie łudzić się, że świat będzie przychylny. Owszem osiem lat związku to nie tydzień czy dwa, ale sama siebie oszukiwałam i pewnie robiłabym to nadal. Czasem trzeba podjąć radykalne kroki, inaczej będziemy tkwić w ciemności kręcąc się za światłem w kółko. Nie wiem czy od tak go zapomnę, bo jednak coś dla mnie znaczył, może nadal znaczy...
CZYTASZ
Miłość z przeszłości [ZAKOŃCZONA]
RomanceWrocław to duże miasto, lecz nie jest ono tak piękne, jak Zosia sobie go wyobrażała na początku. Uwielbia spędzać czas w domu w rodzinnej wsi Niemil, jednak tam również czekają na nią wspomnienia i nie tylko one. Dawna miłość może wiele namieszać, a...