Rozdział 15

448 15 7
                                    

- Co? - zdziwiłam się.

Też cię kocham. Nie sądziłam, że kiedykolwiek w swoim marnym, nie szczęśliwym życiu usłyszę słowo kocham kierowane do mojej osoby. Zgłupiałam. Nie wiem co mam myśleć.

- Nic. - puścił mnie. - idę na kocyk. - odpłynął do brzegu.

- Liam! - krzyknęłam.

Nie usłyszał, albo zignorował. Chyba bardziej to drugie. Jaka ja jestem głupia. Podpłynełam do brzegu. Podbiegłam do kocyka na którym siedział Liam. Był.. smutny? Usiadłam koło niego, przytuliłam. Po chwili oddał objęcie.

- Co tam, księżniczko? - spytał, przetarł oczy.

- Płaczesz? - złapałam go za policzki.

- Ja? Mężczyźni nie płaczą. - w tej chwili spłynęła łza po jego policzku.

- W takim razie jesteś chłopczykiem. - wytarłam kciukiem jego łzę.

- Może.. trudno. Nic mi nie jest. Zimno ci? - chciał odbiegnąć od tematu.

- Nie. - pocałowałam go.

Jego ciepłę usta jak ogień nadawały ciepła moim lodowatym jak lód wargą. Przybliżyłam się do niego ciałem. Złapał moje uda w czasie pocałunku i posadził mnie na swoje kolana. Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. Czułam jego lekki oddech na swojej twarzy. Tak dobrze całuję. Zaczęłam czuć motylki w brzuchu. Motylki? Tak mi się wydaje przynajmniej. Dziwne a zarazem zajebiste uczucie gdzie chce się tego więcej. Chcę żeby mnie więcej całował. Chcę czuć usta Liama Daviesa na moich. Czułam się jak w siódmym niebie.

Oderwaliśmy się od siebie czując duży podmuch wiatru. Zbierało się na burzę. Spojrzałam w jego wielokolorowe oczy. przepiękne. Na jego twarzy zawitał uśmiech. Wygląda ślicznie jak się uśmiecha.

- Tak to ja mogę żyć. - powiedział.

Zaśmiałam się. Poczulam większy podmuch wiatru na mojej skórze. Liam też go pewnie poczuł. Wstaliśmy, zabraliśmy rzeczy i ruszyliśmy biegiem do domu. Wbieglismy zmachani do domu sekundę przed rozpoczęciem się ulewy na dworze.

~~~~

Siedziałam na trawie na podwórku przy basenie. Majorka ma świetny vibe po deszczu. Wygląda jak dżungla trochę. Podoba mi się to. Oglądałam krajobraz mokrych dróg, drzew, trawy, ciemno niebieskie niebo. Przepiękne.

- Lisa!

- Tak?

Nic więcej nie odpowiedział. Wzruszyłam ramionami i zatopiłam się w oglądaniu pięknego krajobrazu zmokłego po deszczu dworu.

~~~~

Dwie godziny później

Weszłam do domku. Zaczęłam szukać Liama. Nigdzie go nie było.

- Liam! - krzyknęłam.

Usłyszałam tylko swój głuchy krzyk odbijający się o ściany. Poszłam po schodach do naszego pokoju. Nie ma go tam.

- Liam to nie jest śmieszne. - powiedziałam wchodząc do łazienki która jest łączona z pokojem.

Kurwa. Wyszłam z toalety, usiadłam na łóżku. Zaczęłam wybierać numer do Daviesa. Utrudniały mi to moje trzęsące się ze stresu ręce, ale w końcu się udało. Pierwsze połączenie. Brak sygnału. Drugie połączenie. Brak sygnału. Trzecie połączenie. Również Brak sygnału. Dzwoniłam do niego jeszcze kilka razy. Razem wyszło mi około trzydzieści nieodebranych połączeń.

Zaczęłam chodzić nerwowo po domku i sprawdzać różne pomieszczenia. Nigdzie go nie było. Wyszłam na dwór, pobiegłam na plażę. Podczas biegu rozglądałam się czy przypadkiem nie stoi gdzieś na fajce. Mocny wiatr rozwalił moje włosy na siano. Rozejrzałam się po plaży. Nie ma go. Kurwa. Usłyszałam rozlegający się dźwięk dzwonka. Odrazu wzięłam telefon, wyświetlił mi się nieznany numer. Odebrałam. Usłyszałam bardzo niski ton mężczyzny.

- Halo? - odezwał się.

- Słucham?

- Zadzwoniłem pod ten numer. Zobaczyłem nazwę "księżniczka" stwierdziłem, że to dziewczyna chłopaka który zgubił telefon. Czy Pani chłopak szuka telefonu?

- Nie, właśnie nie. Nie ma go nigdzie. Wyszedł tak poprostu nie mówić mi nic. Dziękuję za pomoc. Telefon zostanie odebrany jutro. Dowidzenia.

- Dowidzenia. - połączenie się urwało.

Wsadziłam telefon do tylnej kieszeni spodni. Stałam sama na środku plaży w wichurę. Niebo prawie czarne, wiatr szaleje, fale obijają się o siebie. Liam gdzie ty się podziewasz.

《《《《《《《《《《《《《《《《《《《

Loss or winOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz