Rozdział 6

748 26 6
                                    

Leżałam na leżaku wpatrując się w słoneczne niebo pokryte lekko chmurami. Liam pojechał gdzieś załatwić swoje sprawy, więc miałam całą wille dla siebie.

Godzinę później

- Boże jakie nuuuudy. - jęknęłam z poirytowaniem.

Ciekawiło mnie co jest na czwartym i piątym piętrze tego ogromnego domu. Moja ciekawość była bardzo duża. Aż za duża. Powędrowałam schodami najpierw na czwarte piętro. Mam wrażenie, że jak narazie te wszystkie piętra są takie same. Obeszłam wszystkie korytarze, więc pora na ostatnie i najwyższe. Pojechałam już windą, bo moje nogi wręcz odpadały. Drzwi od windy się otworzyły. Moim oczą ukazał się wielki okrągły czarny hol. Wokół niego były białe drzwi. Z tego co policzyłam było ich dziesięć. Podeszłam do drzwi z numerem siedem. Usłyszałam za nimi jakieś dźwięki. Złapałam za klamkę i otworzyłam. Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia. Wysoki chłopak o dużych mięśniach stał tyłem do mnie. Zaczęłam się niepokoić. W końcu po kilku sekundach odwrócił się do mnie. Miał czarne oczy, włosy tego samego koloru i piegi.

- A ty to kto? - spytał niskim głosem.

- Ja?.. To kim pan jest. - odparłam.

- Bratem właściciela domu.

- Bratem?

- Tak, bratem. Głucha jesteś? - spytał.

Zirytowało mnie to. Jakiś obcy dla mnie facet przesiaduje se na ostatnim piętrze willi chłopaka, który wygrał z moim ojcem w pokera. Coś mi tu nie gra. W pewnym momencie mężczyzna zaczął podchodzić do mnie szybkim krokiem. Zaczęłam się odsuwać ale zapomniałam, że za mną stoi ściana, więc mocno o nią walłam. Chłopak stanął przedemną dosyć blisko. Za blisko.

- To ty jesteś tą dziewczyną która własny ojciec wystawił jako nagroda w pokera? - zaśmiał się. - Lisa?

- Tak.. - bałam się.

- Ładna jesteś wiesz?

Odgarnął mój kosmyk włosów za ucho. Boże święty Liam wracaj.. W pewnym momencie złapał nie za talie i przybliżył moje ciało bardziej do swojego. Piersi dotykały jego klatki piersiowej. Tak cholernie się bałam.

- Bardzo ładna.. - przygryzł swoją wargę.

Obrzydliwe.

- Może zobaczymy czy tak samo ładna jesteś w łóżku, co ty na to misiaczku? - uśmiechnął się.

Podniósł moje ciało. Zaczęłam się wiercić ale to nic nie dało. Mężczyzna zaczął nieść mnie na łózko. Położył mnie i zawisnął nademną. Zaczął całować moją szyje i robić na niej malinki wkładając przy tym rękę pod moją bluzkę. Nie chce tu być. Próbowałam jakoś uwolnić się z jego objęć. Był za silny. Tylko się zmęczyłam. Zdjął wszystkie ubrania ze mnie. Rozpiął swoje spodnie.. i zrobił najgorsza rzecz jaką można zrobić komu kolwiek.

~~~~

Po godzinie skończył. Siedziałam na łóżku powoli się przebierając. Bolała mnie każda część ciała. A on siedział kilka metrów przy biurku przyglądając mi się. Nienawidzę mężczyzn. Usłyszałam auto podjeżdżające pod garaż. Liam.. czemu tak późno..

- No zmykaj już do swojego Pana. - zaśmiał się. - nie chciałabyś wiedzieć co by zrobił gdyby się dowiedział, że spacerujesz po piątym piętrze jego willi. No już sio stąd mała.

~~~~

Minęło pięć minut a ja siedziałam w pokoju rozmyślając i placzac nad tą sytuacją z przed chwili. Usłyszałam otwieranie drzwi, wytarłam szybko łzy. Nie mógł zobaczyć, że płakałam.

- Cześć księżniczko, jak tam bylo samej w domu? - usiadł obok mnie.

Poleciło mi kilka łez. Kurwa.

- Ej Lisa, co się stało? - spytał zakłopotany.

- Nic.

- Jak nic.. księżniczko proszę powiedz mi.

Nastała chwila ciszy. Po tej niezręcznej chwili wreszcie zebrałam odwagę.

- Piąte piętro.

- Byłaś tam? Lisa nie gadaj, że tam byłaś. - powiedział zdenerwowany.

- Przepraszam.. jestem bardzo ciekawską osobą. - powiedziałam. - on tam był. - dodałam szepcząc.

- Noah.. kurwa. - powiedział.

- Ma na imię Noah?

- Tak.. zrobił ci coś? - spytał.

Znowu niezręczna cisza. Liam spojrzał na mojego siniaka na ramieniu. Już wiedział co się stało.

- Jeju Lisa.. księżniczko..

- Nie sądziłam, że to tak cholernie boli.. nie powinnam tam sama łazić. Przepraszam. - zaczęłam płakać.

- Księżniczko to nie twoja wina w ani jednym procencie. - wyciągnął ręce w geście przytulenia. - Spokojnie, będę delikatny.

Przytuliłam go a on mnie. Faktycznie. Był delikatny i to bardzo.

- Obiecuje Ci, że wyprowadzi się z tąd jeszcze dzisiaj, dobrze?

- Mhm.. - mruknęłam.

- Zaraz wrócę księżniczko, dobrze?

Kiwnełam głową. Czułam się brudna po tym co zrobił Noah.

~~~~

Usłyszałam pukanie do drzwi.

- Proszę.. - powiedziałam zmęczona.

- Przygotowałem Ci ciepłą kąpiel.. może to jakoś troche ci poprawi humorek.

Wstałam, podeszłam do niego I wtuliłam się. Był takim kochanym chłopcem.

- Dziękuję.. nie wiem jak ci się odwdzięczę..

- Nie trzeba. Jak już wyjdziesz z toalety będzie na ciebie czekać nowo pościelone łózko i jedzonko, może być?

- Jesteś kochany..

Uśmiechnął się. Wzięłam piżamę z szafy i ruszyłam do toalety. Zdjęłam ubrania z siebie i wrzuciłam je odrazu do kosza na brudne ubrania. Weszłam do wanny kocham to uczucie. Gorąca woda, bąbelki, świeczki i rozsypane płatki róży. No cudownie.

~~~~

Leżałam już w łóżeczku jedząc naleśniki i popijając je herbatą. Liam nie spuszczał ze mnie oka odkąd kiedy wyszłam z toalety. Siedział przy mnie podjadając owoce z miseczki. Po zjedzeniu odłożyłam tackę na szafkę nocną.

- Już go tu nie ma. Jesteś bezpieczna Lisa. - powiedział.

- Dziękuję, naprawdę. - przytuliłam go.

- Nie ma za co księżniczko. - wtulił mnie w siebie.

《《《《《《《《《《《《《《《《《《《

Loss or winOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz