Rozdział 8

525 20 8
                                    

Powędrowałam na trzecie piętro szukając wyjścia na czwarte. Moją uwagę przykuły stare szklane drzwi. Próbowałam je otworzyć. Nic z tego. Wyciągnęłam z włosów wsówke i zaczęłam kręcić nią w zamku na klucze. Wreszcie. Drzwi drgnęły. Weszłam za nie, odrazu przed była drabina. Stara, zardzewiała wyglądała jakby miała się zaraz zawalić. Położyłam stopę na pierwszym szczebelku żeby zobaczyć czy przypadkiem się nie zawali. Ruszyłam powoli po drabinie w górę. Wreszcie znalazłam się na przed ostatnie piętro. Na drzwiach były napisy "szef" , "księgowość" itp. Ciekawe nie powiem, że nie. Nie ma tu nic ciekawego. Już na drugie piętro dostałam się normalnie po schodach. Usłyszałam głosy mężczyzn. Szłam w kierunku głosów. Zaprowadziło mnie to do pokoju numer dwadzieścia dziewięć. Położyłam rękę na klamkę, szarpnęła i weszłam. Zobaczyłam wielki stół a wokół niego siedzących mężczyzn około po trzydziestce. Ujrzałam też Liama. Co kurwa? Wzroki starszych skierowały się na mnie.

- Zaraz wrócę. - powiedział Liam stanowczym głosem.

Ruszył w moja stronę. Był ubrany w czarne garnitur. Wyszłam za drzwi a on za mną. Nie wiedziałam o co chodzi. Czy on był w jakiejś sekcie?

- Lisa jak ty tu weszłaś. - powiedział zdenerwowany.

- Co to za ludzie? Jesteś w jakiejś mafi? - spytałam.

- To są ludzie z mojego biura. Spotykamy się co miesiąc żeby omówić pracę. - powiedział. - Jak się tu dostałaś?

- Nie powiem.

- I tak czy siak się dowiem. - warknął.

Przestarszyłam się przez to jego warknięcie. Widok Liama z jakimiś panami był bardzo dziwny.

- Przyjdę z godzinę. No już sio stąd mała.

"No już sio stąd mała". Przypomniało mi się tamto popołudnie. Moje oczy zaczęły mnie kłuć i czułam w nich łzy. Tak strasznie nie chciałam o tym sobie przypominać.

- Ej co się stało, księżniczko? - wrocił do delikatnego tonu.

- Tamto popłudnie.

- Jezu przepraszam.. - przytulił mnie.

Wtuliłam się w niego i poczułam uczucie bezpieczeństwa. To uczucie towarzyszyło mi zawsze kiedy on był przy mnie. Kiedy Liam mnie dotykał. Lubiłam to. Jego dotyk był inny. Zbyt delikatny i kochany żebym go nie lubiła. Złapał moje mokre od łez policzki zmuszając tym mnie do patrzenia w jego stronę. Spojrzałam mu w oczy a on pocałował moje usta. Nie wiem czy to był pocałunek, ale napewno dotknął moich suchych warg. Znowu zrobił coś delikatnie. Zawsze jak na niego patrzy robi rzeczy agresywnie i dobrze. A jak mnie dotyka i całuję robi to bardzo delikatnie i dobrze.

- Księżniczko?

- Hm?

- Chodz poczekasz na mnie, wejdziemy do sali. Nie pozwolę Ci być samej w domu.. boje się, że coś zrobisz. - powiedział otwierając drzwi.

Weszłam za nim. Rzucił chłodny wzrok swoim pracowniką. Przywitali się ze mną. Każdy miał donośny, basowy głos. Liam stal się poważny i bez uczuć. Dziwnie było widzieć go takiego. Pewnie pracownicy i klienci widzą go takiego na codzień, więc raczej są przyzwyczajeni. Zajęłam miejsce na bardzo wygodnym fotelu obok niego. Zaczął rozmawiać z nimi na jakieś różne tematy których do końca nie rozumiałam.

- Liam. - szepnęłam.

Odrazu przerwał swoją przemowę. Sporzał na mnie pytająco a ja złożyłam ręce na piersi i zaczęłam przejeżdżać sobie po ramionach. W skrócie było mi zimno. Zdjął z siebie marynarkę i założył ją na mnie. Przytuliłam się do jego ręki. Kontynuował rozmowę.

《《《《《《《《《《《《《《《《《《《

Loss or winOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz