Rozdział 16

425 16 4
                                    

Dwa dni później

Te dni w których nie uczestniczył Liam ciągnęły się w nieskończoność. Chodziłam na plażę dalej go szukać. Sprawdziłam nawet okolice i omal się nie zgubiłam. Nigdzie go nie było. Pustka.

~~~~

Zebrałam się na myślenie siedząc przy stole podjadając płatki z mlekiem. Kurwa. Teczką która zabrał ze sobą na Majorkę. Wychodził codziennie przed dom i odbierał jakiś listy po czym wkładał je do teczki. Upuściłam łyżkę na miskę. Pobiegłam do pokoju. Otworzyłam szafę zaczęłam szukać czarnej jak atrament torby. Mam. Położyłam ją na podłodze. Usiadłam po turecku, otworzyłam. Zobaczyłam masę różnych listów. Moja uwagę przykuła czarna koperta z datą "10.10.2024r.". Pisnęłam, wzięłam szybko telefon żeby zobaczyć datę. Dzisiaj mamy 12.10. Dziesiąty to dzień w którym Liam tal poprostu gdzieś zaginął bez żadnego śladu. Otworzyłam ją. Zaczęłam czytać. Co? W liście było napisane coś o zjawieniu się w Californi. My mieszkamy w Californi. Nie rozumiem kurwa. W pewnym momencie usłyszałam otwieranie drzwi. Zebrałam listy, wsadziłam je w torbe. Odłożyłam ją na swoje miejsce. Spojrzałam na drzwi. Liam Davies stał oparty o nie.

- Liam.. co ty odpierdalasz! - wykrzyczałam i wstałam. - nie wstyd ci? Zostawiłeś mnie samą na dwa dni na Majorce a sam se poleciałeś do domu!

- Lisa.. - podszedł do mnie.

- Masz wogóle jakiś rozum?!

- Księżniczko uspokój się. Proszę.. - wymamrotał.

- Nie! Tłumacz się po co wróciłeś do Californi! Sam!

- Proszę.. - zaszkliły mu się oczy.

- Usiądź. - rozkazałam.

Bez zastanowienia odrazu usiadł na łóżku. Wzięłam list który wcześniej czytałam. Zasiadłam obok, podałam mu list mówiąc:

- Co to do cholery jest!

Spojrzałam mu w oczy. Łzy spływały po jego policzkach. Pierwszy raz widzę płaczącego chłopaka. Zabolał mnie ten widok. Przytuliłam go mocno.

- Przepraszam. - wyszeptałam.

Wytarłam mu łzy. Złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach. Były mokre od łez, smakowały gorzko. Też od łez.

- Posłuchaj Lisa..

- Słucham Liam.

- No więc tak.. - zaczął. - Pamiętasz jak byłem w układzie z tym typkiem?

- Znowu jesteś w jego sekcie?!

- Nie, nie, nie.. Lisa proszę nie krzycz.. - popłakał się jeszcze bardziej.

- Mów dalej.

Może i byłam dzisiaj za ostra. Zostawił mnie samą na wyspie przez dwie doby. Co ja mam sobie teraz myśleć?

- Wysłał mi ten list. - pokazał na papierek który trzymał w ręce. - na samym końcu napisał, że mam się stawić w tym budynku a jeśli nie to jego mafia zrobi tobie krzywdę. Chciałem cię chronić tylko..

- Czemu mi nic nie powiedziałeś?!

- Przepraszam..

- Teraz przepraszasz!? - wstałam zdenerwowana. - Teraz to się pierdol! - wyszłam z pokoju.

Słyszałam jego kroki idące za mną. Nie zatrzymałam się. Znowu była ulewa. Biegłam na plażę a on za mną. Usiadłam przy wodzie. Podziwiałam mały sztorm na morzu. Liam usiadł przedemną zasłaniając mi tym przecudowny krajobraz. Złapał mnie za ręce. Tak samo jak w dzień kiedy wyjeżdżałam z mojego rodzinnego domu do niego.

- Księżniczko, przepraszam za tą sytuację i za to co powiedziałem dwa dni temu.

- Mhm. - mruknęłam.

Przesunęłam się lekko w bok. Zaczęłam dalej podziwiać sztorm. Poczułam materiał na sobie. Spojrzałam na Daviesa. Zdjął z siebie bluzę i dał mi ją. Nie wiedziałam co mam zrobić. Co o tym wszystkim myśleć. Liam zasiadł za mną. Objął mona talie rękoma i oglądał razem ze mną "film".

Minęło około pół godziny. Dalej siedzieliśmy na dworze. Było coraz zimniej a fale wody były bardziej agresywne. Westchnęłam i wymamrotałam:

- Idziemy do domu. - wstałam.

- Dobrze.

Szliśmy do domku w grobowej ciszy. Widziałam, że było mu smutno. To dobrze. Trochę dobrze.

《《《《《《《《《《《《《《《《《《《

Loss or winOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz