Poniedziałek, 7:30
Szykowałam się do nowej szkoły. Dostałam jakis mundurek. Krwisto czerwony połączony z czernią. Nawet mi się podoba. Pomalowałam się lekko żeby nauczyciele nie mieli do mnie problemu. Usłyszałam otwieranie drzwi do mojego pokoju. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam Liama.
- Hej Li.. o Jezu. - zmierzył mnie wzrokiem.
- Coś się stało? Za mocny makijaż? - przejrzałam się w lustrze.
- Nie nie.. wszystko jest super. Ale twoj ubiór.
- Taki mam mundurek. Nawet ładny. Nie podoba Ci się? - spytałam.
- Właśnie podoba mi się. Na tobie wygląda wręcz idealnie.
Uśmiechnęłam się. Odwróciłam się w stronę toaletki i zaczęłam dokończyć usta. Beżowa konturówka ma swoje miejsce w moim sercu. Każdy odcień beżu ma swoje miejsce w moim sercu. Założyłam czarna apaszkę na głowę żeby dopełnić mój outfit. Wzięłam plecak i powiedziałam:
- I jak?
- Wyglądasz olśniewająco. - przełknął głośno ślinę.
- Wiem, dziękuję.
Wyminełam Daviesa stojącego w drzwiach i ruszyłam do auta. Chwila.. ale do którego. Kurwa. Skąd mam wiedzieć którym samochodem akurat dzisiaj Liam ma ochotę pojechać. Stałam przed domem czekając na niego. W końcu wyszedł. Biała koszula, czarne spodnie. Spojrzałam na jego brew. Kolczyk? Nie wystarczają mu tatuaże na szyi i rękach?
- Od kiedy ty masz kolczyk w brwi?
- Od zawsze. Nie zauważyłaś?
- Najwidoczniej. Którym autem masz zamiar dzisiaj pojechać?
- Hmm. - zaczął myśleć. - Mercedes. - dodał.
- Ale kurwa który.
- Ten czarny. - podszedł do niego i otworzył drzwi pasażera. - zapraszam.
- Oj nie schlebiaj sobie. - wsiadłam.
Odłożyłam plecak na tylne siedzenie i Liam już zdążył wejść. Po chwili byliśmy już w drodze do szkoły. Trochę zaczęłam się stresować. Nie wiedziałam jak to będzie. Moja noga zaczęła się samowolnie trząść. Jezu. Poczułam rękę Daviesa na swoim udzie. Po chwili się uspokoiłam. Jak to działa, że chłopak może w kilka sekund mnie uspokoić? To jakieś czary? Zaparkował na parkingu szkolnym. Po co.
- Czy ty masz zamiar ze mną wejść i mnie odprowadzić do klasy?
- Nie, ale jeżeli chcesz. Idę do Jacka.
- Kto to Jack?
- Dyrektor. - wysiadł.
Wyszłam z auta a Liam podał mi plecak. No jak małej dziewczynce. Może mnie jeszcze za rączkę złapie? Szliśmy do szkoły. Wow w końcu szkoła nie przypominała szpitala psychiatrycznego.
- To ja idę już okej?
- Leć. - nachylił się żeby dać mi całusa.
- Nie tu. - odsunełam się.
- No dobrze, wytrzymam. - powiedział.
- Papa. - pomachałam mu i pobiegłam na lekcje.
Usłyszałam tylko jego śmiech w tle. Weszłam do klasy spóźniona. Nauczycielka spojrzała na mnie przerywając tym mowę o temacie lekcji.
- Oo Lisa. Uczniowie macie nową koleżankę w klasie. Przedstawisz się?
Kiwnełam głową. Stanęłam na środku sali i zaczęłam mówić. Podstawowe rzeczy. Moje imię, nazwisko, ile mam lat. Tyle wystarczy.
- Dobrze teraz Lisa usiądź obok Diany. - wskazała na dziewczynę o bląd włosach.
Ruszyłam w jej strone. Usiadłam, rozpakowałam się. Spojrzałam w stronę Diany. Posłała mi uśmiech i wróciła do słuchania lekcji.
Po lekcjach wyszłam z szkoły. Rozglądałam sie po parkingu. W pewnej chwili podjechało to samo auto którym Liam mnie przywiózł do szkoły. Podbiegłam do drzwi i wsiadłam.
- Hej. - odłożyłam plecak na tyły.
- No cześć księżniczko. - pocałował mnie.
- Jak było w szkole? - spytał.
- Bardzo dobrze. Poznałam taka dziewczynę Dianę.
- Cieszę się, że było dobrze. - ruszył autem.
Opowiadałam mu cała drogę jak mi minął dzień. To był dzień pełen wrażeń. Dużo nowo poznanych osób. Pierwszy raz w życiu będzie mi się chciało chodzić do szkoły.
《《《《《《《《《《《《《《《《《《《

CZYTASZ
Loss or win
Teen FictionOjciec Lisy lubi grać w pokera. Niestety pewnego deszczowego wieczoru wraca z złymi wieściami. Obstawił własną córkę w pokera. Przegrał. Lisa trafia do zwycięzcy w grze o imieniu Liam Davies. Czy Lisa zaczyna nowe luksusowe życie u boku nieznanego c...