Otwierając drzwi spodziewałam się rodziców, ale zobaczyłam Josh'a z prosząca miną pewnie coś chcę.
Wpuściłam go do środka
- Hej siostrzyczko - powiedział słodko się uśmiechając- Cześć braciszku co cię sprowadza do mnie ? - spytałam podejrzliwie
- Mam pytanko mogłabyś się zająć dzisiaj Mattem ? Wiem , że nie ma rodziców i może chciałabyś spędzić czas sama ,ale chciałem dzisiaj spędzić wieczór z Marry zrobić romantyczną kolację a później spędzić miło wieczór - poruszał sugestywnie brwiami
- Boże Josh jesteś obleśny wiem o co ci chodzi ale nie mów mi takich rzeczy - zaśmialiśmy się
- To jak zostaniesz ? - spytał z nadzieją
- Głupio się pytasz pewnie, że tak bardzo się cieszę że ten wieczór spędzę w towarzystwie małego czarodzieja- naprawdę się ucieszyłam przynajmniej nie będę sama z myślami i wspomnieniami
- Dzięki wielkie wisze ci przysługę
- Przestań to też mój chrześniak zrobię to z przyjemnością- było mi bardzo miło - a wogóle razem z Marry zasługujecie na chwilę tylko we dwoje
- Wiem ale bardzo kochamy Matta i jest nam czasami ciężko się z nim rozstać na noc - powiedział szczęśliwy też byłam szczęśliwa że ma swoją rodzinę i jest szczęśliwy bo to widać bo jego szczęśliwych oczach jak mu błyszczą gdy o nich mówi
- Okej to gdzie masz tego małego czarodzieja - spytałam podekscytowana
- Za chwilkę go przyprowadzę , napisze Marry aby go spakowała i za chwilę będzie u ciebie
- Josh wiesz że zawsze z nim zostanę ? - przeszło mi przez myśl, że boi się zostawić Matta samego ze mną gdy nie ma rodziców, że coś mogłoby mu się stać. Myślałam że wie że nie pozwolę go nigdy nikomu skrzywdzić. Było mi przykro , że każdy obchodzi się ze mną jak z jajkiem z drugiej strony też ich rozumiem bo w jakim stanie mnie znaleźli to było dla nich trudne przeżycie tak samo jak dla mnie , ale Matt jest ze mną bezpieczny- spytałam chciałam żeby był pewny
- Jasne że tak , ale myśleliśmy ze masz już jakieś plany - odparł
- Nigdzie się nie wybieram przez dłuższy czas - odpowiedziałam przybita
- Ajj.. siostra nigdy nie lubiłem cię widzieć smutnej więc pokazuj ten swój rozbrajający uśmiech - zażartował , uśmiechnęłam się - no i to mi się podoba - dał mi całusa w czoło
- Okej lecę po Matta - powiedział
- Dobrze - odpowiedziałam
Josh wyszedł stwierdziłam że pójdę przyszykować coś do zjedzenia , bo pewnie zaczniemy oglądać bajki, po chwili słyszałam tupot małych stópek i wołanie Matta
- Ciociu, ciociu gdzie jesteś? - wolał
- W salonie - zawołałam
Matt wleciał do salonu i wpadł w moje rozłożone ramiona
- Cześć ciociu będziemy oglądać baje? Pobawimy się klockami przyniosłem zabawki - mówił podekscytowany
- Cześć kapitanie zrobimy wszystko na co masz ochotę - powiedziałam uśmiechnięta
- Jupi, jupi - cieszył się słodziak
- To pożegnaj się z tatą i zabieramy się do zabawy - wleciał w ramiona taty i się przytulił. Patrzyłam na tą scenę z uśmiechem , wyobraziłam sobie Harrego za kilka lat że też by tak mogło wyglądać jego pożegnanie z tatą, gdyby tylko mógł być tutaj ze mną a życie potoczyłoby się inaczej
- Emily? - z zamyślenia wyrwał mnie Josh
- Tak?
- Pytałem czy wszystko dobrze? Wyglądałaś jakbyś myślami była daleko
- Tak poprostu się zamyśliłam - uśmiechnęłam się , żeby tylko nie domyślił się że znowu myślałam o Harrym
- Okej udajmy , że ci wierzę - nie wyglądał na przekonanego moimi słowami
Uśmiechnęłam się
- Dobrze to ja lecę, bawcie się dobrze
- Paa Tatusiu! - zawołał Matt z dywany na którym się bawił
- Paa braciszku !
Po tym jak Josh wyszedł , zaczęliśmy się bawić po dobrej godzinie stwierdziłam że czas na kąpiel,kolację i bajkę
- Matt idziemy się umyć,zjemy kolację i rozłożymy kanapę w salonie i włączymy baje co ty na to? - spytałam
- TAK , TAK ! - Wolał zadowolony
- Okej to zabierajmy się do pracy kapitanie - zaśmialiśmy się oboje
Chwilę po kąpieli i kolacji położyliśmy się na kanapie i włączyliśmy bajkę smerfy, po salonie roznosił się melodyjny śmiech Matta,który śmiał się z gargamel ' a i jego rudego kota którzy nie mogli złapać małych smerfów.
W każdej chwili gdy jest ze mną ten mały czarodziej nie potrafię się nie uśmiechać. Jest takim małym promyczkiem w tej czarnej dziurze w jaką wpadam momentami .- Ciociu? - spytał Matt i spoglądał na mnie
- Tak? - spytałam
- Myślisz , że uda mu się ich złapać? - spytał z miną taka jakby uparcie myślał nad tym pytaniem
- Myślę,że długo mu to zajmie bo smerfy są bardzo sprytne a ty jak myślisz - pokiwał główką na moją odpowiedź
- Hmm.. Myślę że nawet jakby mu się to udało to inne smerfy ruszą na ratunek! - powiedział pewnie co mnie zaskoczyło
- Tak myślisz? Nie bały by się że ich też by złapał Gargamel ? - spytałam byłam bardzo ciekawa co odpowie
- Nie nie byłyby się , Tatuś mówi z mamusią że rodzina jest najważniejsza i gdy coś się dzieję, każdy rusza na pomoc rodzinie bo rodzinę się kocha - powiedział szczerze i pewnie - przytulił mnie mocno i przez jego słowa, aż się wzruszyłam jest taki malutki i mądry
- To prawda rodzina jest najważniejsza i do półki jesteśmy razem nic nam nie jest straszne - odparłam
- Kocham cię ciociu mocno - i znowu łzy wzruszenia
- Ja ciebie też bardzo bardzo mocno kocham skarbie - przytuliłam go i głaskając go po pleckach i główce oglądaliśmy dalej przytuleni do siebie , i w pewnym momencie oboje zasnęliśmy

CZYTASZ
Opiekunka
Teen FictionChciałabym móc ukryć się przed całym światem ,bo mój świat legł w gruzach ....Czy jestem w stanie dalej żyć i czuć? ,,Bo strata dziecka ,boli do końca życia "