To już kolejny miesiąc, a ja wciąż nie jestem w stanie przejść obojętnie przez hol, gdzie zwykła siadać grupka tych popularnych z mojego rocznika. Przeprowadzka na drugi koniec kraju to to nie jest, a wciąż czuję się obco, nawet jeśli mam ze sobą najlepszego przyjaciela i znajomych. Nie zawsze można jednak liczyć na wsparcie, prawda?
Ostatnio znów otrzymałem groźbę za bycie sobą i mimo, że osoba za to odpowiedzialna została zawieszona to wciąż spotykam się z pogardliwymi spojrzeniami w moim kierunku. Wszyscy już chyba wiedzą, że jestem chodzącym kablem, wszyscy kochają plotki. Nikt jednak nie patrzy na to, że to dbanie o swoje bezpieczeństwo i komfort.
- Nie martw się, Woo. Niektórzy w tym wieku myślą jeszcze o klockach lego.
- To nie ty jesteś obiektem drwin, łatwo ci mówić.
- W poprzednim miejscu dawałeś sobie radę, ale sam wiesz, że w mniejszej miejscowości wygląda to inaczej.
- Tak, trafisz albo na szkołę w szarym końcu kraju, gdzie dzieciaki w twoim wieku zamieniły się mózgami z 5-latkiem i będą z ciebie robić pośmiewisko na cały kraj, jak się postarają, albo trafisz na szkołę dla elity, gdzie wykopią cię sprytem i hajsem na rzecz przekupienia wyżej postawionych. Yeosang, tu nie ma litości dla klasy średniej. Cudem się tu dostaliśmy.
- Nie przesadzaj, znowu taki biedny nie jesteś - zaśmiał się cicho. Delikatnie zaczął mi masować plecy. - Teraz gdy dorabiamy jedyne na czym musimy się skupić to na zdaniu egzaminów i skończeniu studiów. A to nam całkiem nieźle idzie - spojrzał gdzieś w dal i pokiwał głową. Kiedy tak zoom outuje wygląda nieziemsko i przeuroczo. Ciężko mi powstrzymać śmiech, bo widzę, że chce coś jeszcze powiedzieć, ale nie wie jak. Popycham go lekko i się uśmiecham.
- Przestań mnie już pocieszać. Wystarczającym jest to, że tu ze mną siedzisz.
- Przeszkadzam ci? - oburzył się nadymając policzki, ale nawet udawanie naburmuszonego mu nie wychodzi. Sam zaczął się śmiać, kiedy ja zacząłem.
- Stawiam kurczaka.
- Może chcesz jeszcze jakiegoś wsparcia, hm? - rzucił się na mnie z otwartymi ramionami i zawisł z tyłu, przytulając mnie z całych sił.
- Jestem ciekawy kto jeszcze lubi układać klocki lego. Przecież to zajmuje dużo czasu! Można to przeznaczyć na gotowanie albo ćwiczenia.
- Jeśli kogoś takiego znajdziesz to koniecznie mi go przedstaw!
I nie byliśmy lepsi, bo zamiast poświęcić czas nauce siedzieliśmy w barze i zrobiliśmy sobie 5-godziny chicken date. Następnego dnia ledwo wstaliśmy, ale ważne, że z dobrym humorem.Yeosang znacznie wcześniej był na tej uczelni i było mu przykro, że moim wyborem była inna uczelnia ze względu na mniejsze czesne i przekonania, że nie będzie tam tak źle kosztem dobrych studiów, bardziej uznawanych w przyszłej pracy. Nie posłuchałem go, kiedy namawiał mnie bym poszedł z nim i zapewniał, że znajdziemy wspólnie rozwiązanie. Czasem zabłyśnie geniuszem i to był właśnie jeden z tych niewielu, aczkolwiek naprawdę dobrych jego pomysłów. Zostałem przyjęty nie tylko z powodu dobrych ocen i miejsca wolnego, ale też za łapówką, do tej pory nie wiem kogo to zasługa i wolałbym raczej nie wiedzieć. Czułbym o wiele większy dług i wstyd, jeżeli ten stan nie jest już wystarczająco żenujący. Słowa Yeo o tym, że to cud, że tu jestem były iście na miejscu. Zamierzałem więc dać z siebie wszystko, nawet pomimo tego, że wciąż napotykałem przeszkody. Wykładowcy są na tyle mili, że wspierają osoby zmagające się z tego typu problemami, więc naprawdę jestem szczęściarzem.
Ale to szczęście było dziś na szali, gdy Yeosang nie wstał kiedy go budziłem po raz kolejny. Nie zliczę który.
- Przysięgam ci, że zjem to śniadanie sam, jeśli zaraz nie wstaniesz.
- Ale jest dopiero szósta...
Szósta...? Jemu naprawdę coś kiedyś na łeb spadło. Kolejne zadanie to znów mu to zwalić na buźkę, by odzyskał rozsądek.
- Szósta była pół godziny temu, Yeoś.
- Czyli...
- Czyli teraz jest szósta trzydzieści. Spóźnimy się na autobus.
- Nie spóźnimy... - wyjęczał.
Stanąłem przed jego łóżkiem i chwilę go obserwowałem. Wziąłem rzeczy, które miał na krześle, rzuciłem mu na głowę i zacząłem zdejmować z niego pościel.
- Dobra, daj mi pięć minut! - jąkał się i dusił ze śmiechu.
- Minuta i ani chwili dłużej. - spakowałem mu do torby plecaka kilka rzeczy z biurka i wyszedłem z pokoju.
Po siódmej wyszliśmy i kiedy zorientowaliśmy się, że autobus odjechał dosłownie przed chwilą nie mieliśmy już powietrza w płucach, by nawet iść spacerkiem.
- Nie spóźnimy, huh?
- Nooo... - spojrzał na mnie lekko zmartwiony. - Możemy pojechać z przesiadkami.
- Możemy... I poczekać dziesięć minut również. Spóźnimy się jakieś piętnaście, ale chyba nam odpuszczą, nie? - uśmiechnąłem się do niego. - Jak zobaczą, że nawet porządniej krawata nie zawiązałeś to na pewno odpuszczą. - szybko mu go poprawiłem i poklepałem po ramieniu.
- Możemy zadzwonić po-
- Hej, Wooyoung, Yeosang! - ktoś zawołał nas z parkingu niedaleko. Z daleka dostrzegłem znaną mi już sylwetkę wysokiego chłopaka. - Potrzebna wam podwózka?
- Yuuunhhooooooooooo!! Zbawicielu! - Yeosang bez zastanowienia popędził w jego stronę.
- Czyli tak. - zaśmiał się. mógłbym przysiąc, że jego uśmiech rozświetla każde miejsce, w którym by się znajdował.
- Co ci się stało z włosami? - spojrzał na mojego przyjaciela z ciekawością, współczuciem i lekkim rozbawieniem. Ciężko mi było powstrzymać śmiech, ale byłem dumny z siebie, że odetchnął z ulgą kiedy w plecaku znalazł grzebień i żel do włosów.
- Jak zawsze przygotowany. - zaśmiał się. - Wsiadajcie.
- Taa. - odwzajemnił dobry nastrój i zwrócił się w moją stronę, zanim wpakowaliśmy się do auta naszego golden retrievera. - Dziękuję, dziękuję, dziękuję. - bezgłośnie wypowiedział, ja tylko mu skinąłem z uśmiechem. bez Yunho jednak nie da się żyć.Skończone zajęcia, wszystko rozpisane co jest do zrobienia, więc w pełni zasłużona przerwa już czeka. Spot w parku, który zawsze okupujemy był już zaklepany i z radością podbiegłem do Mingiego, by go przywitać.
- Słyszałem, że Yunho znów ocalił wam tyłki.
- Czy to czas na zrobienie sobie blood oath marker jak z Johna Wicka? - rzuciłem i na szczęście wszyscy wyłapali mój żart. Podałem śniadanie Yeosangowi, a ten spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
- Czy mi się zdawało rano czy groziłeś mi, że nie zrobisz mi śniadania? - odwróciłem się do niego na tyle blisko, by poczuł się nieswojo. - Dobrze, rozumiem, zjem, dziękuję. - Dwie wieże roześmiały się ponownie. Uwielbiałem jak powodowałem, że mieli dobry humor. To jednak jest coś, co mogę sobie przypisać jako umiejętność. Każdy kto mnie poznał bliżej mówi, że jestem chodzącym promykiem i roznoszę dobrą energię, ale tylko Yeosang zna prawdę, jaka kryje się za moim uśmiechem. i tym samym jest on głównym powodem mojego niezmiennie dobrego humoru poprzez pomoc, jaką mi oferuje. Jako przyjaciel jestem mu dozgonnie wdzięczny za wsparcie, jakie od niego otrzymuję.
- Wiecie kiedy wraca ten łepek?
- Kto? - przeniosłem wzrok na Mingiego.
- Ten, którego tak ładnie załatwiłeś. - poprawił okulary.
- Aaa, nie mam pojęcia. Wolę mieć niespodziankę i w razie czego znów go usadowić poza uczelnią, gdyby zapomniał co zrobił.
- Groźnie - zachichotał Yeosang.
- Słusznie zrobił i podziwiam, że miałeś odwagę. - Mingi nachylił się w moją stronę i rozczochrał mi lekko włosy.
- Ktoś musi. Nie mogę ryzykować napaścią fizyczną, bo szybciej mnie by wykopali, a później nie znalazłbym chyba żadnej dobrej uczelni, która by mnie przyjęła.
- Poza tym nie jesteś typem, który się bije. - dodał Yunho nie odrywając wzroku od swojej porcji.
- Wystarczy, że na kogoś spojrzy w ten specyficzny sposób i ma dookoła siebie kilka metrów wolnego miejsca. - Yeosang przeczesał swoje długie włosy i spiła je w niewielkiego kucyka.
- Wcale nie wyglądam tak groźnie. - machnąłem ręką z lekkim speszeniem i zacząłem jeść. To miło z ich strony, że jako jedni z niewielu uważają, ze postąpiłem słusznie, na dodatek wspominają o tym jaką aurę mogę rozprowadzać o w zależności od mojego samopoczucia. Wiem, że mogę przy nich czuć się komfortowo o przede wszystkim być sobą. Dopóki są obok i mam ich ręce wyciągnięte ku mnie nie muszę się o nic martwić.
CZYTASZ
If without you [ATEEZ ff]
FanficWooyoung przenosi się do innej uczelni, by móc w spokoju ukończyć studia, lecz plotki nadal żyją swoim życiem. Musi się przekonać, czy i tym razem nie poczuje się samotny, jeśli znów za bardzo się wychyli. Wszystko zaczyna się komplikować, kiedy szk...