Desire

80 4 2
                                        

- Wiem, że pamiętasz jak powiedziałem, że Twoje usta są miękkie. Mimo, że byłem pod wpływem to Twoje przypomnienie tamtego ranka o całej sytuacji dość dobrze rozjaśniło mój umysł. Wtedy chciałem... Cóż... - zastanawiałem się jak to dobrze określić, ale nie przychodziło mi nic do głowy. - Chciałem sprawdzić, czy rzeczywiście są tak miękkie na jakie wyglądały. - spojrzałem na nie i pożałowałem. Uśmiech, jaki na nie wpełzł sprawił, że stado motyli rozprowadziło się w moim brzuchu, a nogi zmiękły. - Są... Po prostu nie da się na nie nie patrzeć. - sięgnąłem dłonią do jego twarzy i delikatnie przeciągnąłem po dolnej wardze kciukiem. - Są kuszące. 

- Od jak dawna chciałeś to sprawdzić? - zaśmiał się cicho.

- Od... Odkąd wróciłeś do Korei. - odetchnąłem. Przegrana pozycja jak nic. -  Jakoś wtedy mnie naszła taka myśl... - rozmarzyłem się nie zdejmując wzroku z mojego celu. Tak miękkie... Znów ich dotykałem. Poczułem nieprzyjemnie przyjemne uczucie w kroczu na samą myśl o... - Chwila! Czemu cię to tak interesuje?

- Byłem ciekaw czy mieliśmy podobne wyczucie czasu.

Zamrugałem.

- Co...?

- Musisz przyznać, że sam uważasz swoje usta za atut. - dłonią dotknął mojej twarzy. - I z tego co teraz wiem, podobnie jak ja, nie umiałeś oderwać wzroku.

Przełknąłem głośniej ślinę. Swoimi słowami, niską tonacją i powolnym wymawianiem każdego słowa sprawiał, że zaczynałem gubić się między wizjami co się zaraz stanie, a rzeczywistością.

- Doprowadzasz mnie do obłędu. - westchnąłem głośniej.

- A jeszcze nic takiego nie zrobiłem. - spojrzał mi prosto w oczy. Zerknął na moje usta i zatrzymał na nich wzrok nieco dłużej. Wymownie. - Czy to, o czym teraz myślisz jest tym samym, o czym myślałeś wtedy?

- Możesz się przekonać. - udało mi się unieść delikatnie kącik ust. Wywołało to zadowolenie na twarzy Sana. Stres jednak był niesamowicie wysoki i nie byłem pewny, czy potrafiłbym go zniwelować. Nie miałem już wyboru.

- I taki Wooyoung mi się podoba. - nasze spojrzenia się spotkały. - Zamierzasz to sobie wziąć?

- Powiedziałeś, że w zamian powiesz mi co tobie siedziało w głowie. Dotrzymaj swojego słowa. - zebrałem się na oskarżycielski, aczkolwiek cichy ton, pochylając się nieznacznie ku niemu.

- Jeśli chcesz mogę ci to nawet pokazać. - wyszeptał zbliżając swoją twarz ku mojej. Przerażało mnie to, że doskonale wiedziałem co chciał zrobić.

Po tym w końcu dowiedziałem się, czym jest utopia.

San z niesamowitą delikatnością wtopił się w moje usta i zastygł na parę sekund, które zdawały się być wieczne. Przymknąłem oczy, by rozkoszować się jego dotykiem. Nie przypuszczałem, że pozwala to na znacznie intensywniejsze odczucia. Miałem wrażenie, że spadam w dół, że staję się mały. Utwierdził mnie w przekonaniu, iż nadal jestem i to, co się dzieje nie jest snem. Drugą dłonią, której nie miał na mojej linii szczęki, dotknął mojej talii. Nie dał mi chwili na oddech, kolejny pocałunek był znacznie bardziej zmysłowy i upewnił mnie, że jego usta naprawdę są niesamowicie miękkie. Nie myślałem już o niczym, nie przejmowałem się czymkolwiek, skupiłem się na fakcie, że San jest w tym momencie tylko dla mnie. Nie, nawet na tym się nie skupiałem. Po prostu go całowałem. Rozpływałem się przy każdym jego ruchu i ciepłym oddechu.

Zaczęło być niesamowicie duszno po paru minutach, jednak to tylko bardziej mnie nakręcało. San zmusił mnie do wygięcia głowy lekko w górę przez mocniejsze wpijanie się w moje usta. Stęknąłem, kiedy poczułem jego język na swojej wardze. Szybko je zacisnąłem, by pozbyć się niesamowicie przyjemnego, niekomfortowego mrowienia. To go jednak nie powstrzymało. Złapał mój podbródek i siłą otworzył mi je z powrotem. Ponownie to zrobił, tym razem jednak zakończył to przyjemnym, delikatnym przygryzieniem. Zastanawiało mnie czy miał taką wprawę po wielu z pewnością spotkaniach w Ameryce czy naturalny talent. Odebrało mi rozsądek kiedy wprosił się w językiem, by trącić mój. Po omacku odszukałem jego ręce, zszedłem w dół i przyciągnąłem go za talię do siebie, nie zostawiając między nami już żadnej wolnej przestrzeni. Nie dbałem o to czy uwierałem mu gdziekolwiek kroczem. Sam czułem jego wybrzuszenie na udzie, wstyd opuścił mój umysł całkowicie. Jego miejsce zajęło pożądanie. Niekontrolowana chęć jego i wszystkiego, czym mnie obdarowywał w tej chwili.

If without you [ATEEZ ff]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz