Podejrzenia i tropy

11 2 0
                                    

 Nie wiem ile czasu minęło od kiedy zostałem sam ze sobą, ja i moje zmartwienia. Myślałem, że to miesiące samotności i bycia bezrobotnym, ale to tylko niecały miesiąc. Naprawdę czułem się okropnie do tego stopnia, że nie byłem w stanie zrobić większości rzeczy, aż nadszedł moment, gdzie i moje ciało nie wytrzymało.

 Pewnej nocy zachciało mi się pić i zmuszony wstać z łóżka przy okazji obudziłem Sana, które spał obok. Było mi głupi, bo z rana musiał wyszykować się do pracy. Jednak gdyby nie on pewnie zdechłbym na kuchennych panelach. Poniekąd tego właśnie chciałem.
Kiedy zszedłem po schodach przed oczami miałem pląsy i różne omamy. Było mi słabo i nie jestem pewny jak daleko zaszedłem, ale w pewnym momencie odebrało mi świadomość. 

 Obudziłem się dopiero w szpitalu, osłabiony i zmęczony. Miałem wrażenie, że moje ciało jest marnym workiem z mąką, która zaraz się wysypie i tyle ze mnie pozostanie. Miałem podłączoną kroplówkę, rurki w nozdrzach wspomagające oddychanie i wszelkie elektrody na klatce monitorujące pracę serca. Czułem się wtedy jak umyka ze mnie wszelka chęć poprawy. Sięgnąłem dna.


SAN'S POV


Na wiadomość, że Wooyoung ocknął się po całym dniu braku kontaktu bez słowa uprzedzenia zostawiłem zespół marketingu i stylistów samych sobie i udałem się biegiem do szpitala. Kiedy dotarłem na miejsce nie byłem w stanie złożyć składnego zdania, pielęgniarki próbowały mnie uspokoić. Szybko uzyskałem informacje o tym, czy Wooyung nadal leży u siebie czy może nie został przeniesiony.

Widziałem go codziennie, widziałem jak umyka z niego wszelka energia i chęci, ale ten widok złamał mi serce jeszcze bardziej niż mogłem przypuszczać. Chude ręce, drobne ciało, niezdrowo oznaczające się kości policzkowe i linia szczęki. Blada cera. Zmęczony wzrok. Jakbym widział wrak człowieka. A to był Wooyoung.

Z bólem serca podszedłem do łóżka próbując powstrzymać łzy, jednak nie byłem w stanie. Bałem się nawet dotknąć jego dłoni.

- Przepraszam... - usłyszałem jego zachrypnięty głos. Załkałem jeszcze bardziej. - Wiem, że narobiłem problemów.

Bez słowa objąłem go najdelikatniej jak tylko mogłem i i wyszeptałem:

- Nie przepraszaj. Widzę, że jest źle, ale próbujesz z tym walczyć, to jest ważne.

- Nie San, nie próbuję. - westchnął, a ja czując jakby miał mnie zaraz odepchnąć przytuliłem go nieco mocniej.

- Nie mów tak proszę...

- San, nie mam siły dłużej znosić prób szukania pracy i wytykania mnie palcem na ulicach. Całe życie byłem popychadłem. A raczej jego większość. Naprawdę mam dość.

- Woo, proszę... Nie mów tak. - więcej łez poleciało po policzkach, lądując ostatecznie na jego mokrej już od poprzednich koszuli szpitalnej. - Dasz radę, razem... Pomogę ci. Nieważne ile by to zajęło.

Poczułem jak dłoń chłopaka słabo mnie od siebie odpycha.

- Nie chcę wiedzieć jak przez mnie cierpisz. Nie zasłużyłeś na to, a tylko to ostatnio przynoszę. Dodatkowo nie zyskujesz na tym w swoim zawodzie, więc...

- Wooyoung, przestań mówić o mojej pracy jakby to była świętość.

- Zarabiasz, odnosisz sukcesy, więc masz już o niebo lepiej niż ja. A ja nie chcę czuć się jak dziecko, które się utrzymuje. - ton jego głosu zyskał na mocy. Sam musiałem wziąć kilka głębokich wdechów, by się uspokoić i pozbierać myśli.

If without you [ATEEZ ff]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz