Kilka osób ze starszych roczników zaczepiło mnie przed wejściem do szkoły i dopytywali o taniec. Ponoć usłyszeli od kogoś, że mam poczucie rytmu i znam się na tym, a zbliżała się impreza, którą zorganizowali przed zakończeniem studiów. Byli już po egzaminach i nie zostało im dużo czasu zważywszy na dokończenie dekoracji, załatwienie jedzenia czy oprawy muzycznej. Nigdy wcześniej nie miałem żadnych dobrych kontaktów, nie mówiąc o jakichkolwiek kontaktach w ogóle, z seniorami, ale było mi to na rękę ze względu na szacunek, jaki od nich dostałem. Szczerze im powiedziałem, że nie znam się na tańcu towarzyskim i bardziej siedzę w hip-hopie. Nie przeszkadzało im to, bo byli zdania, że skoro są w stanie pojąć dziwne terminy to są w stanie też ogarnąć muzykę. Nie pasowało mi tylko jedno... Skoro znajdowali się w szkole, która miała kierunku artystyczne, i to zawiera taniec, malowanie, architekturę i tym podobne, a lekcje tańca miał każdy z roczników, to jakim cudem mówili o braku wyczucia rytmu. Może to ja dużo czasu spędzam z słuchawkami na głowie, ale nawet taki Mingi potrafi tańczyć niekiedy lepiej od profesjonalisty. San mnie oświecił podczas wspólnego obiadu.
- Dlatego zaczepili mnie z samego rana przed szkołą...
- Tak, są z innego uniwerka, ale zmówili się jeszcze z innymi kierunkami, więc trochę ich będzie.
- Przecież nie dam rady nauczyć tak dużej grupy osób tańczenia na imprezie... Tam chodzi o czystą zabawę.
- Nie, tam chodzi o alkohol. - pokręcił głową Mingi. - Podejrzewam, że ktoś robi sobie żarty i chcą cię wystawić albo rzeczywiście nie chcą wyjść na nerdów, którzy postanowili się napić na rozpoczęcie prawdziwego dorosłego życia.
- Dali mi listę chętnych... Myślisz, że to wciąż może być próba ośmieszenia?
Wzruszył ramionami.
- Najlepiej zrób tak, by osoby chętne zapłaciły po równo za wynajem sali i jeśli się nie zjawią ty nie będziesz na minusie, a oni stracą. - polecił Yunho. - Pomyśl jako o pierwszym, by siebie zabezpieczyć przed jakimikolwiek stratami, a wtedy dużo samo wyjdzie na wierzch. - puścił mi oczko. Nie wiedziałem o nim wszystkiego, to na pewno, ale wiedziałem jak w szkole potrafili wykorzystać jego dobroć i chęć pomagania, więc wziąłem sobie jego radę do serca.
Pomógł mi w rezerwacji, ja wysłałem moje plany do starszych odnośnie zajęć i - o dziwo - mówili serio. To nie była próba ośmieszenia. Zgodzili się na dwa dni zajęć po jednej godzinie, uznali, że tyle im wystarczy.
- Jesteś pewny, że dasz radę? - podszedł do mnie San i objął mnie ramionami podczas gdy ja przeglądałem piosenki, które mógłbym zaprezentować.
- Dlaczego miałbym nie? Będę robić to, co kocham.
- Nie chodzi mi o to czy dasz radę presji, ale... Sam nie wiem. Chcesz żebym poszedł z tobą?
Odwróciłem się do niego przodem.
- To było bezpośrednie. - zaśmiałem się.
- Nie wiedziałem jak to ubrać w słowa.
- Dam sobie radę. Nie prowadziłem nigdy takich lekcji dla innych, ale wiem o co zahaczyć, by zacząć, później pójdzie z górki.
Wydawał się przybity tym, że idę do obcych ludzi bez niego, ale martwił się. Wiedział, że zależało mi na tym, bo zaoferowali mi nawet coś w stylu dyplomu za prowadzenie zajęć i ocenę. Do dokumentów do przyszłej pracy liczyć się raczej nie będzie, ale dla mnie to zawsze coś.
- Zaproszenie? - wziąłem kopertę od jednego z nich.
- Skoro byłeś tak zdeterminowany, by się z nami uporać to wypadałoby w podzięce również cię zaprosić, zgadza się?
- Nie musicie tego robić tylko dlatego, że wam pomogłem.
- Chcemy. - poprawił mnie inny z uśmiechem na twarzy. - Broń boże żebyś przyszedł sam. Każdy bierze swoją randkę. W końcu to niezapomniany moment.
Podziękowałem i wróciłem do domu nie wiedząc czy chcę skakać z radości czy schować się i udawać do dnia zabawy, że nie istnieję. Nie było to miejsce dla mnie, nikogo tam nie znam i nie wiem czego się spodziewać. Przeraziła mnie ich stanowczość z jaką wręczyli mi zaproszenie, jedynie co mnie wiedzieli to imię, nazwisko, wiek, do jakiej szkoły chodzę i zainteresowanie, którym świeciłem przez 4 dni. Fakt, że naprawdę dobrze sobie poradzili z wyczuciem muzyki aż mnie zdziwił. Spytanie się jak często kto słucha muzyki i jakiego gatunku pozwoliło mi wybrać odpowiedni zakres porównania ich i wytłumaczenia złapania rytmu. Widziałem na ich twarzach zmieszanie, kiedy puściłem 3 razy ten sam fragment i poprosiłem o wsłuchanie się. Kiedy zadałem pytanie o to czy usłyszeli rytm niektórzy mieli mały problem, ale szybko się połapali i szybko przeszliśmy wszystkimi grupami dalej. Zaprezentowałem kilka śmiesznych ruchów, jakie widywałem z filmików znajomych z klubów czy w show w telewizji. Zademonstrowałem również wspólny taniec, który był moją propozycją i mimo wcześniejszej decyzji o niewspominaniu i jakichkolwiek tańcach towarzyskich zgodzili się z wielką chęcią. Skończyło się tym, że wszyscy znaleźli sobie partnerów do tańca i ćwiczyli. Rozluźniło to atmosferę i pod koniec mieliśmy świetną zabawę. Było to zupełnie inne uczucie niż na zajęciach tanecznych, na które uczęszczałem. To było coś zupełnie innego wymiaru i spodobało mi się. Kiedy minęło kilka dni zadałem sobie pytanie czy na pewno to ja dobrze sobie poradziłem czy to sprawa tylko tego, że trafiłem na dobre osoby, które miały dystans i chęci do nauki. Dopóki nie słyszałem plotek ani innych przeciwnych opinii postanowiłem się nie przejmować, a wraz z pomocą przyjaciół mogłem całkowicie się rozluźnić w czasie wolnym zamiast zaprzątać sobie głowę tą sprawą. Zgodnie z obietnicą dostałem od nich opinię, podpisy wszystkich i - ku mojemu ogromnemu zdziwieniu - pieczątkę z ich szkoły na samym dole. Jaki to miało cel, nie wiem, ale nie rozgryzałem tego. Schowałem do innych dokumentów i dość szybko o nim zapomniałem.
- To z kim idziesz na randkę, co?
- Jak to z kim? - San spojrzał na mnie jak na idiotę kiedy odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
- Kazali ci nie przychodzić bez randki. Chyba nie pójdziesz sam?
- Nie wiem. Szczerze nie mam za bardzo ochoty tam iść, ale jestem ciekaw jak to będzie wyglądać. Raczej wątpię, by sprawdzali tam każdego czy przyszedł z kimś - zaśmiałem się. - o ile do tego też przywiązują duża wagę.
- Nie masz żadnej znajomej, którą mógłbyś zaprosić?
- Hmm... Raczej nie. Przynajmniej nie mam z nimi dobrego kontaktu na tyle, by móc je zaprosić bez dziwnych spojrzeń w moją stronę. tego wolę uniknąć, bo znów pójdą teksty, że chcę kogoś wyrwać albo coś.
- A chcesz kogoś wyrwać? - jego zawadiacki uśmieszek wywołał u mnie napad śmiechu.
Ostatecznie zaproponował, że jeśli nie uda mi się zaprosić dziewczyny na wspólne wyjście to pójdzie ze mną, na co podniosłem tylko brew i spojrzałem lekko spod byka, na co tym razem to on zareagował śmiechem.
CZYTASZ
If without you [ATEEZ ff]
أدب الهواةWooyoung przenosi się do innej uczelni, by móc w spokoju ukończyć studia, lecz plotki nadal żyją swoim życiem. Musi się przekonać, czy i tym razem nie poczuje się samotny, jeśli znów za bardzo się wychyli. Wszystko zaczyna się komplikować, kiedy szk...
![If without you [ATEEZ ff]](https://img.wattpad.com/cover/337861164-64-k834462.jpg)