Unknown call of hope

68 2 2
                                    

SAN POV

Szmaciarz nie odbierał, a dzwoniłem... Dużo razy. O wiele za dużo, by był w stanie chociaż napisać, że jest wszystko dobrze. Ilekroć gdzieś szedł pisał, że wrócił do domu, raz czy dwa zdarzyło się, że zapomniał, bo wracał zbyt zmęczony, ale teraz... Jeżeli się nawalił tym bardziej powinien pisać. Ba, powinienem mieć spam jak to nie czuje się źle bez towarzystwa i chciałby bym tam był. Wśród znajomych nikt nie zdawał się przejmować moim zerkaniem w telefon co chwila, więc pozwoliłem sobie wyjść i zadzwonić raz jeszcze. Zabiję go osobiście, jeżeli znów poszedł spać i nie dał mi znać. Nie byłem w stanie bezczynnie siedzieć.
- Wychodzę, nie czekajcie na mnie.
- Już? Zostały nam jeszcze brandy do skosztowania! - ktoś ze znajomych wrzasnął uradowany na wspomniany trunek, jednak szybko odmówiłem.
- Dziekuję za spotkanie, widzimy się po weekendzie. Zdrowie! - pożegnałem się z wymuszonym uśmiechem i popędziłem w stronę wyjścia. Chciałem jeszcze zajść do łazienki, jednak jakimś cudem kazano korzystać z damskiej, wolałem nie ryzykować żadną nieprzyjemną sytuacją. Wsiadłem do najbliższej taksówki jaka była na podjeździe, zapłaciłem od razu i byłem wręcz wdzięczny, że kierowca nie czekał ani chwili dłużej i od razu po podaniu nazwy ulicy wcisnął gaz.
Po niespełna dziesięciu minutach byłem na miejscu. Najpierw zapukałem, a kiedy nie otrzymałem żadnej odpowiedzi do gry wkroczył dzwonek. Po kilku wciśnięciach usłyszałem przekręcany zamek. Yeosang na wpół przytomny zmrużył oczy w kontakcie ze światłem z korytarza.
- San, co ty u diabła wyprawiasz?
- Błagam, powiedz, że Wooyoung jest w domu. - wystękałem zniecierpliwiony.
- Wrócił już? - odwrócił się, a ja poszedłem za nim do pokoju wspomnianego chłopaka. Lekko się chwiał, ale nie czułem od niego alkoholu. Biedny pewnie też czekał na przyjaciela aż wróci.
Serce mi stanęło, gdy zobaczyłem łóżko zaścielone bez żywego ducha.
- Dzwoniłeś do niego? - usłyszałem cicho.
- Nawet nie wiesz ile razy...
- Wooyoung... - westchnął i poszedł do swojego pokoju. Wrócił z telefonem w ręku. - Jeśli nie odbierze do rana to już po nim.
- To jest nas dwóch. - wziąłem głęboki wdech, by choć spróbować się uspokoić. - Szczerze to nie chce mi się co chwilę dzwonić, już zmarnowałem na to wystarczająco nerwów.
- Nie dziwię Ci się. Siadaj. - polecił i pognał do kuchni, by po chwili przynieść mi butelkę wody. Kiwnął tylko głową, bym pił. - Yunho, kiedy rozmawiałeś ostatnio z Woo? - odezwał się nagle. W całej tej ciszy słyszałem jedynie zachrypnięty głos przyjaciela po drugiej strinie słuchawki. Pewnie również został wyrwany ze snu. - Oke, dzięki. Wybacz, że cię obudziłem. - rozłączył się. - Nie pisał z nim po tym jak próbował go wyciągnąć na wyjście.
Poczułem się winny całej tej sytuacji, choć wiem, że nie powinienem. Mogłem z nim pójść choć na chwilę, by dotrzymać mu towarzystwa choć na kilka minut. Kto by pomyślał, że zrezygnowanie z okazji do spotkania poskutkuje taką sytuacją. Może to znak, abym nie odmawiał widzenia się z nim? Muszę to jak najszybciej naprawić. Najpierw tylko muszę dowiedzieć się gdzie on jest. Zmieniłem kolej dzwonienia z Yeosangiem na kilka razy i znów on próbował. Nalegał, by jeszcze zaczekać z powiadomieniem policji. Tak jak mówił - pewnie by nas wyśmiali i przypuszczaliby, że zezgonował i odezwie się rano. Znów wziął do ręki telefon i ponownie spróbował. Ponownie westchnął ten nocy zrezygnowany. Zaraz jednak wziął głęboki wdech. Spojrzałem na jego oczy, które wypełniał szok. Próbował zachować spokój.
- Gdzie jest Wooyoung? - odezwał się tak spokojnie jak tylko mógł.
Zacząłem się trząść w oczekiwaniu na to, co powie i co zrobi.

SEONGHWA POV


Wooyoung pociągnął mnie lekko za rękę.
- Hwaa... Zostaań... - wymruczał w poduszkę.
Nachyliłem się nad jego twarzą, by nie być za głośno. Lekko zdarte gardło nie pozwalało mi nawet na mówienie normalnym tonem.
- Nigdzie się nie wybieram.
Przewrócił się tak, że leżał teraz na plecach.
- Gdzie jest San? - wyszeptał.
- San?
- On... Powinienem mu napisać... Ze mną... - ziewnął słabo. - Dobrze... - znów zasnął. A przynajmniej tak mi się wydawało. Kiedy chciałem już odejść zacisnął lekko dłoń na moim nadgarstku. - Zostań... - wyciągnął drugą rękę w moją stronę i próbował mnie wciągnąć na łóżko. Nie czułem się zbyt komfortowo z myślą, że będę obok niego leżeć, kiedy prawdopodobnie jego miłość wydzwania. Postanowiłem usiąść, jednak senność po wypitych promilach zawitała szybciej niż zdążyłem zarejestrować.
Spojrzałem na zegarek, gdy telefon znów zaczął nieprzerwanie wibrować. Trzecia pięćdziesiąt cztery. Powinienem był odebrać od razu, sądząc po tym jak często ktoś do niego wydzwaniał. Zrobiło mi się trochę głupio, ale nie było powodu, więc szybko zbyłem to uczucie. Wstałem i wtedy zorientowałem się, że zasnąłem przy nim, kładąc głowę obok jego klatki piersiowej. Jego miarowy oddech sprawiał, że nie martwiłem się już o jego stan, a nawet sam się uspokoiłem. Przetarłem oczy i odebrałem telefon.
- Seonghwa przy telefonie, słucham?
- Gdzie jest Wooyoung? - usłyszałem spokojny, lecz stanowczy głos. Spojrzałem na wyświetlacz. Nie był to wspomniany San. Ode mnie zależało czy powiem o jego stanie przyjacielowi, znajomemu czy komuś innemu, kogo ma zapisanego w kontaktach. Sytuacje są różne.
- Bezpieczny, a przynajmniej tak mi się wydaje.
- Spytałem gdzie jest.
- Mogę prosić o Twoje imię?
- Po co Ci one? Mów gdzie on jest i lepiej dla Ciebie, jeśli jest cały. - głos w słuchawce stał się bardziej agresywny. Usłyszałem z boku mruknięcie chłopaka.
- Seong...
- Wooyoung, mam do ciebie pytanie...
- Daj mi go do telefonu. - zażądał.
- Podaj mi swoje imię. Jeśli Wooyoung powie, że jesteś mu bliski to zaraz się odezwę.
Usłyszałem zawahanie i kilka głębokich oddechów. Ostatecznie wygrałem.
- Yeosang.
- Wooyoung... - zwróciłem się ponownie do nowo poznanego. - Powiedz mi, kim dla ciebie jest Yeosang?
Chwilę mu zajęło, by odpowiedzieć, jednak zadowoliło mnie w pełni to, co wypłynęło z jego ust.
- Yeo... Sang... - przerywał oddechami. - Yeoś... Jest... Naj... Lepszym... Przy... Ja... Cielem...
- Dziękuję, że poczekałeś. - odszedłem od Wooyounga, uprzednio gładząc jego dłoń. Kontynuowałem cichym tonem, stojąc przy drzwiach pokoju, wystarczająco daleko od chłopaka, by nie zakłócać mu więcej snu. - Wooyoung czuje się... Chyba dobrze. Chcesz bym powiedział ci co się stało teraz, czy przyjedziecie po niego?
- Coś mu się stało?
- Pierdolisz, jeśli coś mu zrobił-
- San, uspokój się, wszystko z nim dobrze z tego co mówi.
- usłyszałem rozmowę między nim z kimś jeszcze. - Przyjedziemy. Czy mógłbyś... Mógłby Pan podać nam adres?
- Seonghwa wystarczy. - uśmiechnąłem się lekko do siebie. - Jeśli wam również to pomoże to mogę pozostać na linii, dopóki nie zobaczę was na podjeździe.
- Chętnie. Możesz w takim razie podać adres?
Powinienem go ubrać, bo jeszcze mogą mnie zabić za samo myślenie, że jestem czemuś winny.

If without you [ATEEZ ff]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz