Rozdział 2. - Nazwałaś mnie bucem?!

1K 33 6
                                    

- Nie, nie, nie. Nie rób sobie ze mnie żartów Amanda. Nie dam się nabrać. - powiedział z oburzeniem tata.

- Możesz mi teraz nie wierzyć. W końcu zobaczysz. że mówię samą prawdę, bo zostaliśmy zaproszeni na kolację - na moje słowa mój tata zaczął machać rękoma przy twarzy, ukazując nam gorąc, który go opanował. Siedząca obok mama zaczęła się śmiać z zachowania swojego męża.

Zaraz po uświadomieniu sobie, kto jest naszym sąsiadem, mama spytała mnie, co robiłam cały dzień i czy może wiem, kto się wprowadził, doprowadzając tym samym do opowiedzenia przeze mnie przebiegu wydarzeń i kończąc na oburzonym tacie, który myślał, że robię sobie z niego żarty.

Minęło dopiero trzydzieści minut meczu, a ojciec już wyglądał, jakby miał wybuchnąć. Daisy rozłożyła się na moich kolanach, lecz nie dane jej było zasnąć przez krzyki największego kibica w tym domu, który ciągle narzekał, że Hiszpania nie gra tak jak powinna.

- Chciałabym zobaczyć Luisa w roli selekcjonera. To by dopiero było ciekawe - zaśmiałam się na słowa mamy w momencie, w którym usłyszałyśmy gwizdek sędziego i głos komentatora informujący o przerwie.

- Macie ochotę na popcorn? - rodzice przytaknęli, więc ruszyłam do kuchni, by zrobić przekąskę. Chwilę później usiadłam na swoim miejscu z wielką miską wypełnioną prażoną kukurydzą.

- Dobrze, że na to wpadłaś. Twojego ojca ogląda się jeszcze lepiej niż sam mecz - powiedziała, a ja parsknęłam. Zaczęłam głaskać kotkę, która miała właśnie potrzebę adoracji i miłości.

Jako że mecz nie interesował mnie jakoś bardzo, postanowiłam przejrzeć telefon. Po chwili jednak czynność została przerwana, gdy usłyszałam głośne przekleństwo z ust taty.

- Kurwa - mówiąc to złapał się za głowę. Spojrzałam na telewizor i zobaczyłam cieszących się zawodników przeciwnej drużyny. Przez następne pięć minut słuchałyśmy z mamą narzekań ojca, który dołączył do nich wiązankę przekleństw. Postanowiłam nagrać zdenerwowane marudzenie taty i wysłać je do brata.

amandarivera:

U ciebie też panują takie emocje?

Wysłano załącznik.

davidhernandez_r:

Nawet gorsze. Oglądam z chłopakami z kierunku.

Można powiedzieć, że poznałam kolegów Davida, gdy któregoś razu jak rozmawiałam z nim na FaceTime wparowali mu do pokoju, mówiąc, że zaraz zaczyna się mecz i ma kończyć, podkreślając, że nic do mnie nie mają, a po prostu wspólne oglądanie piłki nożnej jest tradycją w ich grupce. Mogłam się zatem domyślać, jakie emocje zawładnęły nimi, gdy padła bramka.

Całe szczęście dla taty, niedługo padł strzał, który wyrównał wynik i do razu pobudził kibica. Następne minuty jednak były dość spokojne, więc znowu pogrążyłam swój wzrok w telefonie. Dochodziła 90 minuta mecz, a wynik w lewym górnym roku ekranu nadal wskazywał remis. Luis siedział ze złączonymi dłońmi próbując chyba wymodlić bramkę dla drużyny Hiszpanii. Wymodlił.

- Pedri! Tak jest kurwa! - mężczyzna aż wstał ze szczęścia i zaczął chodzić po pokoju wykrzykując okrzyki zadowolenia. - Muszę to rozchodzić.

- Luis uspokój się, to tylko mecz towarzyski - mama śmiała się z niego obserwując jego poczynania.

- Milcz kobieto - wskazał na nią palcem sztucznie zdenerwowany. - Każdy mecz jest ważny.

LATE NIGHT TALKING | PABLO GAVIRAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz