Rozdział 23. - Spierdoliłem wszystko, prawda?

904 26 6
                                    

- I wtedy Hugo mnie pyta: "cy mogę pozycyć twój kask?" - opowiadał mi Fabio, popijając wino. - Nie mogłem mu odmówić, zrobił takie słodkie oczka - tłumaczył, a ja zachichotałam.

- Więc mu dałeś i...?

- Wpadł w furię, gdy okazało się, że jest na niego za duży. Dosłownie tupał nogą, krzycząc, że dałem mu zepsuty kask, a potem nie chciał mi go oddać - zaśmiał się blondyn.

Siedzieliśmy sporą grupą w barze. Było tutaj całe Flow Fusion, oczywiście z wyjątkiem wyrzuconej już oficjalnie Valerii. Oczywiście byli też z nami nasi kochani piłkarze, którzy oprócz celebrowania naszego sukcesu, mogli świętować również wczorajszy udany mecz. Marc, Gem, Fabio oraz Alex ze swoją wybranką również zdecydowali się dołączyć. Co do dziewczyny Alexa, nie miałam się do czego przyczepić. Skromna, niska brunetka o wyjątkowo dużych oczach i słodkiej buzi.

Popijałam swojego drinka opowiadając sobie z Fabio różne śmieszne historie, przez co dotarliśmy do tego, że ten już od jakichś trzydziestu minut przytaczał mi sytuację z życia jego bratanka, który był jego największym fanem, a zarazem najśmieszniejszym pięciolatkiem, jakiego zdołałam sobie wyobrazić. Nie przeszkadzało mi to, a wręcz przeciwnie. Chłopak opowiadał to z taką ekspresją, że aż chciało się go słuchać.

Festiwal został oficjalnie zakończony, a ja czułam się spełniona. Wszystko poszło po mojej myśli. Nabrałam doświadczenia, poznałam mnóstwo ciekawych osób i zwiedziłam piękne zakątki Hiszpanii. Czego mogłam chcieć więcej?

- Musimy się zbierać, kierowca już jest - przyszedł pan maruda i niszczyciel dobrej zabawy, czyli Marc. Tak w rzeczywistości to ten opis nigdy nie pasował do mojego kuzyna, aczkolwiek wiedziałam, że robi się późno, a następnego dnia motocykliści mieli mieć testy od samego rana, więc nie winiłam go. Spędziłam cudowne godziny z każdym z nich i doceniałam, że byli na festiwalu, bo było to dla mnie ogromne wsparcie, a zarazem motywacja.

Pokiwałam głową i pożegnałam się z całą piątką. Motocyklistom życzyłam powodzenia na resztę sezonu, który w porze jesiennej prowadził ich do Azji, między innymi Indii, Japonii czy Indonezji. Nie mogłam się doczekać przestawiania się na kompletnie inne godziny transmisji ze względu na różnicę czasu, wręcz tryskałam z radości... Westchnęłam na myśl, że ten dzień tak szybko przeminął i wróciłam do reszty. Usiadłam obok Pedriego, który tak samo, jak każdy tutaj, popijał drinka.

- Co wy na after u nas? Rodziców nie ma, więc nic nie stoi na przeszkodzie - zaproponowała nagle Carla.

- Przecież to jest after - zaśmiałam się.

- W takim razie na after aftera - wypaliła z chichotem. Jej propozycja spotkała się z uznaniem reszty naszej grupy, więc pożegnałyśmy się z dziewczynami z Flow Fusion i zamówiliśmy taksówki. Jako że było nas sześć, musieliśmy zamówić dwa kursy. W końcu żadne z nas nie pozostało tego wieczora trzeźwe. Zresztą nie bez przyczyny Pedri postanowił wcześniej odprowadzić samochód. Mimo że piłkarz rzadko lubił spożywanie dużych ilości alkoholu, tego dnia miał podwójną okazję do świętowania.

Kilka minut później rozdzieliliśmy się i wsiedliśmy do taksówek. Wylądowałam na tylnych siedzeniach z Carlą i Alejandro. Większość czasu blondynka przegadała ze swoim chłopakiem. Ja natomiast przeglądałam Instagrama, przez co zdałam sobie sprawę z jednej rzeczy, która całkowicie uciekła mi z głowy przez całą trasę festiwalową.

- Właściwie... miałaś jakiś kontakt z Sirą? - skierowałam pytanie do Carli, gdy gołąbeczki na chwilę przestały rozmawiać.

- Też ostatnio się zastanawiałam, o co chodzi. Pisałam do niej jak byłyśmy w Madrycie, ale do dzisiaj mi nie odpisała.

LATE NIGHT TALKING | PABLO GAVIRAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz