Rozdział 21. - Pozwól mi sprawić, że nie będzie ci dzisiaj zaprzątał głowy.

765 29 3
                                    

Jeden buch mi chyba nie zaszkodzi, prawda?

Jeden może i nie, ale nie skończyło się na jednym.

Po kilku minutach poczułam działanie trawki. Miałam wrażenie, że na nosie mam różowe okulary, choć wcale takowych tam nie było. Chichotałam na wszystko, co mówili moi towarzysze. Zresztą oni również co chwilę się śmiali, więc nie byłam w tym sama. Wciąż trwała przerwa, podczas której jedni wciąż się bawili, a drudzy załatwiali swoje potrzeby albo wlewali w siebie alkohol.

Cały czas grająca głośno muzyka sprawiała, że wręcz ciężko było stać w miejscu. Kołysałam się w rytm, jednocześnie rozglądając się za blondynką. Długo nie wracała, a ja zaczynałam się martwić. W strefie VIP kolejka przecież nie mogła być taka długa, dlatego postanowiłam jej poszukać. Poinformowałam chłopaków o swoim zamiarze i ruszyłam w stronę toalet. Nie znalazłam jej tam, przez co przez moją głowę przepłynęły złe myśli. Nie mogłam się poddać, więc zdecydowałam się obejść cały teren, na którym się znajdowałyśmy. Dzięki temu, że nie było tu takich tłumów, szło to sprawniej i nie musiałam się jakoś specjalnie przepychać.

W końcu wypatrzyłam jej lśniące blond włosy. Stała tyłem oparta o bar, zawzięcie dyskutując z jakąś czarnowłosą dziewczyną. Przed nimi stała tacka z kieliszkami pełnymi, jak mniemam, alkoholu.

- Amyyy - krzyknęła radośnie, gdy podeszłam.

- Myślałam, że utonęłaś w toalecie, ale widzę, że prędzej utopisz się w alkoholu - zaśmiałam się, kiwając głową na szoty. Dziewczyna, która przy niej stała, odwróciła się w drugą stronę, prawdopodobnie w swoich znajomych.

- Zawsze możesz dołączyć - mówiąc, podniosła kieliszek. Zawołała czarnowłosą, która po chwili również podniosła do góry napój. Carla kiwnęła na mnie, a ja bez zastanowienia wyzerowałam pierwszą porcję razem z nimi. Ogólnie nie myślałam wtedy zbyt wiele, bo zostałyśmy tam, dopóki wszystkie kieliszki z tacy nie zostały opróżnione, a ja miałam w tym czynny udział. Co prawda w pewnym momencie zrezygnowałam z picia, gdy uświadomiłam sobie, że połączyłam dwie używki w ciągu jakichś dwudziestu minut. To się nie mogło dobrze skończyć.

- Kto to był? - zapytałam, gdy wracałyśmy we dwójkę na nasze poprzednie miejsce. W międzyczasie również zahaczyłam o toaletę, by nie musieć wychodzić w trakcie ostatniego koncertu tego dnia.

- Nie wiem - zaśmiała się. - Spotkałam ją w kiblu i jakoś tak wyszło, że poszłyśmy się napić - wytłumaczyła z lekko splątanym językiem. - Nawet już nie pamiętam jej imienia - zarechotała.

Dotarłyśmy do chłopaków, jednak przez koncert Pitbulla, który miał się wkrótce zacząć, wokół nas zebrało się więcej ludzi. DJ powoli zapowiadał wyjście artysty, a ja byłam coraz bardziej podekscytowana. Tłum zaczął wzywać wokalistę, skandując jego pseudonim artystyczny. Zrobiło mi się duszno, gdyż z dosłownie każdej strony otaczali mnie ludzie, a odległości były tak mikroskopijne, że ciężko było jakkolwiek złapać powietrze. Poprosiłam Carlę, byśmy przeniosły się na tył, gdzie ścisk nie był tak ogromny. Pokiwała głową i po chwili byłyśmy już za tłumem. O dziwo, gdy stanęło się przy barierkach, było w miarę dobrze widać scenę.

W końcu zaczęło się. W niebo wystrzeliły fajerwerki i w tym samym czasie, gdy rozprysły się na niebie, na scenę wyszedł ON.

Mr. Worldwide.

Me not working hard?
Yeah, right, picture that with a Kodak
Or better yet, go to Times Square
Take a picture of me with a Kodak
Took my life from negative to positive
And I just want y'all to know that
And tonight, let's enjoy life
Pitbull, Nayer, Ne-Yo

LATE NIGHT TALKING | PABLO GAVIRAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz