ROZDZIAŁ 1

184 6 0
                                        

- Wydaję mi się, że ten odcień błękitu, idealnie pasowałby do pani oczu. - ściągnęłam z wieszaka zwiewną sukienkę i uniosłam na wysokość oczu klientki. - Możemy dobrać do tego buty oraz pasujące dodatki. Myślę, że idealnie nada się ten zestaw na przyjęcie w ogrodzie.

Blondynka dotknęła delikatnie materiału i zrobiła znudzoną minę. Od ponad godziny próbuję dobrać jej idealny strój, lecz na wszystko kręci nosem. Najgorsze jest to, że sama nie wie co chciałaby założyć.

- Tak, no cóż... - cmoknęła. - Nie jestem przekonana co do tego koloru.

- Mogę zaproponować tę samą sukienkę w kolorze czerwonym, zielonym lub czarnym.

- Mogłabym zobaczyć zieloną?

Z trudem powstrzymałam grymas na twarzy. Jeśli uważa, że ten odcień błękitu nie pasuje do niej, to zielony całkowicie odbiega od tego.

Odszukałam odpowiedni rozmiar i podałam jej wspomniany kolor.

- O tak, teraz mi się podoba. Taki kolor idealnie sprawdzi się na zabawę w ogrodzie. - Pokiwała z uznaniem. Miałam ochotę powiedzieć jej, że w tej sukience będzie wyglądała mdło, lecz tylko uśmiechnęłam się sztucznie, podzielając jej entuzjazm.

- Świetnie. Zapraszam do przymierzalni. Zaraz dobierzemy dodatki.

Z niezadowoloną miną odeszłam szukać butów, które sprawią, że kobieta będzie wyglądać jeszcze bardziej tandetnie. Nie miała za grosz wyczucia stylu i wkurzało mnie to, że ludzie, którzy przychodzą tutaj na zakupy w ogóle nie słuchają moich rad.

Dlatego mam dość pracy w sklepie, które jest sieciówką. Moje ambicje sięgają znacznie wyżej niż praca w popularnym sklepie odzieżowym, które wszystko jest uszyte byle jak i bez charakteru.

Chwyciłam szpilki, w tym samym odcieniu co sukienka i dobrałam do tego torebkę, która była kompletna z obuwiem. Wiedziałam, że to lekka przesada, lecz chciałam zobaczyć reakcję tej kobiety.

Czekałam na nią przed przymierzalnią i kiedy w końcu ubrana stanęła przede mną, nie wytrzymałam i z moich ust wydobyło się parsknięcie.

- Słucham? - Zapytała oburzona.

I teraz pytanie. Powiedzieć jej prawdę, że wygląda beznadziejnie czy dać za wygraną i dalej przytakiwać, że wszystko jest w porządku. A co mi tam! Nie chce już tutaj pracować, więc mi nie zależy.

- Przepraszam, po prostu uważam, że ten kolor do pani nie pasuje. W błękicie wyglądałaby pani zdecydowanie młodziej i atrakcyjniej.

- Od kiedy to ja prosiłam o pani zdanie na ten temat? - Kpiarsko złączyła ręce na piersi.

Byłam na granicy wybuchu, kiedy mój kolega z pracy podszedł do nas.

- Olivio, twój telefon nie przestaję dzwonić.

- Odzwonię później. - Wskazałam dyskretnie głową na wkurzoną klientkę. Chciałam jej powiedzieć kilka słów, co myślę o tym wszystkim.

- Odebrałem, bo pomyślałem, że skoro tyle razy dzwonią, to musi być naprawdę ważne. Powiedzieli, że to nie może czekać. - Nie dawał za wygraną.

Westchnęłam głęboko i poszłam na zaplecze, dowiedzieć się kto tak bardzo chce ze mną rozmawiać. Poczułam lekkie zdenerwowanie, że ktoś może dzwonić z pracy mamy i poinformować mnie, że coś się jej stało. Zimny pot oblał moje plecy. Aby dojść do zaplecza musiałam przemaszerować przez cały sklep.

W środku panował chaos, ponieważ dzisiaj zaczął się pierwszy dzień wyprzedaży. Grupki ludzi przeglądali wieszaki i półki, aby wybrać dla siebie coś odpowiedniego. Nigdy nie rozumiałam tej mentalności ludzkiej. Kiedy widzą słowo wyprzedaż, wręcz wariują i wpadają w szał zakupowy. Szkoda, że nie zdają sobie sprawy, że tak naprawdę te ceny, które zostały rabatowane, niewiele różniły się w momencie wejścia nowej kolekcji.

Sorel HouseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz