Paulo okazał się tym samym mężczyzną, który pierwszego dnia podał mi materiały. Był naprawdę przesympatycznym mężczyzną. Zupełnie innym niż reszta ludzi tutaj pracujących, których do tej pory poznałam. Zatrudniony jest jako główny projektant mody i dowiedziałam się, że zaczynał pracę u boku najlepszych domów mody we Francji.
- Dziewczyno, masz cudowną figurę. Marnujesz się jako asystentka. Powinnaś zostać jedną z twarzy naszych kampanii. Twoja uroda jest wyjątkowa. - Zarumieniłam się na te słowa.
- Dziękuje, ale nie bardzo czułabym się jako modelka. Moją pasją jest projektowanie. - Powiedziałam dumnie. Zauważyłam zaskoczenie na jego twarzy.
- To fantastyczna wiadomość. Gdzie studiowałaś? - Zapytał zaciekawiony.
- W Parsons New School of Design.
- To świetna uczelnia, jeżeli ją ukończyłaś to musisz być naprawdę dobra. Jeżeli znudzi ci się pracowanie przy boku Margaret, bardzo chętnie wezmę cię pod swoje skrzydła. - Puścił mi oczko. Skończyłam studia z wyróżnieniem i jestem dumna z tego. Poznałam tam wiele wspaniałych osób, które potrafiły przekazać wiedzę z wielkim zainteresowaniem. Podziękowałam mu po raz kolejny za komplementy, a Paulo podszedł do wieszaka, na której znajdowało się masę sukienek i zaczął przebierać.
- Myślę, że do twoich brązowych oczu i włosów najlepiej będzie się prezentował ten komplet. - Uniósł ku górze czarną sukienkę z delikatnym dekoltem, w pasie obwiązana złotym paskiem. - Co myślisz? - Zapytał, dalej przeglądając sukienki.
- Ta jest idealna. - Uśmiechnęłam się szczerze, ponieważ bardzo mi się podobała.
- Uciekaj się przebrać, a ja dobiorę do niej buty i dodatki. - Wskazał palcem w stronę pomieszczenia obok.
Kiedy założyłam na siebie tę sukienkę czułam się znakomicie. Dziękowałam Bogu, że dbałam o swoją figurę, bo strój był bardzo obcisły. Nałożyłam na nią złoty pasek. Paulo podał mi jeszcze czarne kozaki i płaszcz, który był obszyty złotą nitką. Całość komponowała się cudownie.
- Nie wiem jak mam ci dziękować, chociaż nie rozumiem po co to wszystko. Mam tylko z Kiton odebrać garnitur.
- Och, maleńka, kiedy dotrzesz na miejsce zobaczysz, dlaczego Margaret kazała ci się przebrać. - Spojrzałam na niego z dziwnym wyrazem na twarzy. Co może być niezwykłego w sklepie z garniturami?
Omiótł mnie jeszcze raz wzrokiem i poszedł do niewielkiej komody, z której wyjechała szuflada pełna biżuterii. Nałożył mi duże złote kolczyki. Dodatkowo dołożył czarną kopertówkę z tym samym wzorem co kolczyki.
- O, teraz jesteś gotowa. - Uśmiechnął się ciepło. Kiedy odwróciłam się w stronę lustra, nie poznawałam siebie samej. Nie wyglądałam jak zwykła ja, tylko jak kobieta sukcesu, bizneswoman.
Pocałowałam go w policzek w podziękowaniu i kiedy spojrzałam na zegarek zorientowałam się, że zostało mi bardzo mało czasu. Wyszłam czym prędzej z budynku i złapałam taksówkę, z której wysiadał jakiś mężczyzna. Spojrzał na mnie dziwnie, ale ja nie miałam czasu przypatrywać się jemu. Wskazałam adres kierowcy i po piętnastu minutach byłam na miejscu. Poprosiłam kierowcę, aby na mnie zaczekał.
Już po wyjściu z taksówki zorientowałam się po co tyle zachodu z tym ubiorem. To miejsce aż ociekało luksusem. Przy ozdobionych, kutych drzwiach stał młody mężczyzna w szytym na miarę garniturze i zapraszał do środka. Po przekroczeniu progu przywitał mnie wielki kryształowy żyrandol. Dookoła stały wyeksponowane manekiny, na które były nałożone garnitury. Na środku stała lada pokryta lustrami, a za nią mężczyzna około czterdziestki. Otrząsnęłam się szybko i podeszłam do niego z wysoko uniesioną głową.
CZYTASZ
Sorel House
RomansOlivia Bennett nigdy nie podejrzewała, że jej życie zmieni się w dniu, w którym zostanie zatrudniona w domu mody Sorel House. W dodatku jej nowa szefowa nie ułatwia jej pracy. Pewnego dnia uderzając głową w biurko poznaje przystojnego Christiana Sor...