Nasza ulubiona kawiarnia nazywała się Coffee Rose. Była to bardzo klimatyczna miejscówka na obrzeżasz Nowego Jorku, niedaleko mojego domu. Choć w środku było mało miejsca, nadawało to ciepła temu lokalowi. Właścicielka sklepu jest włoszką w podeszłym wieku, która kocha różę. Po śmierci męża przyleciała do Stanów i spełniła swoje marzenie o kawiarni.
W oknie widziałam już mojego przyjaciela, pomachałam mu, wchodząc do środka. Na wejściu przywitała mnie jak zwykle uśmiechnięta Sofia, właścicielka.
- Cześć dziecinko. – Dała mi buziaka w policzek. – Jak się miewa twoja mamma? – Powiedziała z włoskim akcentem.
- Wszystko u niej dobrze, dziękuję. – Uśmiechnęłam się na wzmiankę o mojej mamie. Moja mama jest wspaniałą osobą. Kiedy miałam cztery lata, mój tata nas zostawił i od tego czasu radzimy sobie same. Dzięki jej staraniom nigdy nie odczułam, że czegoś mi w życiu brakuje. Jest nam dobrze, jak jest.
Kobieta odwzajemniła uśmiech, a ja skierowałam się w stronę Troya.
- Hej Liv. Zamówiłem ci czarną kawę i ciasteczko różane, takie jak lubisz. – Puścił mi oczko. Usiadłam wzdychając.
- Dziękuję Troy, jesteś kochany. – Wymusiłam uśmiech na twarzy.
- Co masz taką posępną minę?
- Miałam ciekawy poranek.
- Dostałaś jakąś pracę? – Zapytał z nadzieją. W tym samym czasie ukończyliśmy studia. Niestety nie miałam tyle szczęścia co mój przyjaciel. Od razu udało mu się zatrudnić w firmie, gdzie został stylistą mody. Kobiety go uwielbiają, a on robi to co lubi najbardziej.
- Gdyby tak było, już dawno wiedziałbyś o tym. – Wzdychnęłam zrezygnowana. Praca w galerii handlowej miała być pracą tymczasową, a okazała się na dłuższy czas. Nie chciałam prosić mamę o pieniądze, więc jak najszybciej chciałam poradzić sobie sama. Jednak to wszystko zaczęło być przytłaczające i czułam, że już nie dam rady przepracować tam ani jednego dnia dłużej.
- Byłam złożyć podanie o pracę w Sorel House. – Kontynuowałam. Przyjaciel wytrzeszczył oczy.
- Serio? Przecież wiesz, że nie zatrudniają tam początkujących. Żeby kogokolwiek przyjęli musiałabyś mieć przynajmniej kilkuletnie doświadczenie, najlepiej w renomowanych domach mody, które znajdują się w Europie.
- Och, naprawdę? Jakbym nie wiedziała. – rzuciłam sarkastycznie. – Stwierdziłam, że tak i tak nie mam nic do stracenia. Najwyżej mnie nie przyjmą. Rozmawiałam o tym z moją mamą i powiedziała, że powinnam spróbować. – Wzruszyłam ramionami.
- Opowiadaj, jak tam jest? – Zapytał zaciekawiony.
- Hm... - Postukałam się palcem po brodzie. – Szczerze? Kiedy tam weszłam, czułam się jakbym przeniosła się do innego świata. Ludzie latali jak poparzeni, do tego byli niemili. Każda osoba miała idealnie ułożone włosy i dobrane ubranie. Do tego Margaret Sorel to istna lwica.
- Poznałaś Margaret Sorel? – Widzę niedowierzanie na jego twarzy.
- Niestety. – odparłam cicho. – Nie chciałabym jej spotkać na ulicy. – Wzdrygnęłam się na samą myśl.
- Opowiadaj wszystko! Natychmiast, bo zaraz padnę na zawał serca! – Wiem, że gdyby to Troy ją poznał, byłby wniebowzięty. Nie przeszkadzałoby mu to, że jest chamska czy traktuje ludzi jak gówno. Od zawsze jest dla niego autorytetem i nic tego nie zmieni.
Opowiedziałam mu całą historię od początku do końca. Patrzył na mnie z iskierkami w oczach.
- Musisz tam jutro znowu iść. – Powiedział poważnie.
- Co? Nie! Mowy nie ma. Nie pozwolę traktować się jak to zrobiła dzisiaj. Poza tym chcę być projektantką, a nie asystentką, która spełnia zachcianki szefowej.
- Ale to jest dla ciebie szansa. – Szansa? O czym on gada? Właśnie mu powiedziałam, że Sorel zmieszała mnie z błotem, a ten wyskakuje mi z jakąś szansą?
- Szansa na co? Byłam tam trzy godziny, a napsułam sobie w cholerę nerwów. Za pół roku byłabym już siwa.
- Kurde Olivio, zrobisz co będziesz chciała. Pomyśl tylko, popracujesz tam przez jakiś czas, a każda inna firma w tym mieście będzie ci jadła z ręki. Oni tylko czekają aż ktoś z tego domu mody zatrudni się u nich. – Troy ma rację. Przepracuje kilka miesięcy, co mam nadzieję szybko zleci, a jeśli będę robić wszystko co mi każe to nie będzie się mnie czepiać.
- Dobra, masz rację, ale problem w tym, że jeszcze mnie nie zatrudnili. - Wzięłam kęs ciastka różnego i zamruczałam z przyjemności.
- Zrób to co dzisiaj. Idź tam i udawaj, że masz tę pracę. – Uśmiechnął się szeroko.
Po chwili zastanowienia stwierdziłam, że nie pozostało mi nic więcej jak spróbować.
Wróciłam do domu kilka godzin później. Mojej mamy jeszcze nie było, ponieważ pracowała dzisiaj do późna. Pracuje w przychodni lekarskiej, a kilka dni w tygodniu ma dyżury w szpitalu. Weszłam do kuchni i na blacie zobaczyłam kartkę. Mama napisała, że obiad mam w lodówce i wystarczy go podgrzać. Taka matka to skarb.
Na razie nie byłam głodna, więc udałam się prosto do mojego pokoju. Położyłam się na łóżku i jeszcze raz analizowałam dzisiejszy dzień. Wiedziałam, że gdybym dostała tam pracę, szybko odnalazłabym się, nie zważając na stanowisko. Jestem sprytna i inteligentna. Urody też mi nie brakuje. Ale czy dam radę znosić humory szefowej?
Chwyciłam swój laptop i wpisałam w wyszukiwarkę Sorel House. Chciałam się dowiedzieć czegoś więcej na ich temat. Na pierwszej stronie wyskoczyły mi zdjęcia Margaret na różnych galach. Byłam pod wrażeniem jak dużo udziela się charytatywnie. Czyli jednak ma serce. Może oceniłam ją zbyt pochopnie? Może po prostu miała gorszy dzień?
Przeskakiwałam ze strony na stronę i na chwilę zatrzymałam się na zdjęciu, gdzie Margaret stała z jakimś młodym mężczyzną. Był nieziemsko przystojny. Dobrze zbudowany, o niebieskich oczach i zarysowanej szczęce. Poniżej zdjęcia przeczytałam, że to jej syn Christian Sorel. Kiedy przypatrzyłam się zdjęciu, mogłam doszukać się podobieństwa między nimi. Ciekawe czy zachowywał się jak jego matka.
Wpisałam jego imię oraz nazwisko i dowiedziałam się, że prowadzi razem ze swoją mamą Sorel House. Dzisiaj nie miałam okazji go spotkać. Jestem ciekawa, na którym piętrze znajduje się jego biuro. Z tego co zdążyłam zauważyć na czterdziestym drugim piętrze największe biuro należało do Margaret Sorel. Wyczytałam także, że ojciec Christiana pochodził z Francji i zmarł kilka lat temu na raka.
Na kilku stronach plotkarskich znalazłam imprezy z różnych gal czy bankietów. Na każdym zdjęciu pozował z inną znaną modelką. Nagłówki artykułów głosiły: „Czy najprzystojniejszy kawaler USA w końcu się zakocha?" lub „Która kobieta będzie w stanie usidlić na dobrego przyszłego miliardera?". Znalazłam również kilka w wzmianek o tym jak media plotkarskie opisywały jego imprezowe życie wśród kobiet, alkoholu i narkotyków.
Po godzinie przeszukiwań informacji na temat Sorel House oraz jego właścicieli, zamknęłam laptopa i zeszłam do kuchni, aby odgrzać sobie obiad.
CZYTASZ
Sorel House
Storie d'amoreOlivia Bennett nigdy nie podejrzewała, że jej życie zmieni się w dniu, w którym zostanie zatrudniona w domu mody Sorel House. W dodatku jej nowa szefowa nie ułatwia jej pracy. Pewnego dnia uderzając głową w biurko poznaje przystojnego Christiana Sor...