ROZDZIAŁ 14

132 4 0
                                    

Obudził mnie dźwięk telefonu, który natarczywie dzwonił. Z jękiem odwróciłam się w stronę szafki nocnej i sięgnęłam po telefon. Osiem nieodebranych połączeń od Troya. Ciekawe co ma takiego ważnego, że nie daje mi się wyspać.

- Cześć Troy. - Powiedziałam zachrypniętym głosem.

- Boże kobieto! Prześpisz życie. Jest druga godzina!

- Nie krzycz tak głośno, bo głowa mi wybuchnie.

- Czy ty wczoraj spotkałaś się z Christianem? - Zapytał surowo. Usiadłam pospiesznie na łóżku. Zaskoczyło mnie jego pytanie.

- Dlaczego pytasz? - Odpowiedziałam niepewnie. Słyszę po głosie, że doskonale zna odpowiedź na swoje pytanie. Nie mam ochoty w tym momencie wysłuchiwać jego ostrzeżeń.

- Och skarbie. Wczoraj trochę sytuacja wymsknęła się spod kontroli.

- O czym ty mówisz? - Czułam jak przez moje ciało przebiega nieprzyjemny dreszcz.

- Nie wiem o czym wczoraj rozmawiałaś z Denisem, ale kiedy odjechałaś wkurwiony poszedł do Christiana do mieszkania. Poszarpali się trochę. Nie znam dokładnych szczegółów, ale Den ma podbite oko i rozwaloną wargę. Jedynie co mi powiedział to to, że nie pozwoli, aby kiedykolwiek Sorel zbliżył się do ciebie. - Jęknęłam mu do słuchawki. Opadłam ponownie na poduszkę.

- Ja pierdolę, oni zwariowali czy co? Kiedy Denis odprowadził mnie do taksówki pocałował mnie. Odepchnęłam go, bo nic do niego nie czuję, a nie chcę, aby robił sobie niepotrzebne nadzieje. Uwielbiam go jak przyjaciela, ale nic, poza tym. Wykrzyczał mi w twarz, że wie, że to wszystko przez Christiana. Trochę się posprzeczaliśmy, ale szybko wsiadłam do taksówki. I tyle. Cała historia. Nie rozumiem jego zachowania Troy.

- Kurde, mała. Jak mogłaś nie zauważyć, że Denis jest szaleńczo w tobie zakochany?

- Co? - Ze zdziwienia otwarłam buzię. - Nie żartuj T. Trochę cię poniosło.

- Może gdyby mi tego nie powiedział to bym dalej snuł przypuszczenia. Ale nie zauważyłaś jak on na ciebie patrzy? Jak szuka pretekstu, aby cię dotknąć? Każdą wolną chwilę spędza z tobą. Zgadza się na wszystko o co go nie poprosisz. Naprawdę tego nie widzisz? - Kiedy powiedział to wszystko, olśniło mnie. Mój przyjaciel ma rację. Ostatnio byłam tak zajęta na rozpamiętywaniu o Christianie i o pracy, że nie zwracałam uwagi na takie rzeczy.

- Co ja mam teraz zrobić? - zapytałam zrozpaczona. - Nie chce go skrzywdzić, bo jest wspaniałym przyjacielem, ale jestem w stu procentach przekonana, że tak by nam nie wyszło.

- Nie wyszłoby wam, bo zakochałaś się w Christianie? Czy jest jakiś inny powód? - Zamyśliłam się na dłuższą chwilę. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. - Dobra nie odpowiadaj. Czasami cisza wyraża więcej niż tysiąc słów. - Troy i jego stwierdzenia. Przewróciłam oczami, czego oczywiście nie mógł zobaczyć.

- Czekaj, to nie tak. Nie jestem zakochana w Christianie. Po prostu nie mogę wyrzucić go z głowy, a nie chce tworzyć czegoś nowego, kiedy w głowie siedzi mi ktoś inny. Rozumiesz o co mi chodzi?

- Tak, doskonale cię rozumiem. Porozmawiaj z Denisem. Wytłumacz mu to tak samo jak mnie. Może zrozumie i sobie odpuści. A Chis...uff... Oli wiesz jaką ma reputację. Wątpię, że ktoś taki jak on będzie w stanie się ogarnąć dla jednej kobiety. Jesteś wyjątkowa, ale on jest zbyt zaślepiony pieniędzmi i władzą jaką posiada, aby to dostrzec. - Wiedziałam, że we wszystkim co mówi może mieć rację. Wiedziałam też, że muszę postąpić tak jak powiedział, ale moje głupie serce wyrywało się na imię Christian. Sama doprowadzałam się do autodestrukcji. Przecież jestem świadoma, że dla niego to była tylko przygoda. Nie rozumiem, dlaczego zrobił mi dobrze we windzie. Zdecydowałam, że pójdę z nim na tą kolację. W publicznym miejscu nic mi nie zrobi, a ja mu jasno narzucę granice.

Sorel HouseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz