Z samego rana zaniosłam do szefa swoje wypowiedzenie. Nie był zaskoczony moją decyzją, więc po krótkiej odprawie zostałam bezrobotna. Po spędzeniu kilku godzin na strychu razem z sprzętem babci, uświadomiłam sobie, że nie poddam się. Będę walczyć tak długo aż w końcu spełnię swoje marzenia.
Weszłam do przeszklonego wieżowca, gdzie znajdowała się siedziba Sorel House. Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana, pomyślałam. Wzięłam głęboki oddech i rozejrzałam się po wielkim holu. Przy recepcji nikogo nie było, więc wcisnęłam guzik windy i cierpliwie czekałam na jej przyjazd. Nie wiedziałam, na które piętro mam się udać, ale liczyłam, że znajdę kogoś kto mi pomoże.
Podeszła do mnie dziewczyna, na oko trochę starsza ode mnie. Miała czarne włosy związane w wysokiego kucyka i obcisłą czarną sukienkę. Była bardzo atrakcyjna i jeśli wszystkie pracownice wyglądają jak z okładki Vouge to nie mam co się łudzić, że dostanę tę pracę.
- Przepraszam, orientuje się pani, gdzie mogę złożyć swoje podanie o pracę? – Zapytałam uprzejmie. Dziewczyna spojrzała na mnie, mierząc mnie od stóp do głów. Miałam na sobie czarne spodnie, białą, jedwabną koszulę i czarne botki. Według mnie wyglądałam bardzo profesjonalnie, jak osoba ubiegająca się o pracę w renomowanej firmie. Ona jednak myślała inaczej, bo na jej twarzy zagościł grymas niezadowolenia. Miałam ochotę pokazać jej środkowy palec, lecz nie chciałam już na starcie robić sobie wrogów.
- Ostatnie piętro. – Powiedziała obojętnym tonem. Przewróciłam oczami i weszłam za nią do windy.
Winda zatrzymała się na dwudziestym ósmym piętrze i nieznajoma wysiadła. Spojrzałam na wyświetlacz i ostatnią cyfrą było czterdzieści dwa. Wcisnęłam guzik i winda ponownie ruszyła w górę. Czułam, jak związuje mi się supeł w żołądku. Jeśli pierwsza poznana kobieta jest tak wyniosła i niemiła to obawiam się reszty pracujących tu osób.
Wzięłam głęboki oddech i wyszłam z windy. Rozejrzałam się na boki i przede mną rozgrywała się scena niczym z filmu Wilka z Wallstreet. Ludzie chaotycznie biegali, przerzucali papiery i odbierali telefony.
- O co tu chodzi? Oni tak zawsze pracują? – Powiedziałam do siebie.
Próbowałam kogoś zapytać o drogę, lecz albo mnie zbywali albo odpowiadali, że Diabolina nadchodzi. Stałam i patrzyłam nie mogąc uwierzyć co właśnie widzę przed swoimi oczami. Diabolina?
Postanowiłam sama znaleźć biuro, w którym będę mogła zostawić podanie o pracę. Zaglądałam od jednego biura do drugiego, ale nikogo w nich nie było. Na końcu korytarza drzwi były otwarte, więc poszłam w tym kierunku. Weszłam do pomieszczenia, gdzie znajdowały się dwa biurka po przeciwnej stronie. Przy jednej stała dziewczyna, która była zestresowana. Zauważyłam to po tym jak ciągle przekładała papiery z jednego miejsca na drugie.
- Przepraszam panią, chciałabym złożyć swoje podanie o pracę. - Powiedziałam do niej z uśmiechem. Kobieta spojrzała na mnie jakby wyrosła mi druga głowa.
- Teraz nie mam czasu. – Burknęła.
Serio? O nie, nie dam się po raz kolejny tak łatwo spławić.
- Nie mam pojęcia co się dzieje w tej firmie, ale chciałabym tylko zostawić to – uniosłam kawałek papieru – na pani biurku i już mnie nie ma. – Ponownie spojrzała na mnie, tym razem z miną „jeszcze tutaj stoisz?". Nie wytrzymałam.
- Słuchaj, wiem, że praca w tym miejscu jest spełnieniem marzeń każdej kobiety i ty masz to szczęście, że tutaj jesteś, ale okaż trochę szacunku innym i pomóż im spełnić marzenia! – Nagle się wyprostowała i spojrzała za moje ramię.

CZYTASZ
Sorel House
RomanceOlivia Bennett nigdy nie podejrzewała, że jej życie zmieni się w dniu, w którym zostanie zatrudniona w domu mody Sorel House. W dodatku jej nowa szefowa nie ułatwia jej pracy. Pewnego dnia uderzając głową w biurko poznaje przystojnego Christiana Sor...