W poniedziałek na miękkich nogach weszłam do firmy. Przywitałam się z Kimberly, lecz odkąd pani Sorel zleciła mi zadanie przy tworzeniu perfum, dziewczyna omija mnie szerokim łukiem. Nie mam zamiaru ubiegać się o jej uwagę, więc całkowicie przestałam zwracać na nią uwagę. Jedynie obiecałam jej, że poranne czynności nadal będę wykonywać, więc najpierw przygotowałam biurko szefowej i odebrałam nowe projekty od Paulo. Chwilę przed przybyciem Margaret zeszłam do pobliskiej kawiarni po kawę. W oczekiwaniu na nią wykręciłam wszystkie palce. Chociaż Christian mnie uspokajał obawiam się, że szefowa nie będzie tak przychylnie patrzyła na mój związek ze swoim synem.
Wybiła punktualnie dziewiąta i drzwi windy się rozsunęły. Margaret weszła pewnym krokiem, jak przystało na szefową tak prestiżowej firmy. Jak zwykle nie zaszczyca mnie spojrzeniem, więc chociaż to się nie zmieniło. Kiedy przekroczyła próg swojego biura z ulgą odetchnęłam. Usiadłam do komputera i zajęłam się moimi czynnościami. Dopiero o dwunastej byłam umówiona z Dennisem odnośnie do wyboru jednego z projektów flakonów perfum.
Niestety moja radość nie trwała długo, ponieważ pani Sorel zadzwoniła, że mam natychmiast pojawić się w biurze. Poczułam jak z nerwów śniadanie pochodzi mi do gardła.
- Dzień dobry szefowo. – Powiedziałam cicho patrząc na swoje buty.
- Usiądź Olivio. – Powiedziała łagodnie, lecz dało się wyczuć ton, który sugerował, że nie akceptuje sprzeciwu. Zrobiłam co kazała i czekałam co ma mi do powiedzenia.
- Jak idzie praca nad perfumami? – Oparła się wygodnie o fotel i przypatrywała mi się z nieodgadnioną miną.
- Stworzyliśmy cztery gamy zapachowe. Każdy z myślą o innej kobiecie. Dzisiaj będziemy dopierać odpowiednią buteleczkę pasującą do kompozycji. Na razie będą to tylko prototypy, czekające na pani akceptacje. Jeżeli wszystko będzie zgodne z pani oczekiwaniami za trzy tygodnie możemy ruszyć z produkcją oraz marketingiem. Dział PR przygotował już kilka konspektów reklamowych, więc także będą czekały na pani akceptacje. – Gadałam jak najęta, ponieważ kiedy się denerwowałam nie mogłam zatrzymać potoku słów.
- Cieszę się Olivio, że tak bardzo zaangażowałaś się w ten projekt. Podjęłam dobrą decyzję, że to akurat ciebie wybrałam. – Uśmiechnęła się półgębkiem, a ja miałam ochotę skakać na krześle. – Jeszcze chciałam z tobą porozmawiać, bo ja wiesz za miesiąc zaczyna się Fashion Week co jest dla nas jednym z ważniejszych wydarzeń w roku. Rozmawiałam z Paulo i jest zachwycony twoimi pomysłami i bardzo nalegał, abym przyłączyła cię do jego ekipy na ten czas, ponieważ przydadzą mu się świeże pomysły. – Z wrażenia otwarłam buzię. Czekałam aż zacznie się śmiać i rzuci hasłem „Mamy cię" i z drugiego pomieszczenia wyjdzie ekipa telewizyjna. Jednak minęła minuta, dwie i nic z tych rzeczy się nie dzieję.
- Olivio? – Powiedziała twardo. Ocknęłam się z transu.
- Może pani powtórzyć? Obawiam się, że moja wyobraźnia podpowiada mi zdania, które chciałam usłyszeć, a nie które pani wypowiedziała. – Patrzyłam na nią szeroko otwartymi oczami, a ona ku mojemu zaskoczeniu zaczęła się śmiać.
- Już wiem, dlaczego mój syn zwariował na twoim punkcie. Jesteś inna niż te wszystkie dziewczyny z jego otoczenia. – Na wzmiankę o Christianie spaliłam buraka. Przypomniał mi się weekend i motyle rozszalały się w moim podbrzuszu. – Skarbie chcę, abyś dołączyła do Paulo i pomogła mu dalej projektować stylizację na tydzień mody. – Zerwałam się z krzesła i pisnęłam radośnie.
- Tak! To znaczy to dla mnie zaszczyt. Nie zawiodę pani! – Chciałam ją uściskać, lecz wyciągnęła ręce przed siebie dając mi znak, że mam się nie zapędzać z czułościami.
CZYTASZ
Sorel House
RomanceOlivia Bennett nigdy nie podejrzewała, że jej życie zmieni się w dniu, w którym zostanie zatrudniona w domu mody Sorel House. W dodatku jej nowa szefowa nie ułatwia jej pracy. Pewnego dnia uderzając głową w biurko poznaje przystojnego Christiana Sor...