ROZDZIAŁ 6

134 6 0
                                        

Resztę dnia upłynęła w spokoju. Kim o godzinie czwartej poinformowała mnie, że na dzisiaj koniec i mogę wracać do domu. Z uśmiechem na ustach wyszłam z biura.

W drodze do domu cały czas myślałam o niebieskich oczach Christiana. Był spełnieniem każdej mojej fantazji. Nie miałam zamiaru dać się mu omamić i zaciągnąć do łóżka, więc wolałam nie wyobrażać sobie za dużo. Na pewno nie byłby zainteresowany taką osobą jak ja. Z tym stwierdzeniem weszłam do domu.

- Kochanie, dlaczego nic nie powiedziałaś, że dostałaś pracę w Sorel House? Jestem z ciebie taka dumna. - Mama mnie mocno przytuliła. Zauważyłam za jej plecami Troya i zgromiłam go wzrokiem. To ja chciałam jej o tym powiedzieć.

- Tak jakoś wyszło mamo. - Wzruszyłam ramionami.

- Nie tak jakoś wyszło tylko jesteś zajebista. - Krzyknął Troy. Przybiliśmy piątkę.

- Opowiadaj, jak minął ci dzisiejszy dzień? I co ty masz na sobie? Rano wychodziłaś inaczej ubrana. - Mierzyła mnie wzrokiem. Wzdychnęłam.

- Zrobię kawę i zaraz wam wszystko opowiem. - Rozebrałam się i skierowałam do kuchni.

Zaczęłam od początku, aby wtajemniczyć mamę. Nie podobało się jej jak traktuje mnie pani Sorel, ale zapewniłam ją, że bez problemu sobie z nią poradzę. Opowiedziałam im o wszystkim pomijając spotkania z Christianem. Nie chciałam, aby wiedzieli, że podoba mi się syn szefowej.

- Najlepsze w tym wszystkim, że będę zarabiać sto pięćdziesiąt dolarów rocznie. - Zapiszczałam podekscytowana.

- O ile nie zdążą cię wyrzucić za niewyparzony język. - Mrugnął do mnie mój przyjaciel. Zna mnie jak nikt inny i wie, że długo nie potrafię siedzieć cicho.

- Córeczko pieniądze nie są najważniejsze. Każdy czasem zaczyna od czegoś czego nie lubi. Może za rok lub dwa będziesz pracować u boku najlepszych projektantów Sorel House. - To był ten moment, gdzie warto ugryźć się w język. Nie chce jej martwić, że zaplanowałam tą pracę tylko na chwilę. Moja mama już w życiu swoje przeżyła, pracując na dwa etaty, aby zapewnić nam godne życie. Dzięki takiej wypłacie wiem, że chociaż trochę mogę ją odciążyć od płacenia rachunków. Powinna teraz używać życia, podróżować i zrobić coś dla siebie.

- Może nie są najważniejsze, ale dzięki nim lepiej się żyje. - Wzruszyłam ramionami, biorąc łyk kawy.

- Dobrze moi drodzy. Jestem wykończona. Idę się położyć, a wy sobie siedźcie. - Pocałowała nas w czoło i skierowała się do sypialni.

Znamy się z Troyem od podstawówki. Często u nas przesiadywał, ponieważ nie bardzo dogadywał się z rodzicami. Do dziś nie mogą zaakceptować faktu, że jest gejem. Moja mama jest po jego stronie i traktuje go jak syna, którego nigdy nie miała. Czasami mam wrażenie, że mama i Troy mają lepszy kontakt niż ja z którymkolwiek z nich. Nie przeszkadza mi to, ponieważ kocham go jak brata i jestem szczęśliwa, że on czuje się u nas dobrze.

- Dobra teraz opowiedz mi to czego nie powiedziałaś przy swojej mamie. - Spojrzał na mnie znacząco.

- Nie rozumiem o co ci chodzi. - Uciekłam wzrokiem.

- Skarbie znam cię ponad połowę życia i wiem, kiedy kłamiesz. - Położył mi rękę na ramieniu.

- Poznałam syna Margaret. - Powiedziałam powoli.

- Nie powiedziałaś o tym, bo albo jest gorszy niż matka albo cholernie przystojny.

- Niestety to drugie. - Uśmiechnęłam się nieśmiało.

- I powiedz, że jest gejem. - Ekscytacja na twarzy Troya jest tak wielka, że aż żal mi go wyprowadzać z błędu.

- Obawiam się, że nie. W Internecie ma pełno zdjęć i na każdym z nich jest z inną dziewczyną. Nic na to nie wskazuje. - Wzruszyłam ramionami. Gdyby był gejem, zdecydowanie byłoby lepiej. Nie musiałabym czuć się przy nim taka onieśmielona.

Sorel HouseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz