O poranku obudził mnie telefon od Paulo, który poinformował mnie, że przyjdzie o godzinie dwunastej razem z wizażystami i kosmetyczkami. Próbowałam mu powiedzieć, że nie potrzebuję tych wszystkich ludzi, lecz nie chciał mnie słuchać. Nie miałam wyboru jak się zgodzić.
Z godziny na godzinę coraz bardziej się denerwowałam. Obawiałam się, że nasz plan nie wypali i nas zdemaskują i wywoła się przez to skandal. Całe szczęście Christian był tak pozytywnie nastawiony do całej sytuacji, że czułam się lepiej.
Szefowa zadzwoniła do mnie o poranku z informacją, że nie mogę nikomu powiedzieć, że pracuję dla niej. Wszyscy obecni pracownicy zostali poinformowani w tym temacie, więc miałam udawać, że są dla mnie obcy.
Zastanawiałam się, czy gdyby Kimberly nie była chora, pani Sorel by ją w to zaangażowała zamiast mnie. Nie wiem czy bym zniosła świadomość, że on ją całuje, a nie mnie.
Cały ranek spędziłam z mamą. Dawno nie miałyśmy okazji spędzić razem tyle czasu.
- Gdyby babcia Isabella żyła byłaby z ciebie ogromnie dumna. - Powiedziała czule.
- Brakuje mi jej. Bardzo ją kochałam i zawsze znalazła rozwiązanie w danej sytuacji. Miała też niezłą intuicję do ludzi. - Jako nastolatka bardzo dużo czasu spędzałam u mojej babci. Traktowałam ją jak przyjaciółkę. Rozmawiałyśmy o wszystkim, a ona nigdy mnie nie krytykowała tylko dawała rady co mogę zrobić lepiej. Była wspaniałą kobietą.
- To prawda, też mi jej brakuje. - Jej oczy napełniły się łzami. Przytuliłam ją mocno.
- Babcia by nie chciała, abyśmy płakały. - Spojrzałam na nią ciepło.
- Masz racje, skarbie. - otarła łzy. W tym samym czasie zadzwonił dzwonek do drzwi. Nie ma jeszcze dwunastej, więc nie wiedziałam kto mógł nas chcieć odwiedzić. - Pójdę otworzyć. - Powiedziała.
Słyszałam, jak rozmawia z jakiś mężczyzną. Zaciekawiona wyjrzałam za progu pokoju. Mama coś podpisywała, a on jej podał wielki bukiet z czerwonych róż. Podeszłam do niej.
- Mamuś, nie mówiłaś, że masz wielbiciela. - Moje brwi uniosły się wysoko.
- Kochanie, w moim wieku to już nie wypada. Te kwiaty są dla ciebie.
- Dla mnie? - Zaskoczona wzięłam od niej bukiet i szukałam liściku. Ze środka wyciągnęłam małą, białą kopertę, w której znajdowała się karteczka.
Nie mogę doczekać się wieczora.
Nie denerwuj się.
Będę cały czas przy tobie.
Christian
Szeroko się uśmiechałam, kiedy czytałam te kilka słów. To bardzo miłe z jego strony. Jest cudownym mężczyzną i zdałam sobie sprawę, że chciałabym, aby ten cyrk trwał wiecznie.
Mama przyglądała mi się w cwaniackim uśmiechu.
- I co nadal się upierasz, że nie chcesz, aby coś was łączyło?
- Mamo, daj spokój. On nazywa się Sorel. Nasze światy do siebie nie pasują. - Nie wiem, czy próbowałam bardziej przekonać ją czy siebie.
- Jesteś uparta jak twoja babka. - Skrzyżowała ręce na piersi i odwróciła się w stronę kuchni.
Kilka chwil później, tak jak zapowiedział Paulo, wpadł z całą armią stylistów. Byłam przerażona ilością sprzętu jaki wnieśli do mojego domu.
- Część skarbie. Przybyliśmy z odsieczą. Zrobimy z ciebie Miss Ameryki. - Uśmiechnęłam się nieśmiało i skierowałam całą ekipę do salonu.
Kobieta o imieniu Rebecca zajęła się moimi włosami, w tym samym czasie kosmetyczka malowała mi paznokcie u rąk i stóp. Czułam się bardzo dziwnie. Nie jestem przyzwyczajona, że sztab ludzi lata nade mną i próbują zrobić ze mnie księżniczkę. Na końcu Elena i Caden zrobili mi makijaż. Czułam się dość nieswojo z taką ilością pudru na twarzy, ale jak twierdzili dzięki temu uzyskam lepszy efekt na zdjęciach.
![](https://img.wattpad.com/cover/338055191-288-k4939.jpg)
CZYTASZ
Sorel House
RomanceOlivia Bennett nigdy nie podejrzewała, że jej życie zmieni się w dniu, w którym zostanie zatrudniona w domu mody Sorel House. W dodatku jej nowa szefowa nie ułatwia jej pracy. Pewnego dnia uderzając głową w biurko poznaje przystojnego Christiana Sor...