Take this and think of me~ Gavi

113 7 0
                                    

Od dziecka zawsze chciałam być niezależna, nie chciałam by ktokolwiek musiał mnie utrzymywać. Chciałam po prostu założyć własny biznes, by było mnie stać na to co bym chciała mieć. Kobieta niezależna, coś typu moja mama. Uczyła mnie jak dążyć do celu wytrwale. Ona była moim wzorem do naśladowania. 

Teraz mam 18 lat i mieszkam w Hiszpanii. Rodzice by rozwijać moją pasję i bym mogła dojść do mojego upragnionego celu przeprowadzili się ze mną rok temu do Barcelony, ponieważ dostałam tam pracę w jednej z największych firm marketingowych w całej Europie. Gdy miałam 6 lat przeprowadziłam się do Los Palacios y Villafranca, wcześniej mieszkałam w Polsce, po szkole podstawowej z powrotem wróciłam do Polski. 

Praca ta polegała głównie na wpisach internetowych i pracy przy komputerze. Praca przy digital marketingu nakierowana głównie jest na tworzenie internetowych strategii reklamowych, obsługę kampanii reklamowych, pomoc w wyborze odpowiednich środków reklamy, prace związane z pozycjonowaniem stron internetowych, zwiększenie widoczności marki w sieci, prowadzenie social mediów, czy działania wizerunkowe.

To właśnie tym się zajmuję. Po pół roku pracy tam było mnie już stać na moje własne cztery ściany. Kupiłam mieszkanie w Madrycie i wyprowadziłam się od rodziców. W poniedziałek, wtorek i środę przebywałam w biurze. Czwartek i piątek miałam wolne lub pracowałam w domu. Zależy czy zdążyłam zrobić wszystko co miałam zaplanowane w grafiku. Zazwyczaj się wyrabiam z całą pracą w te trzy dni jak jestem w biurze więc pozostałe cztery dni mam wolne. 

Barcelona to piękne miejsce, nie widzę siebie w innym miejscu w przyszłości niż tam. Jedynym minusem jest to, że mój chłopak pochodzi z Madrytu i ja sama również tam zamieszkałam ze względu na niego. Jest piłkarzem, gra w Realu Madryt. Vinicius Junior. Nie za specjalnie się interesuje piłką nożną. Od małego oglądałam z tatą mecze na przykład z mistrzostw świata lub z euro. Zdarzało się też, że oglądałam mecze ligowe. Mój tata jest kibicem FC Barcelony lecz jest na tyle wyrozumiały, że nie miał nic przeciwko mojemu związkowi z Viniciusem. Za dwa miesiące mija rok od początku naszego związku. Zazwyczaj nie pokazujemy się publicznie, ale nie da się tego unikać. Media nie raz wstawiły jakiś artykuł o nas, ale ludzie bardzo się tym nie zainteresowali ponieważ nie byłam osobą która się wybijała poza innych. Byłam zwykłą osiemnastolatką. Ludzie nie mówili o mnie "poleciała na hajs", "miłość od pierwszego przelewu" takie komentarze mnie nie dotykały. Wiedzieli to, że pracuje w firmie i że zarabiam wystarczająco dużo by pozwolić sobie na dużo. 

Jutro mój chłopak gra z dumą Katalonii. Czyli nadchodzi ciekawy mecz, pomimo, że się na tym za bardzo nie znam to lubię oglądać rozgrywki i w jakiś sposób mnie to bardzo uszczęśliwia. 

Ostatnio mój związek niezbyt się układa. Vini nie jest już takim chłopakiem jak przez ostatnie dziewięć miesięcy. Kiedyś było idealnie, każdy nam zazdrościł. Rano zawsze dostawałam całusa w czoło oraz gdy wstawaliśmy w tym samym momencie robił mi śniadanie. Był delikatny, czuły, miły, romantyczny, a teraz jest bezuczuciowy...

Skończyły się całusy i miłe słowa z rana. A zaczęła się obojętność. Okazywał uczucia lecz wyglądało to jakby był do tego zmuszany i nie chciał bym odczuła, że się coś zmieniło. 

Jak to ja od razu zaczęłam coś podejrzewać. Poinformowałam o tym moją przyjaciółkę z którą zawsze chodziłam na mecz. Była jedną z wag. Była narzeczoną jednego zawodnika z Realu. Poradziła mi bym z nim szczerze porozmawiać, każda chwila gdy próbowałam zacząć ten temat rezygnowałam bo żadna chwila nie wydawała się odpowiednia. I tak minął miesiąc. Stwierdziłam, że powiem mu to gdy będzie już po najważniejszym meczu w najbliższych 2 miesiącach. 

Vini poszedł spać dosyć wcześnie by wyspać się na jutrzejsze wydarzenie. Ja sama natomiast poszłam spać około północy. Rano wstałam wcześnie i poszłam się przejść na spacer w trakcie gdy Vinicius jadł śniadanie które mu zrobiłam. Do mieszkania wróciłam o godzinie 13 gdy on się zbierał na trening przedmeczowy. Sam mecz miał rozpocząć się o 21. Zawsze przybywam na mecz minimum 1,5h wcześniej, by na spokojnie zająć miejsca i iść się przywitać z wszystkimi. 

-Cholera gdzie to jest.- Biegałam po całym mieszkaniu w poszukiwaniu karty która wpuszcza mnie na przeznaczony sektor na stadionie. Ubrałam się w szerokie dżinsy i koszulkę klubową z imieniem mojego chłopaka. Przed wyjściem wzięłam torebkę z niezbędnymi rzeczami oraz szalik z nazwą klubu. Nigdy nie podobały mi się one lecz ignorowałam to i zakładałam na każdy mecz. 

Gdy weszłam już na stadion poszłam w stronę szatni. Poprosiłam brazylijczyka by wyszedł na chwilę z szatni. 

-Powodzenia kochanie, trzymam kciuki.- zbliżyłam się do niego by go pocałować lecz ten nie był zbyt przekonany do tego czynu. Popatrzyłam się na niego ze zdziwieniem i kiwnęłam głową. Czułam, że powinnam już iść więc bez słowa tak jak on na moje wcześniej wspomniane słowa zrobił. 

Zawiodłam się na nim, ale mój charakter nie pozwolił mi ukazać tego jak się czuję. Tylko przed nim się otwierałam. Chłopak powinien rozmazywać błyszczyk na ustach a nie tusz do rzęs. Dlatego więc nie będę płakać przez chłopaka. 

Mecz rozpoczął się. Działo się bardzo dużo. W 38 minucie meczu klub z Katalonii strzelił nam gola. A mianowicie Gavi. 

Druga połowa meczu była równie ciekawa jak pierwsza a nawet bardziej. Strzelili nam kolejne 2 bramki. Gavi dziś szalał, niestety nie na naszą korzyść. W całym meczu strzelił 2 bramki i jedną asystę zaliczył. Gaviego znałam już jakiś czas temu. Chodziłam z nim do klasy w podstawówce. Gdy wyprowadziłam się z powrotem do Polski straciliśmy kontakt. Kiedyś podobał mi się on bardzo. Uważałam go za najładniejszego chłopaka jakiego kiedykolwiek spotkałam. Dalej jest ładny to musze przyznać. Hola hola mam chłopaka. 

Wszyscy na stadionie usłyszeli gwizdek który oznaczał koniec meczu. Obydwie drużyny sobie podały dłonie i zawodnicy którzy wygrali poszli się cieszyć ze swoimi fanami. Natomiast zawodnicy którzy przegrali poszli do swoich bliskich którzy siedzieli przy wyjściu ze stadionu do szatni. Wszyscy oprócz tych których bliskich tutaj nie było i Vini... Po prostu zszedł z murawy i poszedł do szatni. Czyli żadnego słowa do mnie? Serio? 

W tym momencie zaczęłam rozważać powrót do Barcelony. Firma w której pracuje ma siedzibę w Madrycie i w Barcelonie. Jedyna rzecz która mnie wciąż trzymała w stolicy to on. A teraz już nic. Chłop ma mnie w swoich czterech literach w które chętnie bym go teraz kopnęła. Decyzja podjęta, zrywam z tym madryciarzem. Przyjaciółka poparła moją decyzje pomimo że lubiła Viniego. 

On nie odzywa się ani słowem to ja również. Może i jest to pohobna decyzja lecz trudno, wysłałam mu wiadomość z treścią "Wracam do Barcelony a z nami koniec". 

Gavira właśnie szedł w stronę szatni, popatrzyłam się w jego stronę i on również, złapaliśmy długi kontakt wzrokowy. Był on wyjątkowy, uczuciowy...

Chwile później przybiegł z powrotem pod sektor w którym ja byłam. 

-Mel.- usłyszałam gdy mnie wołał, więc podeszłam pod barierki do niego.  Zdziwiona spojrzałam na niego. 

-Trzymaj.- powiedział krótko i wręczył mi jego koszulkę meczową którą jeszcze chwile temu miał na sobie i w której strzelił dwie bramki i jedną asystę. Poczułam wtedy jakby motylki w brzuchu. Uczucie którego nigdy nie doświadczyłam. Wróciły wszystkie wspomnienia z nim i uczucia jakie mi wtedy towarzyszyły. 

Rozłożyłam koszulkę i zobaczyłam na niej napisany numer telefonu. 

-Czy to jest jego...?

Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam jego przyjaciela który biegł w moją stronę. 

-Pedri, co to ma znaczyć? Czemu on mi to napisał, w jakim celu?- Spytałam chłopaka. 

-Dalej mu się podobasz Melanie.- powiedział i odszedł. 

I on mi chyba też...

short scenarios gavi&pedriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz