its kinda crazy

74 3 0
                                    

Jak to jest mieć kochająca mamę? Pytam poważnie, ponieważ moja nigdy taka nie była. Ciągle kłótnie robione o nic, czepianie się o wszystko, brak wsparcia. Nie szczere kocham cię o ile zostało wypowiedziane zostało tradycją. Jest taką dobrą matką, jak z koziej dupy tromba. Jednak miałam swoją ukochaną ciocię. Ciocię Annę - była po 40 oraz miała cudowny charakter. Mama chętnie oddawała mnie do niej ponieważ nie chciała ze mną spędzać czasu. Sama się na to godziłam, a przede wszystkim ogromnie cieszyłam. Ania była dla mnie jak przyjaciółka, starsza ale nadal nią była. To z nią spróbowałam pierwszy raz alkoholu, zapaliłam papierosa czy poszłam na imprezę. Mój partner in crime.

Pamiętam, że raz wywiało nas aż nad morze, a mieszkałyśmy obok gór. Byłyśmy na drugim końcu kraju, a ciotka wkręciła mamie kit, że jesteśmy w galerii i wieczorem wrócimy. To był dopiero wyścig z czasem, zorganizowanie przewózki a w międzyczasie czegoś do zjedzenia i lekarstwa na kaca. Wydaje się niemożliwe, a jednak obie to zrobiłyśmy. Do domu wróciłam całkowicie trzeźwa, prawdopodobnie cały alkohol wyparował przez emocje. Od tamtego czasu coraz częściej wyjeżdżałyśmy gdzieś, lecz z pełną świadomością tego gdzie się znajdujemy. Z racji, że jestem ogromną fanka piłki nożnej, i moim ulubionym klubem jest fcb, jutro wybieramy się do Barcelony. Kłamanie mojej matce w żywe oczy, wcale nie było trudne. Przez całe 18 lat mojego życia, opanowałam to do perfekcji.

-A więc jedziecie do tej przyjaciółki Ani tak? Mieszka ona obok granicy z Niemcami, dobrze mówię? - pytała się podczas mojego pakowania się.

-Tak dokładnie, nadal będziemy w Polsce więc nie masz o co się bać, poza tym będę tak z ciotka przecież jej ufasz. - znowu kłamałam.

-No jasne, że ufam to w końcu moja siostra. Lecz nadal nie wiem po co ona tam cię bierze. - zrzędziła 36 latka, już miałam jej dosyć.

-Pani Margaret ma dwie córki w moim wieku oraz syna, tłukłam ci to do głowy przez 2 tygodnie! - podniosłam głos, nie mogłam wytrzymać z tą kobietą! Mów do słupa, słup jak dupa.

-Ma syna? Starszego od ciebie? - pytała się a ja pokręciłam głową na tak, pomijając fakt, że pani Margaret i jej dzieci wcale nie istnieją. - O ile jest od ciebie starszy? - cały czas pytała.
- O równe 2 lata. - odpowiedziałam.
- Ani mi się waż przyjeżdżać z brzuchem! Masz się trzymać od niego z daleka przez całe 2 tygodnie, nie chce mieć wnuków. - mówiła gorączkowo. Po 1, sama miała szesnaście lat gdy mnie urodziła, po 2 nie jestem taka głupia jak ona! Po 3, on nawet nie istnieje, ale akurat o tym punkcie mama wiedzieć nie musi.

-Dobra luz uspokój się, nie mam zamiaru wpaść tak jak ty. - kobieta po usłyszeniu tych słów, spojrzała się na mnie wściekłym wzrokiem i wyszła z pokoju. Jeszcze tylko 8 godzin, 480 minut i pojadę na lotnisko, zasnę w środku samolotu i obudzę się w gorącej Hiszpanii.

Mój plan przebiegł tak jak myślałam. Równo o 6 wyjechałam z ciotka z domu, po odprawie weszłyśmy do samolotu, w którym od razu zasnęłam. Gdy się obudziłam, nie widziałam już ponurej Polski z granatowym niebem. Zamiast tego, podziwiałam piękne niebo, hiszpańskie słońce które na pierwszy rzut oka bardzo mocno grzało, oraz wodę. Chciałabym do niej wskoczyć.
Bardzo się cieszyłam z tego wyjazdu, lecz gdy usłyszałam, że ciotce nie udało się zamówić biletów na mecz dumy Katalonii byłam szczerze zasmucona. Fakt, że odwiedzę Barcelonę lecz bez pójścia na mecz, lub po prostu pójścia na camp nou brzmiał dziwnie. Sam przyjazd do niej łączył mi się tylko z pójściem na rozgrywkę drużyny. Jednak nie pokazywałam tego smutku Ciotce. Wiem, że długo to planowała i musiała dosyć dużo zapłacić. Po wyjściu z przeogromnej maszyny, od razu zaatakowało mnie ciepło, lecz nie było tym uciążliwym upałem który nie dawał żyć, był przyjemny. Po dotarciu do hotelu, oznajmiłam kobiecie, że idę spać. Takie podróże ogromnie mnie męczyły, również nie miałam zamiaru rozmawiać z matką więc sen był tutaj najlepszą opcją.

-Halo? - odebrałam zaspana telefon. Miałam nadzieję, że to nie jest mama.

-No nareszcie słonko odebrałaś! Suzan, jestem teraz w sklepie tego twojego klubu, poczekaj pokaże ci. - jak powiedziała tak zrobiła, włączyła facetime'a i kurde, rzeczywiście poszła do sklepu barcy.

-Ciociu co ty tam robisz? - zapytałam nadal będąc zszokowana.

-Teraz jest to nieważne, wytłumaczę ci później. Powiedz mi lepiej, jak nazywa się ten twój ulubiony piłkarz i jaki ma numer na koszulce. - mówiła kobieta, chyba zapaliła sobie trawkę ponieważ była cala w skowronkach.

-Gavi ciociu, gavi. Tak ma napisane na koszulce, z numerkiem 30. - odpowiedziałam, co ona kombinuje!

-Kochanie wiesz gdzie się znajduje ten sklep? Wysłałabym ci lokalizację i pędem byś tutaj przyszła okej? Zdradzę ci wszystko, gdy już tutaj będziesz. - Ciotka chciała się już rozłączyć, jednak podszedł do niej jakiś chłopak i totalnie o mnie zapomniała.

-Przepraszam! Słyszałem, że rozmawia pani z jakąś dziewczyną o mojej koszulce, i właściwie o mnie.

Słysząc ten głos, i to co powiedział chłopak od razu zerwałam się z łóżka i złapałam za telefon tak aby pokazywał moja twarz. Miałam nadzieję, że nie wyglądam aż tak źle.

-Suzan jesteś jeszcze? Czy to jest ten twój gabi o którym opowiadasz mi od jakiś 2 lat, że jaki on to nie jest przystojny i w ogóle? - zapytała Ania i pokazała telefonem na gavire, a ja uderzyłam się wewnętrzną stroną ręki w czoło. No po prostu super.

- Tak to on i gavi, nie gabi. Cześć Pablo. - powiedziałam i przywitałam się z piłkarzem. Miałam nadzieję, że nie będzie mu opowiadać o mnie. Anka uwielbiała opowiadać ludziom o mnie, chore!
Brunet natomiast szybko się uśmiechnął i mi odpowiedział. Rozmawiałam z nimi przez telefon jeszcze chwilę, nadal nie wierząc w to co robię. Dostałam lokalizację sklepu i zaczęłam się szybko ogarniać. Miałam zamiar złapać jakąś taksówkę, jednak Hiszpan miał inny plan.

-Słuchaj jest zaraz 17, o tej godzinie nie złapiesz jakiejkolwiek taksówki czy ubera. Wysłałem po ciebie mojego przyjaciela, za chwilę będzie pod hotelem. Gavi:* - czytając wiadomość z numeru kobiety nie mogłam w to uwierzyć.

Czemu on to robi? Przecież w ogóle się nie znamy, jaki normalny piłkarz wysyła po jakąś nieznajomą dziewuchę swojego przyjaciela, który również jest sławnym piłkarzem aby przywiózł ją w wyznaczone miejsce w którym znajdował się z jej ciotką. To wszystko było strasznie pokręcone i nadal nie rozumiałam decyzji Paeza. Stresowałam się lecz jednocześnie cieszyłam. W końcu był chłopakiem który mi się podoba. Popularnym na cały świat chłopakiem, który spośród wszystkich fanek na świecie, akurat mnie chce ściągnąć do siebie za pomocą Pedriego. Jestem pewna, że Ciocia Ania się w to nie mieszała. Nigdy nie lubiła się wysługiwać ludźmi.

-Skąd twój przyjaciel, przypuszczam, że pedro wie gdzie mamy hotel? - wysłałam wiadomość i od razu dostałam odpowiedź zwrotną. Chlop miał szybkie palce.

-Twoja ciocia się zgięła i nam powiedziała, musiałem jej udowadniać, że wcale nie chcę cię porwać. Przy okazji, gdy Pedro już poszedł do auta, słyszałem wiele historii z tobą w roli głównej. Szalona jesteś suz, wiesz? Nie będę ukrywać, niektóre z tych opowieści są naprawdę interesujące :**

Zabije tą kobietę! Wiedziałam, po prostu wiedziałam, że coś mu powie! Podczas mojej paniki i myśli, jak ja się teraz mu pokażę, dostałam dwie kolejne wiadomości. Obie były z dwóch obcych numerów, lecz łatwo było się domyślić od kogo są.

-Hej Suzan, tak jak gavira kazał, czekam pod hotelem :* - Szybko domyślałam się, że ta jest od Pedriego.

-Pedro już jest, pośpiesz się suz, mogę być tutaj tylko do 17 a jest 16:20. Chciałbym się jeszcze z tobą zobaczyć :*

Czy oni mają jakiś fetysz tej emotki? Jest taka popularna w Hiszpanii? W każdej pieprzonej wiadomości się znajdowała!

short scenarios gavi&pedriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz