丂乇ᐯ乇几ㄒ乇乇几

296 44 15
                                    

San próbował sobie wmawiać, że dramatyzuje. W końcu oboje z Wooyoungiem nie byli sobie aż tak bliscy, by tęsknić za swoim towarzystwem do tego stopnia. Sam książę zapewne nawet nie odczuł tej krótkiej rozłąki... Dla Sana była jak długie tygodnie ciągłego myślenia o tym, co robi Wooyoung i jak długo jeszcze będą musieli czekać. Nie sądził do tej pory, że można się do kogoś przywiązać tak bardzo w tak krótkim czasie. Na ten moment straszna była myśl, by miał już nigdy nie zobaczyć księcia.

Czy go kochał? Nie wiedział, nie był dobry w tego typu uczuciach. Był jednak zdania, że znają się zbyt krótko, by mówić o tak głębokich uczuciach. Najgorsze było to, że nie miał komu się zwierzyć z tej tajemnicy. Mógłby mieć kłopoty, nawet jeśli powiedziałby Seonghwie. Wolał nie ryzykować.

Siedział w ogrodach, przyglądając się zachodzącemu słońcu, regenerując się po ciężkim treningu, na którym nie oszczędzał się ani trochę. Jakoś musiał wyładować negatywną energię, która nazbierała się w nim z niewiadomego powodu. Czuł się poirytowany, mimo że nie wydarzyło się dziś nic, co mogłoby go zdenerwować. Chyba po prostu czuł się sfrustrowany nie mając do kogo się odezwać. Przy Wooyoungu każdy temat przychodził łatwo, nie miał problemu, by mówić mu o sobie. Może to dlatego tak bardzo za nim tęsknił...

Westchnął cicho, nie mając ochoty jeszcze wracać do domu. Pogoda była dziś wyjątkowo ciepła i przyjemna, dlatego przebywanie w ogrodach napawało go dziwnego rodzaju spokojem, pomimo tego, jaki chaos dział się w jego głowie. Omal by nie zasnął, czując jak jego ciało relaksuje się na łonie natury, ale wtem jego zmysły pobudził znajomy zapach, na który wyprostował się od razu i rozejrzał się.

Faktycznie w jego stronę zmierzał Wooyoung. Co więcej, jego ciepły uśmiech niemal od razu przyprawił Sana o szybsze bicie serca.

- Szczerze, nie sądziłem, że cię tu znajdę. - przyznał książę siadając obok niego. - Długo dziś trenowałeś?

- Nie wiem, nie liczyłem. Pewnie dość długo, skoro sam poczułem, że jestem wyczerpany.

- Oh... - Wooyoung wyraźnie zaniepokoił się przez jego słowa, ale sam San nie był jakiś bardzo wzruszony. - Nie będzie to dla ciebie problem, jeśli wrócisz dziś trochę później? Mam pomysł, jak pomóc ci się zrelaksować.

San uniósł brew zaciekawiony, rozważając wiele opcji, które Wooyoung mógłby mieć na myśli. Do głowy jednak nie przychodziło mu żadne, które zapewniałoby im dyskrecję.

- Jasne. - zgodził się niepewnie, a Wooyoung uśmiechnięty chwycił jego dłoń i zaczął prowadzić do wyjścia z ogrodów.

Zaczynało się powoli ściemniać, San przez chwilę obawiał się, czy trafi potem do domu wśród tego mroku, bez pomocy Wooyounga. Miał też wątpliwości, czy oddalanie się od pałacu o tej porze jest bezpieczne. Książę musiał wyczuć jego niepokój, przez co odwrócił się i zwolnił kroku.

- Nie idziemy daleko. Dosłownie kawałeczek za pałacem. Będzie trochę pod górkę. - zaśmiał się cicho, a Sanowi nie trzeba było nic więcej, by w ciszy pójść za nim jak wierny pies.

Im dalej byli od ogrodzenia, tym ciemniej się robiło, a także lepiej było słychać odgłosy natury, które przynosiły dziwny spokój. Dłoń księcia natomiast nie opuszczała tej jego, dzięki czemu prawdopodobnie jeszcze się nie zgubił. Zastanawiał się, czy Wooyoung widzi cokolwiek, czy może po prostu zna na pamięć drogę do tego stopnia, że jest w stanie tam trafić i w całkowitych ciemnościach.

Faktycznie szli przez wzniesienie, co przypomniało Sanowi, jak zmęczone są jego nogi, ale po krótkim czasie powierzchnia znów robiła się bardziej płaska, co przyniosło ulgę.

- Prawie jesteśmy. - usłyszał głos Wooyounga.

- Gdzie właściwie idziemy?

- Zobaczysz. - powiedział podekscytowany. - Dawno tam nie byłem.

- Nie będziesz miał problemów, jak oddalisz się po kryjomu od pałacu?

- Nie wiem. - zaśmiał się. - I tak wiele nie robię przez całe dnie, więc wybaczą mi chęć rozrywki. Poza tym, jeśli mnie nie znajdą, zapewne będą wiedzieć gdzie szukać.

To wydało się Sanowi jeszcze bardziej zagmatwane i już naprawdę nie miał pomysłu, gdzie książę go prowadzi.

Zwolnili nagle, a wokół zrobiło się jakby cieplej i jaśniej dzięki lampie wiszącej na skale. Ciekawiło go kto odwiedzał to miejsce na takim odludziu oprócz Wooyounga. Dzięki lepszej widoczności szybko dostrzegł unoszącą się wokół parę wodną, a chwilę później Wooyoung puścił jego dłoń.

- To jakieś gorące źródła? - spytał zaskoczony.

- Owszem. - uśmiechnął się szeroko. - Często przychodziłem tu, gdy byłem dzieckiem.

San rozglądnął się dookoła, śmiało uznając, że miejsce to ma pewien urok i nie dziwił się, że Wooyoungowi tak bardzo przypadło do gustu. Wybór ten też wyjaśniał słowa księcia, który mówił, że "pomoże mu się zrelaksować". Nigdy nie był co prawda w takim miejscu, przynajmniej nie w takim, gdzie byliby sami. Źródła wyglądały, jakby należały do pałacu, ale zostały zapomniane przez większość. Cóż, podejrzewał, że rodzina królewska ma ważniejsze rzeczy do roboty, już włóczenie się po okolicy. Dlatego fascynował go Wooyoung, który był zupełnie inny.

- Będziesz tak stał? - głos księcia przywołał go z powrotem do rzeczywistości, przez co spojrzał od razu w jego stronę.

Przez chwilę patrzyli sobie w oczy, ale wzrok Sana nie potrafił długo wytrzymać w tym miejscu, kiedy książę zaczął się rozbierać. Nie było w tym co prawda nic dziwnego, skoro chcieli wejść do wody, ale mimo to jego serce zaczęło łomotać mu w piersi jak szalone, blokując każdy najmniejszy ruch. Nie chcąc jednak wprawić Wooyounga w dyskomfort, odwrócił wzrok i sam zaczął zdejmować swoje ubrania i zbliżać się do wody.

Był zmieszany. Nie wiedział do końca, co się z nim dzieje i dlaczego reaguje w ten sposób, a nie inny, skoro nigdy wcześniej mu się to nie zdarzało. Przy Wooyoungu czuł się bezbronny, jakby ten mógł zrobić z nim cokolwiek zechciał, a on jedynie by mu podziękował.

- Mogę ci coś wyznać? - spytał po cichu Wooyoung, gdy już zanurzyli się powoli. San podniósł wzrok na znak, że jak najbardziej go słucha. - Tęskniłem za tobą przez te kilka dni. To było znacznie trudniejsze, niż myślałem.

- Naprawdę? - San mimo wszystko był zaskoczony. Odebrał to nieco inaczej. - Odniosłem wrażenie, że trochę to po tobie spłynęło.

- Takie sprawiłem wrażenie? - uśmiechnął się rozbawiony. - Przepraszam, jeśli sprawiłem ci w ten sposób przykrość.

- Nie, nie musisz przepraszać. Po prostu jestem trochę zagubiony w tym wszystkim. Pierwszy raz czuję się w ten sposób.

- To znaczy? - Wooyoung zbliżył się niebezpiecznie zaciekawiony odpowiedzią na pytanie. San poczuł jakby zabrakło mu powietrza, gdy jego plecy spotkały się ze skałą.

...

a/ Tą scenkę miałam w głowie od bardzo bardzo dawna 👁️👄👁️

Soldier • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz