乇丨Ꮆ卄ㄒ乇乇几

317 47 4
                                    

San zestresował się pytaniem zadanym przez księcia, nie bardzo wiedząc, co powinien zrobić w tej sytuacji. Nie liczyło się to, czego chciał, a co było odpowiednie. Czy wolno mu było tak po prostu wyznać swoje uczucia do kogoś, kto jest znacznie wyżej w społeczeństwie niż on? Bał się, że mogłaby spotkać go za to sroga kara.

- Nie powinieneś być zdziwiony, że ci uległem. - powiedział, niepewnie spoglądając w jego ciemne źrenice. - Jesteś księciem.

- I to jedyny powód? - Wooyoung przechylił głowę, naciskając.

- N-nie. - odpowiedź Sana nadeszła z lekkim opóźnieniem i prawie szeptem.

To było wystarczające dla księcia, który już z wielką niecierpliwością czekał, by złożyć na ustach Sana delikatny, ale też w pewien sposób namiętny pocałunek. Zaskoczył go, ale San również na to czekał. Wiedział, że nie mógł sobie na to pozwolić, dlatego obecna chwila wydawała mu się być snem, z którego miał nadzieję prędko się nie obudzić. Odwzajemnił gest, pozwalając sobie przyciągnąć Wooyounga bliżej siebie, czując zalewający go gorąc, gdy czuł nagą skórę pod palcami. Nigdy czegoś takiego nie przeżył.

Przerwali na moment, ale nie odsunęli się od siebie, czerpiąc przyjemność z ciepła, jakie dawała im ta bliskość. Nawet w ciemności Wooyoung mógł dostrzec soczysty rumieniec na twarzy Sana i jego zawstydzone spojrzenie. Nic dziwnego, bał się tego, co między nimi powstało, bo jeśli cokolwiek się wyda, to San będzie tym, na którego spadną większe konsekwencje. Czasem żałował, że urodził się w rodzinie królewskiej. Niby miał wszystko, czego potrzebował, ale nigdy nie mógł decydować za siebie, wszystko było ustalane przez jego ojca. Już od najmłodszych lat uczono go, że jego zdanie jest mniej ważne, niż to króla.

Wooyoung wtulił się mocniej w ciało Sana, czując bijące od niego ciepło i bezpieczeństwo, którego nie czuł od bardzo dawna. Właściwie wraz z tym jak dorastał zaczynał dostrzegać okrucieństwo tego świata i to, jak wiele do tej pory było dla niego tajemnicą. Wychował się wśród bogactwa i samych udogodnień, nigdy nie zaznając głodu. Gdy dowiedział się, jak naprawdę wygląda życie poza pałacem, był zaskoczony i smutny.

San był nieco zszokowany nagłą bliskością ze strony księcia. Objął go niepewnie, bojąc się, by przypadkiem nie zrobić mu krzywdy, bo chłopak faktycznie był tak drobny, że mógł mieć takie obawy.

- Nie wierzyłem w miłość, wiesz? - wyszeptał po cichu, kryjąc swój uśmiech w nagim ramieniu starszego. - Do pewnego czasu w ogóle nie interesowałem się tym wszystkim i wręcz unikałem tego typu rzeczy. W momencie kiedy nadszedł mój pierwszy upał i zacząłem uczyć się o tym, jak rozwija się moje ciało, zrozumiałem, że to przychodzi niespodziewanie, nieważne, czy to planuję, tacy już jesteśmy.

- Coś się stało?

- Nikomu o tym nie mówiłem. Właściwie nie miałem komu. Ale byłem przerażony. Nie wiedziałem, jak funkcjonować, to wydawało się takie skomplikowane i trudne... A potem zjawiłeś się ty.

- Co ja mam z tym wspólnego?

- Mimo że nie zwracałeś na mnie szczególnej uwagi, już przy pierwszym spotkaniu nie mogłem oderwać od ciebie wzroku. Nie interesowałem się wcześniej żadnymi romansami, to było dla mnie takie tandetne. Ale w momencie, gdy cię zobaczyłem... Poczułem twój zapach... Nie myślałem właściwie zbyt wiele. To po prostu... Moje ciało cię zapragnęło. Nie potrafię tego inaczej ująć.

San poczuł ulgę, że nie tylko on miał intensywną reakcję na pierwsze spotkanie z księciem. Nie sądził, że ktoś tak wysoko postawiony może tak po prostu zakochać się w pierwszym lepszym nieznajomym.

- Co chcesz teraz zrobić? - spytał San.

- Pytasz, teraz, w sensie w tym momencie, czy masz na myśli mojego ojca? - prychnął cicho.

Soldier • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz