ㄒ山乇几ㄒㄚ ㄒ山ㄖ

278 42 8
                                    

Z dnia na dzień, San został oficjalnie żołnierzem króla, nie będąc nawet poinformowany wcześniej, kiedy to nastąpi. Dlatego nie zdołał nawet powiedzieć nic Wooyoungowi, ani Seonghwie. Obawiał się nowego życia, które na niego czekało, a raczej tego, jak mało czasu będzie miał dla samego siebie i Wooyounga...

Dowódcą straży królewskiej, do której na ten moment go przydzielono, był niejaki Mun, którego San już wcześniej miał okazję poznać. Nie przypadł mu do gustu. Mężczyzna był wrogo nastawiony do jego osoby, bez wyraźnej przyczyny. Może on również widział, jak potężnym wojownikiem jest San i obawiał się o swoje stanowisko? Cóż, akurat Sanowi nie zależało na tego typu pozycjach. Wolał szczerze mówiąc mieć jak najmniej istotną rolę, byleby móc być przy Wooyoungu, jeśli będzie go potrzebował.

I wtedy jak z nieba spadło pierwsze zadanie, które miał do wykonania.

Jako strażnik, miał w obowiązku ochronę nie tylko samego króla, ale też członków rodziny królewskiej podczas ważnych uroczystości. A zbliżający się jubileusz panowania władcy ciągnął za sobą przyjęcie, które na pewno ściągnie masę gości. Straż królewska musiała być więc podzielona w zależności od tego, kogo będą mieć na oku. I szczęśliwym trafem, San przydzielony został do księcia.

Wraz z dwoma innymi strażnikami, tworzyli najmniejszą grupę, która miała dbać o bezpieczeństwo księcia. To nieco rozzłościło Sana. Dlaczego Wooyoung, choć należał do rodziny królewskiej, miał mieć zapewnioną najmniejszą ochronę z nich wszystkich?

Wiedział, że to zapewne kwestia tego, o czym książę już mówił. Sam król postrzegał go jako mniej ważnego, więc nie wysilał się, by zapewniać mu jak największą ochronę. A San, z racji, że był nowicjuszem, został przydzielony do łatwiejszego zadania. W żadnym stopniu mu to nie przeszkadzało.

Jedno wiedział na pewno - jeśli już przydzielono mu to zadanie, zrobi wszystko, by Wooyoung był bezpieczny, nawet jeśli sam król uznał, że nie obchodzi go los własnego syna.

Przed planowanym przyjęciem udało mu się spotkać z Seonghwą, który pogratulował mu osiągnięć i podkreślił, że jest z niego naprawdę dumny. Ostrzegł jednak, by na siebie uważał. Natomiast Hongjoong, którego spotkał już w dniu przyjęcia, wczesnym rankiem, miał dla niego inną radę.

- Od kiedy twoja praca jest wymagająca, musisz zadbać o siebie i swoje otoczenie. - mówił, kiedy stali przed wejściem do ogrodów. - Weź to. Mam nadzieję, że nie muszę ci tłumaczyć, co to.

Podał mu trzy fiolki z dziwną substancją, którą San niemal od razu rozpoznał. To ten dziwny napój, który Hongjoong dał mu w dniu, kiedy pierwszy raz odwiedził pałac. Podejrzewał, że ma mu to pomóc w razie, gdyby w czasie przyjęcia gorzej się poczuł. Sam nie pomyślał, by o to zadbać, mimo że już wcześniej Wooyoung o tym wspominał. Jeśli ruja popsułaby mu plany, to książę byłby tym, który najbardziej by na tym ucierpiał. Nie mógł na to pozwolić.

- Dziękuję. - powiedział z uśmiechem i niedługo potem skierował się do pałacu.

 - powiedział z uśmiechem i niedługo potem skierował się do pałacu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Soldier • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz