ㄒ山乇几ㄒㄚ 乇丨Ꮆ卄ㄒ

257 43 18
                                    

Pomimo wcześniejszych słów Seonghwy, Wooyoung nie był w stanie spokojnie zasnąć przez resztę nocy. Nie mógł mieć pewności, że Sanowi nic nie jest, tak naprawdę nie miał pojęcia, co chłopak mógł zrobić w swojej sytuacji i jaką decyzję podjął. Mógł jedynie mieć nadzieję, że nic mu nie jest i wróci do niego cały i zdrowy.

Gdy z rana podniósł się z łóżka, czuł jak boleśnie pulsuje jego skroń, a oczy sprawiały wrażenie jakby były z kamienia. Nie mógł jednak już dłużej leżeć bezczynności, dlatego czym prędzej założył na siebie coś cieplejszego i wyszedł z pałacu, kierując się do ogrodów. Wierzył, że to będzie pierwsze miejsce, do którego San uda się w nadziei, by się z nim spotkać.

Minuty sprawiały wrażenie, jakby dłużyły się w nieskończoność, a im dłużej siedział w ogrodzie, tym bardziej ogarniało go przerażenie, że San już do niego nie wróci. Bardzo chciał wiedzieć chociaż co się z nim dzieje i czy jest cały zdrowy. Nie pamiętał, czy kiedykolwiek martwił się tak o kogoś, jak w tym też momencie. To sprawiało, że upewniał się jak wyjątkowy jest San.

Im dłużej czekał, tym większe miał wrażenie, że wokół panuje jakieś zamieszanie. W ogrodach na co dzień był spokój i cisza, ale teraz wydawało mu się, że dochodzą go jakieś głosy i krzyki ze strony pałacu. Wahał się, czy iść sprawdzić, co się dzieje, czy dalej czekać. No bo co jeśli San przyjdzie, a jego tu nie będzie?

Ostatecznie skierował się niepewnie w stronę pałacu, cały czas jednak odwracając się za siebie, w razie gdyby na horyzoncie pojawił się San. Czuł, że to całe zamieszanie jest jakoś powiązane z podporządkowaniem wioski i jeśli przeczucie go nie myliło, San zrobił coś, co nie było zgodne z rozkazami króla. Sam był im przeciwny, ale nie odważyłby się mu sprzeciwić... Dlatego tak bardzo bał się o Sana...

Idąc korytarzem pałacu, słyszał ciągle jakieś szepty

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Idąc korytarzem pałacu, słyszał ciągle jakieś szepty. Nie mógł nic poradzić na niepokój, jaki rozkwitł w jego sercu, był niemal pewien, że chodzi o Sana... Nie wiedział jeszcze, co dokładnie się wydarzyło i jaką chłopak podjął decyzję, ale i tak czekała go kara, jeśli sprzeciwił się woli króla. Zakradł się znów pod drzwi sali tronowej, skąd miał nadzieję, że usłyszy cokolwiek, co odpowie na jego pytania. A najważniejsze, co chciał teraz wiedzieć, to czy San w ogóle żyje.

Ciężko było mu usłyszeć cokolwiek zza drzwi, kiedy tak wyraźnie słyszał bicie własnego serca, łomoczącego w młodej piersi z przerażenia. Bardzo nie chciał żeby jego wspólna historia z Sanem zakończyła się w ten sposób. Byli jeszcze młodzi, nawet jeśli jego pochodzenie utrudniało im wszystko, byli gotowi zaryzykować. Dlaczego los podkładał im pod nogi coraz więcej przeszkód?

- Ktoś więcej przeżył...? - usłyszał cichy głos króla. Zdawało się, że jest niespokojny.

- Tylko ja, panie...

- Jak w tak małym ciele tak duża siła... - nastała chwila ciszy, a Wooyoung przez chwilę myślał, że zaraz zemdleje ze stresu. - Musicie go znaleźć. Jeśli tylko pojawi się w mieście, natychmiast przyprowadzić go do mnie.

Soldier • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz