几丨几乇ㄒ乇乇几

301 44 7
                                    

San miał problem, żeby zasnąć tej nocy. Ciągle myślał o Wooyoungu i o tym, co się wydarzyło między nimi. Było to dla niego coś niezwykłego, coś co nigdy wcześniej nie miało miejsca i fascynowało go pod pewnym względem. Nie miał nawet z kim o tym porozmawiać, czuł się zbyt zawstydzony, by choćby poruszyć temat Wooyounga przy Seonghwie. Nawet jeśli mężczyzna był tym, który rozumiał go bardzo dobrze, wolał sam zająć się swoimi sprawami.

Nad ranem, gdy ptaki na zewnątrz zaczęły już swój koncert, zebrał się z pokoju i wyszedł, pomimo wczesnej pory. Fakt, że nie zastał w domu Seonghwy podpowiadał mu, że ten ma co robić i najwidoczniej nie ma nawet czasu, by z nim o czymkolwiek porozmawiać. Sanowi to nie przeszkadzało. Chciał, żeby mężczyzna był szczęśliwy.

Powietrze z rana było rześkie, ale także zimne, przez co San wzdrygnął się z początku, przygotowany raczej na przyjemne promienie słońca, które na co dzień dawały ciepło. Teraz było schowane za chmurami gdzieś nisko nad horyzontem, zaraz po wschodzie.

Idąc wzdłuż ulicy obserwował jak miasto powoli budzi się do życia, otwierają się sklepy, bezpańskie zwierzęta zaczynają chodzić wokół w poszukiwaniu resztek jedzenia. Podobało mu się tutaj. Przez te kilka tygodni kiedy przyszło mu tutaj mieszkać, naprawdę polubił to miejsce, a także miał nadzieję, że prędko stąd nie wyjadą. Nie ukrywał, że chciał zostać z Wooyoungiem.

Docierając prawie do wejścia do ogrodów, zauważył znajomą sylwetkę w oddali.

To Seonghwa.

Obok niego siedział ten sam mężczyzna, którego San widział tamtego dnia. Już wiedział, że miał on na imię Yeosang i jego relacja z Seonghwą nie była czysto przyjacielska. Co więcej, cieszył się, że Seonghwa podzielił się z nim tą smutną poniekąd historią.

Wiadomym było, że nie pozostanie niezauważony, stojąc na środku ścieżki, więc spanikował lekko, kiedy jego spojrzenie spotkało się z tym starszego. Ten jednak uśmiechnął się ciepło w jego stronę i przywołał go do siebie gestem ręki. Ruszył więc niepewnie w tę stronę, zastanawiając się, czy Seonghwa ma mu za złe, że przeszkodził im w ich wspólnie spędzanym czasie.

- Co tu robisz tak wcześnie? - spytał spokojnie Seonghwa.

- Czułem potrzebę, żeby się przejść. - wzruszył ramionami. - Nie przeszkadzam wam?

- Nie. - Seonghwa uśmiechnął się ciepło. - Yeosang, to San. Mówiłem ci o nim.

Niższy pokiwał głową nieśmiało, po czym spojrzał na Sana z delikatnym uśmiechem. Niewątpliwie miał niezwykłą urodę, wyglądał wręcz jak laleczka z porcelany.

- O mnie też pewnie już słyszałeś. - odezwał się Yeosang, a San zaskoczony był niskim tonem jego głosu. Zupełnie nie pasował do tej delikatnej urody.

- Trochę. - przyznał niepewnie, szukając u Seonghwy jakichkolwiek oznak niezadowolenia. - Nie przeszkadzam wam?

- W czym? - zaśmiał się Yeosang.

- W czymkolwiek robiliście...

- Tylko rozmawialiśmy. - powiedział Seonghwa. - Chciałeś może o czymś rozmawiać? Czy całkiem przypadkiem się na siebie natknęliśmy?

- Cóż... Miałem z tobą porozmawiać na pewien temat, ale sam już nie jestem pewien, czego od ciebie oczekuję, więc poczekam z tym.

- Coś się dzieje? - Seonghwa od razu się zmartwił.

- Nic złego. Po prostu poznaję nowe rzecz i nie wszystko jest dla mnie jasne. Momentami trochę się gubię.

- Nic dziwnego, nauczyłem cię wiele, ale wciąż za mało. Świat zawsze będzie cię zaskakiwał, nieważne ile będziesz miał lat.

Soldier • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz