ㄒ山ㄖ

384 46 11
                                    

Przez długi czas szli przez wzgórza, nie mijając ani jednej, nawet małej wioski. San zawsze był pełen podziwu, jak wielki jest świat i jak mało jeszcze o nim wie, ale to właśnie przez podróż z Seonghwą pokochał to uczucie. Uczucie odkrywania nowych miejsc, czegoś zupełnie dotąd nieznanego, czasem szokującego. Kto wie, jaki byłby jego los, gdyby tragedia nie przydarzyła się jego rodzicom i wychowywałby się wciąż w wiosce, uprawiając zboże wraz ze swoim ojcem. Zapewne nie nauczyłby się tak wiele, z Seonghwą miał szansę poznać parę tajemnic tego świata, a także nauczył się czytać, nie mówiąc już o umiejętnościach walki, w której się wyspecjalizował.

- Nie jesteś zmęczony? - spytał Seonghwa, zerkając na niego przez ramię.

- Może trochę. - przyznał. - Gdzie właściwie idziemy?

- Przed siebie. - San słyszał tę odpowiedź wielokrotnie. Nie mieli nigdy konkretnego celu, wędrowali do momentu, aż nie znaleźli dobrego miejsca na odpoczynek. Czasem musieli zatrzymywać się w środku lasu, gdy opadli z sił.

- Czy jest możliwe zobaczyć cały świat? - zadał dość nietypowe pytanie, na które Seonghwa uśmiechnął się rozbawiony.

- Potrzebował byś na to naprawdę dużo czasu. Świat jest ogromny, prawdopodobnie wciąż istnieją miejsca, o których istnieniu nikt nie ma pojęcia. Poza tym, oprócz lądu jest jeszcze ocean. Choćbyś przebył cały ląd, nigdy nie odkryjesz, co się dzieje w głębi oceanu.

- Musi być jakiś sposób. Może nie za naszych czasów, ale ktoś kiedyś znajdzie sposób, by się tam dostać.

- Może. Ale to już nas nie dotyczy. Nam pozostaje wiara w syreny i inne istoty, kontrę mogłyby nam pomóc się tam dostać.

- Myślisz, że naprawdę istnieją?

- Syreny? - upewnił się, na co otrzymał krótkie skinienie głową. - Trudno wierzyć, jeśli przez całe życie żadnej nie spotkałem.

- Boga też nie widziałeś.

- Czasem również wątpię w jego istnienie. - przyznał. - Wiara jest czymś, co daje nam poczucie spokoju, że po śmierci jest coś jeszcze. Ludzie obawiają się śmierci. Nic ich tak nie przeraża jak niepewność końca.

- A ty? Boisz się śmierci?

Siwy koń zatrzymał się nagle, a chłodny powiew wiatru sprawił, że San poczuł dreszcze. Temperatura spadła znacznie w ciągu paru chwil, a konie były niespokojne. To powodowało, że i oni byli czujni.

- Ruszajmy. Trzeba znaleźć schronienie na noc. - oznajmił Seonghwa. - Zapowiada się na mróz.

- Mróz?

- Im dalej na północ, tym bliżej bieguna, czyli temperatura będzie spadać.

- Po co idziemy na północ? Nie lepiej wędrować w wygodniejszych warunkach?

- Jeśli w ciągu kilku dni nie natrafimy na jakąś osadę, zawrócimy. Nie znam tych dróg, nie wiadomo co się wśród nich czai.

Powoli skierowali się naprzód, w ciszy obserwując okolicę lasu, który coraz to bardziej pogrążał się we mgle. San wychował się w miejscu, gdzie mróz, czy śnieg, nie były częstym zjawiskiem. Nigdy też nie walczył w takich warunkach, przez co Seonghwa rozważył powrót, obawiając się o jego bezpieczeństwo. Mimo wszystko jego ciało było młode i nieprzystosowane do niektórych warunków. Jeśli ktoś w tym momencie by ich zaatakował, San mógłby sobie nie poradzić. Musieli znaleźć schronienie w wiosce, gdzie nikt nie będzie wszczynał żadnych bójek.

Ścieżka zwęziła się, przez co jechali teraz gęsiego, jeden za drugim, a wszechobecna cisza budziła niepokój w ich sercach. Nie byli pewni, co mogą tu napotkać. Lub kogo. Jechali tak przez ponad godzinę, gdy w końcu Seonghwa zatrzymał się, rozglądając wokół i wzdychając głośno.

- Zapada zmrok. Powinniśmy się zatrzymać i przeczekać noc. - oznajmił, a San rozejrzał się po okolicy nieprzekonany.

- Tutaj?

- A widzisz inne wyjście? Wyruszymy znów o świcie i poszukamy wyjścia z lasu. Tutaj nie jest bezpiecznie, by włóczyć się bez celu.

Zatrzymali się przy wielkim dębie, jako pierwsze zajmując się końmi, które podobnie jak oni, były zmęczone po tak długiej podróży. San miał za zadanie uzbierać drewno, by mogli się ogrzać przy ognisku. Noce na pewno bywały tutaj chłodne.

- Odpocznij. - nakazał Seonghwa podając mu dodatkowe nakrycie. - Musisz mieć dużo siły.

Chłopak obudził się przez szelest, co spowodowało, że natychmiast podniósł się zaalarmowany

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Chłopak obudził się przez szelest, co spowodowało, że natychmiast podniósł się zaalarmowany. Jak się jednak okazało, już świtało, a Seonghwa szykował się do dalszej drogi. Gdy zauważył, że i San się obudził, wyciągnął z torby coś do jedzenia, siadając obok niego, by spożyć lekki posiłek. Mimo wszystko mieli przed sobą cały dzień drogi, nie mogli wyruszyć bez zjedzenia czegokolwiek.

- Wiesz jak wyjść z lasu? - zapytał ciekawy San.

- Patrząc na mapę. - zaczął rozwijając papier, który nosił przy sobie. - Zawędrowaliśmy gdzieś tu. - wskazał na pusty obszar. To podpowiadało Sanowi, że tereny te nie są im znane. - By się stąd wydostać i znaleźć najbliższą, znaną nam drogę, musimy kierować się na południowy wschód.

- Nie widać tu słońca. - powiedział niezadowolony San. - Skąd będziemy wiedzieć, gdzie jest wschód?

Seonghwa spojrzał w górę na korony drzew i przyglądając im się przez chwilę, wstał wraz z mapą i odwrócił się tyłem do Sana.

- Tam jest południe. - wskazał przed siebie. - Więc powinniśmy iść w tamtym kierunku.

San spojrzał na niego zaskoczony. Jak on tak szybko określił kierunek, patrząc jedynie na drzewa? Aż sam zaczął się rozglądać, szukając jakiejś podpowiedzi.  Nie widział, żeby drzewa w jakiś sposób mówiły mu, gdzie ma się kierować. Odwrócił się więc z powrotem do mężczyzny zdezorientowany.

- Skąd wiesz, gdzie mamy iść? - naprawdę chciał znać odpowiedź. Czuł, że taka wiedza przyda mu się kiedyś w życiu.

- Zazwyczaj drzewa są pochylone bardziej w kierunku południowym. - wyjaśnił wsiadając na konia. - Mają tam też więcej liści. - wskazał na korony, które faktycznie nie były tak samo gęste ze wszystkich stron.

- Przydatne... - stwierdził San, po raz kolejny odczuwając dzieląca go przepaść z Seonghwą.

Powiew wiatru sprawiał, że San zaczął odczuwać ogarniający go chłód. Nie czerpał już takiej przyjemności z podróży, jak zazwyczaj. Wciąż martwił się tym, czy uda im się bez problemu wyjść z lasu i znaleźć jakąś wioskę, w której będą mogli się zatrzymać.

Wędrowali w ciszy, nie odzywając się do siebie słowem. W ich sercach cały czas tkwił niepokój związany z tym miejscem. Podróż przez zamglony las przez kilka godzin nie wpływała na nich dobrze. Coraz bardziej pragnęli wydostać się z tego labiryntu.

Siwy koń znów zwolnił, zwiększając swoją czujność, co podpowiedziało im, że coś jest w pobliżu. Mieli wielką nadzieję, że nie jest to żaden człowiek, który mógłby im zagrozić. Usłyszeli szelest, a po chwili huk, na co spojrzeli zaskoczeni obok, na zwierzę złapane w pułapkę.

- Pułapka? - zdziwił się Seonghwa. - To by oznaczało, że wioska jest niedaleko...

To dało im nadzieję, że ich wędrówka w końcu dobiegnie końca. Przynajmniej na jakiś czas.

...

a/ Trochę krótki, ale nie chcę mi się jakoś tego rozwijać, a fajnie by było coś wstawić XD

Soldier • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz