ㄒ山乇几ㄒㄚ ㄖ几乇

287 42 4
                                    

Po zakończeniu szkolenia wszystko działo się dosyć szybko. San nie był już uczniem, ale do oficjalnego przyłączenia do do armii królewskiej też trochę brakowało. To nie było takie proste, San był młody i wszyscy musieli być w stu procentach pewni, że da sobie radę. Nie wystraczyła sama opinia króla. Dlatego proces ten trwał nieco dłużej, niż w przypadku innych żołnierzy. San chciał spotkać się z Wooyoungiem i wyjaśnić sobie z nim wszystko już następnego dnia po rozmowie z Seonghwą, ale już wtedy ciężko było mu znaleźć chwilę wolnego czasu. Nie spodziewał się, że to wszystko będzie takie skomplikowane i nie pozwoli mu nawet odetchnąć. Praktycznie całe dnie przebywał w pałacu króla, wysłuchując dyskusji i ustaleń, choć sam nie miał zbyt wiele do dodania.

Irytowało go, że był tak blisko Wooyounga, a mimo to nie mógł go nawet zobaczyć.

Zaczął się obawiać, że po tym, jak zostanie żołnierzem, ich wspólny czas jeszcze bardziej ucierpi. Nie chciał, by ich relacja zmagała się z takimi przeszkodami, do niedawna widywali się prawie codziennie. Ciężko było przywyknąć do nowej rzeczywistości.

Było już po zachodzie słońca, kiedy król pozwolił mu odejść do domu. Dzieliły go dni od przyłączenia do armii i otrzymania nowych obowiązków. Bardzo się denerwował na samą myśl. Wiedział, że mimo wszystko nie będzie mógł tak często widywać się z Wooyoungiem, a nawet jeśli nadarzy się okazja, przy królu muszą udawać, że są sobie obojętni. Podejrzewał, że będzie to dość bolesne.

Był naprawdę zmęczony, pomimo tego, że przez cały dzień nie robił zbyt wiele. Samo przebywanie wśród rodziny królewskiej i doradców było męczące. Musiał być skupiony, by nie zrobić czegoś głupiego czy nierozważnego. Przecież nie mógł się ośmieszyć przy królu, którego miał niebawem chronić.

- Poświęcisz resztkę swojego czasu dla swojego księcia? - usłyszał cichy głos, na który od razu się ożywił.

Swojego. Jak to dziwnie brzmiało.

- Zawsze. - uśmiechnięty odwrócił się do Wooyounga, przyciągając go niepewnie do siebie, delektując się przez moment jego zapachem.

- Słyszałem, że masz ostatnio sporo na głowie. - powiedział Wooyoung, korzystając z inicjatywy Sana i obejmując go mocno. - Wszystko w porządku?

- Czemu miałoby być źle? - prychnął cicho.

- Od ostatniej rozmowy praktycznie cię nie widuję. Ojciec mówił, że przyjęcie cię do armii nie będzie tak proste jak zwykle i może potrwać kilka dni. Cieszę się, że cię tu zastałem.

- Czekałeś na mnie? - zdziwił się San.

- Oczywiście. Tęskniłem za tobą. - książę wtulił się w niego mocno, jakby nie było jutra. San zastanawiał się, czy tak właśnie wyglądałaby ich codzienność, gdyby na przeszkodzie nie stała rodzina królewska.

- Twój ojciec niczego się nie domyślił?

- Niby skąd? Ciebie widuje tylko, kiedy on tego zechce, a ze mną praktycznie nie rozmawia. Nie ma po co.

- To smutne...

- Niekoniecznie. Wolę, żeby milczał, niż żeby znów oblewał mnie falą krytyki i żalu. Już zrozumiałem, że nie jestem synem, którego pragnął, nie musi mi tego powtarzać.

- Nie rozumiem, jak może być tak nastawiony do własnego dziecka. Zwłaszcza ciebie.

- To nie chodzi o samego mnie i to jaki jestem. - uśmiechnął się smutno. - Po prostu taki już mój los. Gdyby nie moja mama, zapewne pozbył by się mnie tuż po narodzinach.

- To okropne.

- Taki już jest ten świat. Nawet jeśli jesteś księciem, dla rodziny jesteś nikim, jeśli urodziłeś się omegą. To hańba dla naszego rodu.

Soldier • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz