ㄒ卄尺乇乇

366 45 4
                                    

Późnym wieczorem udało im się dotrzeć do wioski na skraju lasu, co było dla nich ogromną ulgą. Włóczenie się po lesie po nocy nie należało do odpowiedzialnych rzeczy. Nie wiadomo, co mogło ich tam spotkać. Zatrzymali się w karczmie, dość ubogiej, ale mimo to znalazło się tam sporo mieszkańców. Seonghwa mimowolnie znów wyostrzył zmysły, będąc gotowym, by stanąć w obronie podopiecznego.

Tutaj było znacznie cieplej, wręcz duszno. To pozwoliło im zregenerować się po długiej wędrowcem po lesie.

- Zostań tu, ja załatwię nocleg. - oznajmił Seonghwa, niechętnie zostawiając Sana samego.

Nie znał tych okolic zbyt dobrze, tak samo ludzi. Nigdy nie wiadomo, co ich tu czeka i czy można ufać, że nagle ktoś nie zechce wszczynać bójek. Niektórzy byli naprawdę nerwowi, zwłaszcza ludzie prości. Co się im dziwić, mieli dość nudne i żmudne życie, potrzebowali choć trochę rozrywki.

- Co dla ciebie chłopcze? - usłyszał niski głos karczmarza.

- Oh, ja... Dziękuję. Czekam na kogoś.

- Nie jesteś stąd. - kontynuował rozmowę, pochylając się nad dzielącym ich blatem. - Ale wyglądasz na młodego. Co cię tu sprowadza?

- Szukaliśmy schronienia na noc. Jutro wyruszamy w dalszą drogę. - wyjaśnił krótko, nie wchodząc w szczegóły. Sam nie wiedział, czemu podtrzymywał tę rozmowę.

- "My"? Podróżujesz z kimś?

- Z moim nauczycielem. Właśnie poszedł zapytać o nocleg.

- To musi być męczące. Zwłaszcza, że nie wyglądasz na doświadczonego. To na pewno odpowiedzialne włóczyć się po świecie z dzieckiem?

- Nie jestem dzieckiem. - oburzył się lekko.

- Wyglądasz na góra szesnaście lat.

- Mam siedemnaście! - zaprotestował, na co karczmarz prychnął rozbawiony.

- Oczywiście. To już bardzo poważny wiek.

- Tak się składa, że ludzie w moim wieku myślą już o zakładaniu rodziny.

- Nie w tych rejonach. Fakt, będąc w rodzinie królewskiej miałbyś już prawo do tronu i mógłbyś myśleć o małżeństwie, ale mieszkając na wsi, przede wszystkim trzeba myśleć o ziemi i o pracy. Bez ziemi nie osiągniesz wiele.

- Nie zajmuję się rolnictwem. Właściwie nawet nie wiem, jak się pracuje na roli. - wyznał szczerze, a karczmarz był nieco zaskoczony jego słowami.

- Więc z czego będziesz żył?

- Z walk. Jestem wojownikiem.

Powiało chłodem, gdy drzwi ponownie się otworzyły, a Seonghwa wszedł do środka zajmując miejsce obok Sana, który zakończył rozmowę z karczmarzem i wpatrywał się w twarz starszego, wyczekując tego, co zamierzał powiedzieć. A nie wyglądał na zadowolonego. Choć czasem San nie był pewien, czy dobrze odczytuje jego emocje.

- Obszedłem wzdłuż ulicy, ale nikt nie ma miejsca. To aż dziwne. - prychnął Seonghwa.

- Kłusownicy często się tu zatrzymują w sezonie polowań. Słabo trafiliście. Ale jeśli nie macie nic przeciwko, możecie zatrzymać się tutaj.

- Tutaj? - Seonghwa uniósł nieprzekonany brew.

- Nie są to luksusy, ale jest ciepło. Chodźcie, zaprowadzę was. - powiedział, a San wymienił niepewne spojrzenie z Seonghwą.

Oczywiście, że nie wiedzieli, czy mogą mu ufać, nie znali go. Ale skoro oferował im nocleg, nie mogli odmówić, naprawdę musieli odpocząć, zanim wyruszą w dalszą drogę. Może uda im się przy okazji dowiedzieć, jak dotrzeć do jakiejś większej wioski, gdzie mogliby zostać na dłużej.

Soldier • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz