Prolog

1.7K 103 29
                                    

— Jest i nasza zguba

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

— Jest i nasza zguba. — Lucas wciągnął w silny uścisk Speedo, który na takie czułości najpierw się zaśmiał, zaraz oczywiście oddał uścisk.

— Trochę tęskniłem. — Albert przeczesał swoje świeżo rozjaśnione włosy z udręką zauważając, jak ciężko mu to idzie. Wszystko zrobił rzecz jasna sam pod wpływem chwili.

— Trochę? — Jego imienik, Fomina, założył ręce i naburmuszony spojrzał na przyjaciela. — Za to "trochę" nawet cię nie przytulę, mogę co najwyżej kopnąć w dupę. — Obrócił się na pięcie udając, że nie widzi starszego. — I nie oprowdzę cię po szkole. — Dodał wystawiając język. Ten argument był już znaczący.

— Za tobą tęskniłem najbardziej. — Białowłosy przymilił się do przyjaciela używając delikatnego, przesłodzonego tonu. — Brakowało mi ciągłego narzekania nad uchem. — Na te słowa młodszy Albert jedynie prychnął.

— Jeszcze trochę, a cię nie poznamy. — Bart zarzucił rękę na ramiona szarookiego. — Dobrze, że zmieniłeś szkołę. Jestem pewny, że tu będzie dla ciebie lepiej. Pomożemy ci z tym. — Szeroko się uśmiechnął targając białe kosmyki, Speedo od razu je przeczesał palcami marszcząc przy tym nos.

— Dzięki. — Białowłosy kiwnął głową i spojrzał w kierunku swojej nowej szkoły. Tak się cieszył, że w końcu nie jest sam. Nauczanie domowe było fatalnym pomysłem. Brak ludzi przy nim sprawił, że zaczynał wariować. Jego ojciec twierdził, że nauka w domu to jedyne dobre rozwiązanie. Chłopak skończył jedynie z dodatkowym niemiłym przeżyciem oraz rokiem w plecy. Z resztą nie ważne, przeszłość nie może grać dużej roli.

Chwilę przed dzwonkiem Fomina zaprowadził ich pod wyznaczoną klasę, szarowłosy mimo swojego uparcia na szczęście się przemógł i raczył pomóc starszemu. Zrobił to tylko ze względu na własną sporą ilość spóźnień, wychowawca wyjątkowo go za to gnębił.

Speedo łatwo zaobserwował podzielność ludzi. Przez to, że minął już pierwszy miesiąc szkoły, uczniowie zdążyli stworzyć sobie grupy. Całe szczęście Fomina był doskonałym przewodnikiem i już na początku ostrzegł do kogo lepiej nie podchodzić, a kto jest w miarę normalny.

Pierwsza lekcja nie była jakoś bardzo inna niż w jeszcze poprzedniej szkole, w każdym razie białowłosy zdążył zatęsknić za siedzeniem w ławce. Spokojnie, dobrze wiedział, że ten nagły zapał przejdzie mu po kilku dniach. Albert był jedynie zmuszony przedstawić się na forum klasy i powiedzieć parę słów o sobie. Niektórzy obserwowali go z zaciekawieniem, inni nawet nie podnieśli głowy znad telefonu. Szarooki ucieszył się jednak liczbą ludzi, którzy wyglądali, jakby chłonęli każde jego słowo. Zawsze chciał być w centrum uwagi. Tutaj, z takim startem, miał na to szanse.

Na następnej przerwie jego młodszy przyjaciel pokazał mu najważniejsze miejsca w szkole. Zapoznał go też z swoimi paroma znajomymi i co najważniejsze, pokazał gdzie jest palarnia. Białowłosy korzystając z dziesięcio-minutowej przerwy szybko pobiegł zapalić. Zawsze był pod wrażeniem, jak ten okropny nałóg łączy ludzi. Uczniowie witali się z nim dosłownie jakby przychodził tu każdego dnia, w prawdzie, w życiu go nie poznali chociażby z imienia. Bardzo odpowiadała mu ta opcja, szczególnie, gdy dostał propozycję darmowego spróbowania zioła. Fomina wywrócił oczami, ale nie skomentował tego. Był już przyzwyczajony do chłonięcia nałogów przez swojego przyjaciela. Nie ważne kto był rozmówcą szarookiego, z pewnością nie był w stanie wybić mu z głowy słynnych popisówek. Albert, gdy palił i wstawiał przekleństwo jako przecinek w zdaniu, czuł się fajnie. Taka była jego natura, miał wrażenie, że przyciąga tym uwagę.

Blachary ~Spoiled brat~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz