Albert mimowolnie został przyciągnięty do uścisku. Szatyn szczelnie opatulił go ramionami czując, jak młodszy wtula ostrożnie twarz w jego szyję. Oparł brodę na jego włosach słuchając pojawiających się co jakiś czas podciągnięć nosem. Chłopak rozpłakał się w jego ramionach. Objął go mocniej i szepnął kilka kojących słówek na ucho.
— Jak będziesz chciał mówić po prostu zacznij, będę słuchać. — Wyszeptał przejeżdżać dłonią po całej długości pleców drugiego.
I tak minęła raptem minuta, kiedy młody chłopak w końcu się otworzył. Ból serca stał się już na tyle nieznośny, iż nie mógł dłużej wytrzymać.
— Rodzice nagle zdali sobie sprawę, że mają dziecko. — Zaśmiał się bez większych emocji. — Tylko to mnie boli. — Wzruszył ramionami zaraz również obejmując Vasqueza, by dopełnić uścisk. Puścił w niepamięć fakt, w jakim stanie chłopak go zostawił. — Zwrócili na mnie uwagę, to coś nowego.
— To jest to życie bogatych dzieci o którym nie wiem? — Cicho się zaśmiał licząc, że rozbawi tym drugiego.
— Jak widać. — Odwzajemnił układając się wygodniej na podłodze. — Zaraz mi przejdzie, to tylko chwila słabości. — Delikatnie się uśmiechnął spoglądając do góry. Prędko przyłożył rękaw do oka pozbywając się nadmiaru wody.
Sindacco czując ruch przy swojej szyi spojrzał w dół. Ich spojrzenia się spotkały, przez co wybuchli śmiechem. Vasquez musiał przyznać, że naprawdę polubił białowłosego, a Albert nie ukrywał faktu, iż potrzebował trochę czułości. Ich wzajemny uścisk był kojący.
— Mogę się dowiedzieć skąd się tu wziąłeś? — Zapytał po chwili Speedo gdy skończyli chichotać.
— Musisz pytać? Nie wystarczy fakt, że tu jestem z tobą? — Zapytał głupio. Albert zmarszył brwi nieusatysfakcjonowany z odpowiedzi, to wystarczyło, by Sindacco kontynuował. — Obszedłem zabezpieczenia, altanka pod oknem to nie był głupi pomysł. — Puścił młodszego i oparł się o łóżko zadowolony z siebie.
— Przecież altanka jest daleko od okna. — Albert podrapał się po karku próbując znaleźć rozwiązanie.
— Najwidoczniej nie wystarczająco daleko. — Szatyn założył ręce za głowę i cwanie się uśmiechnął. — Mam nadzieję, że nie jesteś zły.
— Nie... — Speedo prędko dostał się pod okno by ocenić dystans, jaki musiał pokonać starzy. — Jesteś pojebany. — Dokończył unosząc brwi w zdziwieniu.
Spotkał się jedynie z wzruszeniem ramionami.
CZYTASZ
Blachary ~Spoiled brat~
General FictionNikt go nie rozumiał, kiedy twierdził, że pieniądze tak naprawdę szczęścia nie dają. Oni nigdy nie zobaczyli tej drugiej strony medalu. Musiał uważać na każdym kroku, dla obcych był jedynie bankomatem. Albert łatwo chłonął nałogi, a najgorszym z ni...