Rozdział siódmy

795 94 34
                                    

Albert mimowolnie został przyciągnięty do uścisku

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Albert mimowolnie został przyciągnięty do uścisku. Szatyn szczelnie opatulił go ramionami czując, jak młodszy wtula ostrożnie twarz w jego szyję. Oparł brodę na jego włosach słuchając pojawiających się co jakiś czas podciągnięć nosem. Chłopak rozpłakał się w jego ramionach. Objął go mocniej i szepnął kilka kojących słówek na ucho.

— Jak będziesz chciał mówić po prostu zacznij, będę słuchać. — Wyszeptał przejeżdżać dłonią po całej długości pleców drugiego.

I tak minęła raptem minuta, kiedy młody chłopak w końcu się otworzył. Ból serca stał się już na tyle nieznośny, iż nie mógł dłużej wytrzymać.

— Rodzice nagle zdali sobie sprawę, że mają dziecko. — Zaśmiał się bez większych emocji. — Tylko to mnie boli. — Wzruszył ramionami zaraz również obejmując Vasqueza, by dopełnić uścisk. Puścił w niepamięć fakt, w jakim stanie chłopak go zostawił. — Zwrócili na mnie uwagę, to coś nowego.

— To jest to życie bogatych dzieci o którym nie wiem? — Cicho się zaśmiał licząc, że rozbawi tym drugiego.

— Jak widać. — Odwzajemnił układając się wygodniej na podłodze. — Zaraz mi przejdzie, to tylko chwila słabości. — Delikatnie się uśmiechnął spoglądając do góry. Prędko przyłożył rękaw do oka pozbywając się nadmiaru wody.

Sindacco czując ruch przy swojej szyi spojrzał w dół. Ich spojrzenia się spotkały, przez co wybuchli śmiechem. Vasquez musiał przyznać, że naprawdę polubił białowłosego, a Albert nie ukrywał faktu, iż potrzebował trochę czułości. Ich wzajemny uścisk był kojący.

— Mogę się dowiedzieć skąd się tu wziąłeś? — Zapytał po chwili Speedo gdy skończyli chichotać.

— Musisz pytać? Nie wystarczy fakt, że tu jestem z tobą? — Zapytał głupio. Albert zmarszył brwi nieusatysfakcjonowany z odpowiedzi, to wystarczyło, by Sindacco kontynuował. — Obszedłem zabezpieczenia, altanka pod oknem to nie był głupi pomysł. — Puścił młodszego i oparł się o łóżko zadowolony z siebie.

— Przecież altanka jest daleko od okna. — Albert podrapał się po karku próbując znaleźć rozwiązanie.

— Najwidoczniej nie wystarczająco daleko. — Szatyn założył ręce za głowę i cwanie się uśmiechnął. — Mam nadzieję, że nie jesteś zły.

— Nie... — Speedo prędko dostał się pod okno by ocenić dystans, jaki musiał pokonać starzy. — Jesteś pojebany. — Dokończył unosząc brwi w zdziwieniu.

Spotkał się jedynie z wzruszeniem ramionami.

Spotkał się jedynie z wzruszeniem ramionami

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Blachary ~Spoiled brat~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz