Rozdział piętnasty

699 83 53
                                    

— Gregory, szef na pewno to doceni

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

— Gregory, szef na pewno to doceni. Jeżeli tylko odciski palców będą się zgadzać, pewnie czeka cię awans. — Powiedział policjant kierujący pojazdem, tęczówki wspomnianego aż się zaświeciły.

Vasquez rozszerzył oczy. Wcale nie był poszukiwany, jedynie podejrzany. Mógł coś jeszcze z tego ugrać. W wspomnieniach szukał swojego ubioru z momentu napadu. Do cholery czy on miał rękawiczki? Głowa wydawała się niekorzystnie pusta.

— Kto go będzie przesłuchiwał? — Grzegorz spojrzał na kierowcę.

— Najprawdopodobniej ty. Chyba, że uznają to za zbyt dużą sprawę, by świeżak się nią zajął. — Odpowiedział drugi.

Vasquez zrozumiał tyle, że dał się złapać świeżo upieczonemu policjantowi. Zażenowanie sytuacją diametralnie wzrosło.

Nagle auto gwałtownie skręciło w towarzystwie strzału. Sindacco zajrzał przez okno zauważając dwa znajome samochody. Przy kolejnym strzale schylił głowę, by nie ryzykować życia. Radiowóz niebezpiecznie się zachwiał przez uderzenie o lampę.

— Przyślijcie wsparcie, jesteśmy pod samą komendą! — Głos funkcjonariusza odbił się w głowie echem.

Niecałą sekundę później w ich stronę zaczął pędzić czarny, dość duży samochód. Szatyn nawet nie zdążył go rozpoznać, ponieważ ten uderzył w nich z pełnią mocy.

Vasquez do końca nie wiedział co działo się później. Gdy otwierał oczy obraz się rozmazywał. Czuł ciepłą ciecz spływającą z okolicy brwi i pewnie nosa, ponieważ poczuł metaliczny smak. Próbował się poruszyć, lecz ból ręki oraz pleców dosłownie przybił go do fotela. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że dosłownie wisi na pasach, a samochód nienaturalnie się pochyla. Ledwo pamiętał o złapaniu oddechu. Płuca boleśnie dały o sobie znać. Skute za plecami ręce nie były w stanie odpiąć pasu. Zagryzł zęby pozostając na skraju świadomości. Nie widział już nikogo na przednich siedzeniach. Jedynie duszne powietrze uderzyło w niego gdy drzwi się otworzyły.

Dopiero gdy poczuł na sobie silny uścisk opadł na siedzenie. W uszach piszczało, przez co nie mógł zrozumieć ani słowa. Ale ktoś do niego mówił, z pewnością. Bełkot, urywane słowa. Nic z tego nie rozumiał. A w momencie kiedy sprawnie został wyciągnięty z pojazdu, upadł na kolana. Jego nogi były jak z waty. Dłonie zostały uwolnione, lecz ból całej prawej ręki jedynie się spotęgował. Lewą dłonią otarł krew z powieki, lecz światło, które raziło jego oczy spowodowało, że wszędzie widział plamy.

— Kurwa mać. — Tyle rozszyfrował nad swoim uchem. Aż zabolały go bębenki. Potem film się urwał.

 Potem film się urwał

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Blachary ~Spoiled brat~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz