Albert niczym się nie przejmując zaparkował w okolicy swojego domu i na nogach przeszedł niecały kilometr. Tak było bezpieczniej. Stresował się parkować u siebie w garażu. Ojciec często tam nie zaglądał, ale stanowczo nie powinien się dowiedzieć o odnalezieniu R8.
Speedo wszedł do środka i zrzucił buty przy wyjściu. Vasquez się dzisiaj nie odzywał, co było idealnym pretekstem do spotkania z resztą znajomych. Większość czasu przesiedzieli na mechaniku w towarzystwie Iversona, który majstrował przy sportowym samochodzie. Niestety gdy tylko białowłosy zaczął dopytywać o szczegóły, Lucas zaczynał odpowiadać półsłówkami, zupełnie jakby nie chciał, by Albert wiedział za dużo. Bart i Fomina za to byli bardziej rozmowni, dzięki czemu bardzo miło spędzili początek weekendu.
Speedo jednak zszedł uśmiech z twarzy w momencie, gdy usłyszał kobiecy głos w domu. Zamarł na samą myśl o tym, że jego mama wróciła z wyjazdu i nie zastała go w domu.
Gdyby wiedział, dostał by się do swojego domu po cichu. Teraz był już spalony.
— Albert! — Głos ojca również nie należał do radosnych. — Chodź tutaj natychmiast. — Zarządził przez co młody chłopak od razu pojawił się w salonie.
Z boku leżały walizki. Na stole leżało kilka pamiątek i torby na zakupy. A za nimi stała kobieta z założonymi rękami na piersi.
— Gdzie byłeś? — Zapytała unosząc brodę, Speedo nienawidził gdy tak robiła.
— Byłem się przejść po okolicy, nie mogę tyle siedzieć w domu! — Liczył, że uda się wziąć kobietę na litość, to było jednak mało możliwe.
— O której wyszedłeś? — I to było pytanie, na którym Albert poległ.
Nie mógł podać prawdziwej godziny. Z domu wyszedł wczesnym popołudniem. Aktualnie dochodziła dwudziesta druga. Nie wiedział kiedy mama wróciła, mógł łatwo wpaść.
— Z godzinę temu. — Podrapał się po głowie i odwrócił wzrok. Nie był za dobrym kłamcą pod napływem stresu.
Pani Speedo kiwnęła głową co oznaczało, że musiał dość dobrze trafić z podanym czasem. Chociaż tyle dobrego.
— Miałeś tydzień na nadrobienie zaległości w szkole, w dzienniku widzę same nieobecności i może trzy poprawione sprawdziany na beznadziejne oceny. Tyle czasu na naukę miałeś, ale widocznie miałeś ciekawsze zajęcia. — Oskarżyła syna bardzo niezadowolona.
Albert dziękował niebiosom, że malinki na jego szyi powoli zanikały, a pozostałe ślady zakrywała jego koszulka z kołnierzykiem. Spaliłby się ze wstydu, gdyby którykolwiek z rodziców o to zapytał.
— Materiału jest bardzo dużo, nie dam rady idealnie nadrobić zaległości i dbać jeszcze o aktualne testy. — Rozłożył bezradnie ręce. Życie go doprawdy nienawidziło.
CZYTASZ
Blachary ~Spoiled brat~
General FictionNikt go nie rozumiał, kiedy twierdził, że pieniądze tak naprawdę szczęścia nie dają. Oni nigdy nie zobaczyli tej drugiej strony medalu. Musiał uważać na każdym kroku, dla obcych był jedynie bankomatem. Albert łatwo chłonął nałogi, a najgorszym z ni...