Speedo został gwałtownie obudzony przez trzęsienie jego ciałem. Otworzył zaspane oczy próbując zrozumieć czego chce osoba nad nim. Zakręciło mu się aż w głowie przez ciągłe bujanie.
— Zrobię ci coś kiedyś. — Warknął Fomina zaraz bezsilnie siadając na łóżku. Przetarł dłońmi twarz z głośnym westchnieniem.
— Coś się stało? I która jest godzina? — Białowłosy odwrócił się na plecy i zaczął szukać swojego telefonu. Na szczęście szybko go znalazł na drugiej poduszce. Dobrze, że przypomniał sobie o włączeniu komórki przed pójściem spać. Przeraził się widząc masę nieodebranych połączeń i spam wiadomości. Zauważ też na zegarku, jak powoli dochodzi dziewiąta. Stanowczo nie jego godzina.
— Coś się stało? — Młodszy zapytał ironicznie. — Poczekaj, teraz muszę wszystkich obdzwonić. — Szybko wyklikał coś w swoim smartphonie i przyłożył go do ucha. Cały czas jednak patrzył krytycznym spojrzeniem na przyjaciela.
Speedo naciągnął na siebie kołdrę i ułożył się wygodniej. Był pewny, iż zasnął, jak słońce już powoli wschodziło, naprawdę potrzebował trochę snu. Nie potrafił dobrze myśleć, kiedy spał mniej niż sześć godzin.
— Znalazłem go, jest u siebie w domu. — Zdenerwowany głos szarowłosego drażnił jego zaspany umysł, Albert naciągnął kołdrę na głowę próbując dalej zasnąć.
Fomina wykonał jeszcze jeden telefon o podobnej treści. Następnie mało delikatnie uderzył z pięści w ciało białowłosego powodując tym jęk bólu.
— Daj mi spać. — Mruknął Speedo układając się w pozycji, która bardziej chroniła jego biedne ciało.
— Też nie spałem, dla twojej wiadomości. — Prychnął ciągnąc za kołdrę, by dostrzec twarz starszego. — Bo całą pierdoloną noc spędziliśmy na szukaniu ciebie. — Ponownie wymierzył cios, lecz Speedo mało co poczuł przez grubą kołdrę na jego ramieniu, dyskretnie się uśmiechnął na poczynania chłopaka. — Jak nie odebrałeś któregoś z rzędu telefonu powiedziałem wszystko Lucasowi i Bartowi, szukaliśmy cię razem. — Mógł to powiedzieć od razu, ten ważny element całkowicie zmieniał tok rozmowy.
— Co kurwa? Miałeś nikomu nie mówić! — Szarooki gwałtownie się podniósł i spojrzał z złością na młodszego. Szarowłosy w końcu sam mu mówił, o byciu cicho. Powiedział wcześniej młodszemu o swoim pomyśle.
— Bałem się, że coś ci zrobił! — Złapał za ramiona przyjaciela. — Poza tym okłamałeś mnie. Miałeś się z nim spotkać wieczorem, z spokojem ducha ubezpieczałbym ci tyły. A ty nie zostawiłeś nawet wiadomości i jeszcze bezczelnie się rozłączyłeś! — Warknął zaciskając pięści. Speedo nie potrafił określić czy jego przyjaciel był bardziej zły, czy zażenowany. Prawdopodobnie oba.
— Nic mi się nie stało. Nie rób afery. — Założył ręce spoglądając na zawiedzionego Alberta, teraz definitywnie potrafił rozpoznać ten wyraz twarzy.
CZYTASZ
Blachary ~Spoiled brat~
General FictionNikt go nie rozumiał, kiedy twierdził, że pieniądze tak naprawdę szczęścia nie dają. Oni nigdy nie zobaczyli tej drugiej strony medalu. Musiał uważać na każdym kroku, dla obcych był jedynie bankomatem. Albert łatwo chłonął nałogi, a najgorszym z ni...