Pierwszy dzień po powrocie do szkoły był ciężki. Speedo z bólem wstał z łóżka i powoli przygotował się do wyjścia. Plecak był cholernie ciężki, jakby co najmniej miał tam kilkanaście gówno wartych książek. Prawda była inna, w rzeczywistości miał z trzy zeszyty, dwa długopisy i puszkę energetyka, która ważyła najwięcej z całego zbioru. Fomina i Lucas wyściskali go na powitanie przed wejściem do szkoły. Białowłosy zagryzł zęby z bólu lecz pozwolił sobie na trochę czułości. W końcu nie widzieli się jakiś czas, a poniekąd uratowali mu znowu tyłek. Lekcje się dłużyły, przynajmniej tak odczuwał to Speedo starając się nadrobić materiał z nieobecności. Był zmuszony umówić się na drugie terminy z sprawdzianów i odpowiedzieć na ocenę z tematu, którego absolutnie nie rozumiał. Tłumaczenia o zwolnieniu na ponad dwa tygodnie nic nie dały. Dlatego też w dzienniku pojawiła się jedynka. To popsuło humor na tyle, że resztę dnia przemilczał nie mając ochoty na interakcje z ludźmi. Szarowłosy Albert próbował go zagadać, lecz dostawał odpowiedzi w formie półsłówek. Na koniec bezsilnie westchnął i dał spokój sobie z próbą pocieszenia Speedo.
Starszy od razu dostał wyrzutów sumienia. Nie chciał swojego gorszego nastroju przelewać na przyjaciela. Na przeprosiny uścisnął krótko jego dłoń i położył przed młodszym swojego białego monstera. Delikatnie się uśmiechnął co widocznie przywróciło dobry nastrój Fominy. Resztę lekcji nawet przegadali opowiadając sobie co się działo.
Albert wyszedł ze szkoły w towarzystwie szarowłosego. Chłopak po ostatnich wydarzeniach nie opuszczał go na krok, szczególnie gdy widział, jak ktoś podejrzany kręci się przy jego najbliższym przyjacielu. Dlatego też kiedy Fomina na parkingu bez problemu zauważył Vasqueza opartego o swój samochód, próbował odwrócić uwagę starszego. Niestety Speedo wyczuł jego nagłą zmianę zachowania i rozejrzał wokoł siebie. Uśmiech sam wpadł mu na twarz widząc również zadowolonego szatyna.
— Muszę iść. Miłej pracy. — Przytulił krótko młodszego i nim ten zdążył go złapać prędko uciekł.
Rozwścieczony Fomina będzie problemem przyszłego Speedo. Ten aktualny właśnie biegł, by następnie zjawić się przy czarnym Vamosie.
— Pozbyłeś się niańki? — Zaśmiał się Sindacco odpychając od maski i wsiadając za kierownicę.
— Nie mów tak o nim, po prostu się nadmiernie troszczy. — Albert usiadł na miejscu pasażera i prędko dorwał się do podłączonego telefonu z muzyką. — No i cię nie lubi, twój przyjaciel, który mnie obił, jemu groził z broni. Jesteście traktowani tak samo.
Sindacco głęboko westchnął na te słowa. Niby wyczuwał ten żartobliwy ton w głosie młodszego, lecz było mu zwyczajnie głupio.
— Dobijasz mnie. — Mruknął przekręcając kluczyk i czekając moment, by silnik się zagrzał.
— Oj już nie przesadzaj, nie ważne. A teraz jedziemy coś zjeść, umieram z głodu. — Jęknął młodszy poklepując swój brzuch.
— Burger shot?
CZYTASZ
Blachary ~Spoiled brat~
Ficción GeneralNikt go nie rozumiał, kiedy twierdził, że pieniądze tak naprawdę szczęścia nie dają. Oni nigdy nie zobaczyli tej drugiej strony medalu. Musiał uważać na każdym kroku, dla obcych był jedynie bankomatem. Albert łatwo chłonął nałogi, a najgorszym z ni...