Eryx
- Tak, Aisha. Pięknie ci idzie, kochanie. Wsuń mnie głębiej.
Brunetka klęczała przede mną w skąpej bieliźnie. Na szyi miała obrożę, do której doczepiłem smycz. Poruszałem jej głową tak, aby sprawiała mi jak najwięcej przyjemności. Aisha się dławiła, ale nie miałem zamiaru być dla niej litościwy.
- Bree była od ciebie lepsza. Chcesz stać się moją nową faworytą?
Aisha spojrzała na mnie oczami pełnymi łez. Trzymając mojego kutasa w ustach, pokiwała energicznie głową.
- W takim razie bardziej się postaraj. Póki co, słabo ci idzie. Nie podoba mi się to, że co chwila muszę wydawać ci komendy. Niewolnica powinna znać ciało i potrzeby swojego właściciela. Mam ci przypomnieć o tym, że żyjesz, aby mi służyć?
Brunetka miała ręce związane za plecami, więc nie była w stanie zabawić się ze mną za ich pomocą. Za bardzo jednak lubiłem widok jej wyeksponowanych piersi. Działo się tak, gdy miała skrępowane nadgarstki. Mogłem też związać jej nogi w kostkach, aby dodać tej sytuacji jeszcze większego erotyzmu, ale uznałem, że Aisha i tak nigdy by ode mnie nie uciekła. Nienawidziła mnie, ale jednocześnie mnie kochała. Podobnie jak moje pozostałe niewolnice.
Kiedy doszedłem, przytrzymałem głowę Aishy maksymalnie blisko i posłałem jej wyzywające spojrzenie. Gdy wszystko połknęła, pozwoliłem jej wysunąć mojego fiuta z ust. Po tym dziewczyna kaszlała i charczała, a także płakała. Wyglądała żałośnie.
Mimo, że traktowałem moje niewolnice jak zabawki do masturbacji, nie miałem sumienia nie zaopiekować się dziewczyną. Wziąłem więc Aishę na kolana i posadziłem ją na nich bokiem. Zaciskała mocno nogi, jakby w obawie, że ją dotknę.
- Nie podobało ci się, kochanie? Ktoś musi zastąpić Bree, skoro jej tu nie ma, prawda?
Pokiwała twierdząco głową. Z utęsknieniem spojrzała na butelkę wody stojącą na szafce nocnej. Mogłem być dla niej tyranem i nie podać jej wody, ale nawet mnie czasami ruszało sumienie.
Pochyliłem się i chwyciłem butelkę, po czym przycisnąłem ją do ust dziewczyny. Brunetka piła łapczywie. Gdy uznałem, że była już nawodniona, odsunąłem się od niej i pogłaskałem ją po policzku.
- Wiesz, że niebawem odzyskam Bree, prawda?
- Tak, mój panie. Na pewno ją odzyskasz.
Nie podobały jej się własne słowa, ale wiedziała, że gdyby powiedziała coś złego o Bree, wówczas skazałbym ją na bardzo bolesne tortury, które skończyłyby się jej śmiercią.
- Nie lubisz jej, prawda?
Starałem się podburzyć Aishę. Byłem sadystą i cieszyłem się, gdy inni cierpieli. Zwłaszcza, gdy cierpieli z mojej ręki.
- Nie chodzi o to, że jej nie lubię, panie. Jestem po prostu zazdrosna. Bardzo zależy ci na Bree, a na nas nie.
- To nieprawda, kochanie. Bardzo was lubię. Jesteście w końcu moimi słodkimi niewolnicami, czyż nie?
Pocałowałem Aishę w czoło. Wstałem i posadziłem dziewczynę na kanapie, na której wcześniej zajmowałem miejsce. Rozwiązałem jej ręce, jednak zostawiłem obrożę na jej szyi. Uznałem, że skoro była tak zmęczona, z pewnością z radością miała powitać informację o tym, że będzie mogła odpocząć. Mimo, że mogłem odesłać ją z powrotem do haremu, to czułem, że potrzebowała chwili ciszy.
- Niebawem tu wrócę. Odpocznij i nigdzie się stąd nie ruszaj.
Aisha zamknęła oczy, gdy tylko jej policzek spotkał się z miękkim materiałem poduszki. Była szczerze wykończona służeniem mi. Odkąd Bree została porwana przez Mercury'ego, moje niewolnice musiały mi służyć bardziej, niż wcześniej. Nie były na to przygotowane. Ich ciała były nieustannie zmęczone, ale nie zamierzałem dawać im taryfy ulgowej. Były moimi zabawkami i miałem prawo korzystać z nich tak, jak chciałem i kiedy tylko chciałem.
CZYTASZ
Mercury
ActionMercury, który jest zamkniętym w sobie księciem Quandrum, coraz częściej czuje się samotny. Nauka zaklęć zajmuje mu cały wolny czas, ale młody mężczyzna czuje, że potrzebuje czegoś więcej. Pewnego dnia do Quandrum docierają wieści o morskim wrogu, k...