39

530 39 3
                                    

Mercury

- Nie sądziłem, że tak szybko do tego dojdzie, braciszku. Nie masz pojęcia, jaki jestem z ciebie dumny.

Saturn poprawił mi muszkę pod szyją. Postanowiłem ubrać dzisiaj garnitur. Brat przekonywał mnie, abym ubrał się w szatę, gdyż właśnie w takich strojach mężczyźni wchodzili w małżeństwa w naszej rodzinie, ale zapragnąłem spełnić skryte życzenie mojej narzeczonej.

- Uwierz mi, że sam nie myślałem, iż tak szybko się ożenię.

- Jesteś tego pewien, bracie? Chcesz być z Bree?

Uśmiechnąłem się do Saturna. Położyłem dłonie na jego ramionach. Roślinne tatuaże wiły się na jego twarzy. Mój starszy brat, który zarazem był królem Quandrum, postanowił założyć dzisiaj złotą szatę. Na jego głowie znajdowała się korona. Wcześniej widziałem także Effie, która miała na sobie również złotą suknię, aby pasować do męża. Wyglądała ślicznie. Cieszyłem się, że dziewczyna pomagała Bree się wyszykować. Moja ukochana syrenka nie miała wielu przyjaciółek w tym świecie. Cieszyłem się, że poznała syreny podczas naszej wycieczki z Theo i Jakiem pod wodę, jednak te dziewczęta miały przybyć tutaj później. Mojej ukochanej nie przeszkadzało jednak to, że nie było wokół niej wielu istot. Twierdziła, że dla niej najważniejszy był ślub ze mną, a reszta była tylko mało znaczącą otoczką.

- Wiem, że kochałeś jej siostrę. Diluka była dla ciebie ważna. Wiem, że nie powinienem tak się wypowiadać o tej całej sprawie, ale czy aby na pewno kochasz Bree? Nie jesteś z nią dlatego, że przypomina ci o Diluce? Nie żenisz się z nią z poczucia winy?

Rozumiałem obawy Saturna, ale pokręciłem przecząco głową.

- Nie. Jestem z Bree, bo ją kocham. Nie wyobrażam sobie życia z inną kobietą.

Mój brat pokiwał twierdząco głową. Uśmiechnął się do mnie, po czym objął dłońmi moje policzki i uśmiechnął się szeroko.

- Cieszę się, że jesteś szczęśliwy, Mercury. Wiem, że naciskałem na ciebie, jeśli chodzi o ślub. Przepraszam cię za to.

Machnąłem ręką. Owszem, Saturn miał swój wkład w tym, że razem z Bree podjęliśmy decyzję tak szybko, ale nie był to najważniejszy czynnik.

- Daj spokój. Bree będzie moja i nikt mi już jej nie ukradnie.

Saturn spojrzał na mnie znacząco. Cóż, mój dobór słów nie był właściwy, z czego zdałem sobie sprawę dopiero po chwili.

- Mercury, ale Eryx...

- Wiem, wiem – odparłem, wzdychając ciężko. Odwróciłem się do lustra i upewniłem się, że dobrze wyglądałem. Moja uroda była tematem wierszy i poematów wielu kobiet, ale sam nigdy nie uważałem siebie za szczególnie przystojnego. Także w związku z tym, że miałem diabelnie przystojnego starszego brata, który swoją urodą przyćmiewał wszystko i wszystkich.

- Nie chcę cię smucić w tak ważnym dla ciebie dniu, ale musimy mieć się na baczności.

- Saturnie, ależ wszystko rozumiem – odpowiedziałem, biorąc do ręki pudełeczko z obrączkami. Wyczarowałem je przed chwilą i miałem nadzieję, że spodobają się Bree. – Eryx jest niebezpieczny. Nie możemy tego lekceważyć. Czułem, że nie zrobiłem wiele, aby przygotować się na walkę z nim. Kiedy wiedzieliście, że Lennox zaatakuje Quandrum, ty szykowałeś Effie na wojnę. Ja nie robię z Bree nic. Tylko się z nią kocham i zajmuję Blaine'm. Mam świadomość tego, że popełniłem mnóstwo błędów, ale gdybym mógł cofnąć czas, chyba niczego bym nie zmienił. Kocham moją księżniczkę i każda chwila spędzona z nią była piękna. Pozostaje mi mieć nadzieję, że gdy Eryx w końcu zaatakuje, co na pewno nastąpi, uda nam się go odeprzeć. Z pewnością będzie to trudna i zawiła droga, ale jestem gotów na walkę. Dla Bree i Blaine'a zrobię wszystko.

MercuryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz