Mercury
Saturn leżał obok mnie, kuląc się z bólu. Neptune został rzucony o ścianę pałacu i stracił przytomność. Bree zemdlała, a Lennox napierał na Eryxa Fettusa, który przemienił się w jakąś zmorę.
Sam ocknąłem się dopiero chwilę temu. Przez kilka minut byłem nieprzytomny. Nie wiedziałem, co wydarzyło się przez ten czas, jednak gdy tylko otworzyłem oczy, zdałem sobie sprawę, że zdarzyło się coś wyjątkowo dziwnego. Nikt bowiem nie był przygotowany na to, że Eryx zmieni swoją formę. Wyglądał podobnie do mnie, Saturna i Neptune'a. Mogłoby się wydawać, że on także miał wszczepiony pod skórę implant, po którego wyciągnięciu zmieniał się w krwiożerczego demona, ale zakładałem, że chodziło o coś innego. Nie miałem jednak czasu, aby się nad tym zastanawiać. Gdy tylko siły powróciły do mojego zmęczonego ciała, ruszyłem ponownie do akcji.
Czułem, że demoniczna forma Saturna i Neptune'a powoli się kończyła. Według naszych wcześniejszych obliczeń, powinni mieć jeszcze co najmniej cztery godziny, ale być może atak Eryxa ich osłabił.
Wziąłem do ręki włócznię. Odsunąłem na bok ciało martwego strażnika. Splunąłem na niego. Czułem, że udzielił mi się sadyzm mojego brata. Nigdy bowiem nie przypuszczałbym, że pewnego dnia po prostu na kogoś splunę.
- Mercury, nie idź tam.
Poczułem, jak Saturn chwyta mnie za kostkę nogi. Spojrzał na mnie zmęczonymi od walki oczami. Pomogłem mu wstać. Musieliśmy jak najszybciej dotrzeć do Neptune'a, który znajdował się kilkanaście metrów od nas. Krew spływała z rany na jego skroni, ale nasz braciszek oddychał.
- Muszę ją uratować.
- On cię zabije. Widzisz, w jakiej jest formie?
Spojrzałem na Eryxa. Zacisnąłem zęby z wściekłości. Nieprzytomna Bree leżała u jego stóp. Eryx nie skupiał się na niej. Jego uwaga w pełni skupiona była na Lennoxie, który walczył pod wodą tak, jakby znajdował się w swoim żywiole.
Lennox uderzał różnymi zaklęciami w Eryxa. Król Ravaren stracił jedno oko, ale poza tym trzymał się dobrze. To nie była dla nas pozytywna informacja.
- Cholera, nie powstrzymamy go.
Warknąłem na Saturna.
- Ty to mówisz? Wspaniały król Quandrum, który robi wszystko dla dobra swoich poddanych?
Saturn nie miał nawet siły, aby zgromić mnie wzrokiem.
- Owszem. Widzę, jak potężny jest Eryx. Jest o wiele silniejszy od Lennoxa.
- Chcesz mi pomóc, czy nie?!
Nie powinienem krzyczeć na brata. Darzyłem go szacunkiem. Gdy byłem dzieckiem, dążyłem do tego, aby stać się taki, jak Saturn. Był moim idolem. Ojciec go ubóstwiał, a ja pragnąłem być chociaż trochę taki, jak on. Nigdy nie dorosłem bratu do pięt, ale byłem kimś innym. Gdy dojrzałem, dotarło do mnie, że nie musiałem dążyć do niestworzonych ideałów. Saturn był królem, ale aby wspiąć się na szczyt, musiał wiele poświęcić. Praktycznie w ogóle nie miał dzieciństwa. Poświęcał wiele godzin na treningi w pocie czoła, podczas gdy Neptune i ja się bawiliśmy.
Saturn zmarszczył brwi. Widziałem na jego demonicznej twarzy zmęczenie. Jego forma powoli słabła. Działanie implantu zanikało.
- Wiesz, że dla ciebie zrobię wszystko, bracie. Po prostu obiecaj mi, że jeśli zginę, to ty obejmiesz władzę w Quandrum.
- Saturnie, nie mów tak...
- Obiecaj mi to, kurwa.
Byłem wściekły, ale pokiwałem twierdząco głową.
CZYTASZ
Mercury
ActionMercury, który jest zamkniętym w sobie księciem Quandrum, coraz częściej czuje się samotny. Nauka zaklęć zajmuje mu cały wolny czas, ale młody mężczyzna czuje, że potrzebuje czegoś więcej. Pewnego dnia do Quandrum docierają wieści o morskim wrogu, k...