Bree
- Zostaw mnie! Puszczaj mnie, popaprańcu!
- Nie ma mowy, skarbie. Już nigdy cię nie wypuszczę.
- Zabiję cię! Zobaczysz, że jeszcze cię ukatrupię!
Krzyczałam na Eryxa. Mężczyzna niósł mnie przez pałacowe korytarze w Ravaren. Byłam przerzucona przez jego ramię, co dawało Eryxowi możliwość, aby co chwila dawać mi klapsy. Radośnie korzystał z tej okazji. Uderzał w moje pośladki, a ja waliłam pięściami jego plecy. Król był rozbawiony moim zachowaniem, ale mi nie było do śmiechu.
- Przecież wiedziałaś, że po ciebie wrócę, Bree. Zawsze dotrzymuję danego słowa.
- Powinieneś się utopić!
- Przykro mi, kochanie, ale zakładając, że jestem syrenem, utopienie się byłoby chyba dosyć trudne, prawda? Chyba, że masz jakieś skryte fantazje? Może waterboarding*? Podobają ci się takie erotyczne tortury?
Nienawidziłam go. Chciałam, aby umarł w męczarniach. Życzenie komuś śmierci może i było okrutne, ale nie czułam do Eryxa nic oprócz pogardy. Zasługiwał na to, aby cierpieć. Zabił wiele niewinnych istot tylko dla zabawy. Zniewalał Bogu ducha winne kobiety tylko po to, aby były one jego zabawkami. Takie stworzenia powinno trzymać się w zamknięciu, aby tam zastanowiły się nad popełnionymi przez siebie czynami. Istoty chore na psychice zazwyczaj nie pojmowały, co robiły nie tak, uważając siebie za przywódców świata, ale niestety nie moja była w tym rola, aby uświadomić Eryxa w tym, jak wiele zła dokonał. On nigdy by mnie nie posłuchał.
- Załatwiłem ci piękny pokoik, aniołku. Zaczekasz tam na moment, w którym weźmiemy ślub. Ostatnio nam przerwano, więc uznałem, że właściwym posunięciem będzie przerwanie twojego ślubu z księciem Mercury'm. Zakochałaś się w nim, kotku?
Eryx wprowadził mnie do pokoju, który przypominał luksusową celę. Małe okienko pokrywały magiczne kraty. Łóżko było jednoosobowe, ale zakładałam, że po ślubie król miał zamiar przenieść mnie do większej sypialni.
Mężczyzna posadził mnie na łóżku. Natychmiastowo wstałam i dźgnęłam go palcem w pierś.
- Mercury cię zabije. Zobaczysz, że umrzesz.
- Na twoim miejscu nie radziłbym być tak nieuprzejmym, kochanie. Grabisz sobie.
Eryx był zły. Miał zmarszczone w gniewie brwi, a usta zaciskał w wąską kreskę. Miałam świadomość tego, że wszystko, co robiłam, w jego oczach zasługiwało na karę, ale nie zamierzałam się poddawać.
- Nienawidzę cię.
- Powtarzasz się, Bree. Może wrócę do ciebie, jak ochłoniesz? Ślub możemy wziąć dzisiaj. Jesteś już wystrojona. Masz śliczną sukienkę, choć jesteś trochę potargana. Jak doprowadzisz się do ładu, przyślę do ciebie Quentina, który zabierze cię na uroczystość.
Eryx odwrócił się w stronę drzwi, z zamiarem wyjścia z mojej nowej celi. Chwyciłam go za rękaw szaty, co sprawiło, że mężczyzna odwrócił się w moją stronę. Uśmiechnął się kącikiem ust, rozbawiony moją chęcią postawienia mu się. Eryx uwielbiał, gdy kobiety były uległe w stosunku do niego, jednak dominacja płci pięknej czasami sprawiała, że fiut mu stawał.
- Chcesz, żebym z tobą został? Trzeba było tak od razu, skarbie.
- Pozwól, że coś ci powiem.
Eryx skrzyżował ręce na piersi, unosząc prowokacyjnie brew.
- Zamieniam się w słuch.
Wzięłam głęboki oddech. Znałam Eryxa od niemal sześciu lat, więc wiedziałam, czego można było się po nim spodziewać. Był niebezpiecznym typem spod ciemnej gwiazdy, który zabijał z nudów. Kiedy porwał mnie dziś z powrotem do Ravaren, widziałam masakrę, jaka miała miejsce w pałacowych ogrodach.
CZYTASZ
Mercury
ActionMercury, który jest zamkniętym w sobie księciem Quandrum, coraz częściej czuje się samotny. Nauka zaklęć zajmuje mu cały wolny czas, ale młody mężczyzna czuje, że potrzebuje czegoś więcej. Pewnego dnia do Quandrum docierają wieści o morskim wrogu, k...