Palący ból, jakby ktoś przypalał mi ranę ogniem. Byłam pewna że od paru minut mój krzyk można było usłyszeć parę korytarzy dalej. Dałabym się założyć że nawet pracujący Tony byłby w stanie mnie usłyszeć. Chwila przerwy żeby brać głęboki wdech, a potem to samo. Ból który czułam był nie do zniesienia. To był pierwszy raz w moim życiu, kiedy tak krzyczałam i cierpiałam fizycznie.
Na chwilę mój krzyk ustał, kiedy trzech terrorystów przestało polewać mi zrobione przez nich rany alkoholem. Jednak tortura szybko się nie skończyła, bo już po chwili jeden z nich wyciągnął nóż i przyłożył mi go do odsłoniętego obojczyka. Starałam się wyrwać na wszelakie sposoby. Nie udało mi się to, tylko ze względu na to że za mną stał czwarty mężczyzna który mocno mnie trzymał abym przypadkiem się nie wyrwała.
Szybkie cięcie. Mój słabszy krzyk, gdy poczułam zimne ostrze na swojej rozgrzanej skórze. Czułam spływający strumień krwi, który wędrował w dół do mojej klatki piersiowej i piersi. A po chwili ten sam ból, który czułam przed chwilą. Z mojego gardła wydobył się kolejny głośny krzyk, a z moich oczu zaczęło lecieć więcej łez.
Nigdy wcześniej w życiu nie czułam się tak bezsilna. Najgorsze w tym wszystkim było to, co zgotował mi los w późniejszych latach. Z perspektywy czasu i po wielu doświadczeniach, jestem w stanie przyznać, że teraz gdyby ktoś tylko polewał mi świeże rany wódką, czułabym się jakby ktoś okazał mi łaskę.
Co do łaski, nienawidziłam być pod czyjąś łaską. Czekać aż ktoś się nade mną zlituje, gdy decydował nad moim losem. Nad tym co mam czuć, co mam robić, jak się zachowywać. Nienawidziłam być bezsilna, mimo że dużo razy właśnie byłam bezsilna. Nie mogłam nic zrobić. Jedynie żałować, że zgodziłam się pojechać z Tony'm do Afganistanu. Jednak w mojej głowie, kreowało się wiele pytań. Czy gdybym nie pojechała z nim, to czy by został porwany?
Odpowiedź na akurat to pytanie, miałam otrzymać w dość nie krótkim czasie.
Kiedy w końcu znudziło im się ranienie mnie, facet który mnie trzymał popchnął mnie do przodu. Przez zmęczenie przewróciłam się na zimną podłogę, w duchu ciesząc się, że byłam w swojej celi i zaraz mieli odejść. Dać mi spokój i zostawić na pastwę losu. Mając gdzieś czy się wykrwawię czy nie. Czy umrę czy dożyje kolejnych godzin. Czy będę cierpieć, czy będę czuła ulgę.
Zdecydowanie wszystko na raz mogło się stać.
Słyszałam ciężkie kroki, które kierowały się do wyjścia. Po paru sekundach słyszałam otwieranie i zamykanie się drzwi. Odczekałam dodatkowo parę chwil, żeby w końcu próbować się podnieść, chociaż do siadu na kolanach. Z trudem udało mi się to. Odetchnęłam cicho z ulgą. Koniuszkiem języka zwilżyłam swoje zwilżone i popękane, od braku wody, wargi. Miałam naprawdę dosyć bycia bezsilną. Jedyna myśl która pozwalała mi dalej walczyć, a raczej myślami, byli moi bliscy.
Tina, z którą wychowywałam się od małego. Z którą byłam tak zżyta że zaczęłam ją traktować jak młodszą siostrę, przez różnicę parę miesięcy. Mój mały głosik rozsądku, który na pewno kazałby mi nie panikować, tylko próbować zrobić wszystko, aby się stąd wydostać.
Pepper. Oj ona na pewno najbardziej panikowała, martwiąc się nie tyle co o mnie, tak o mojego brata. Nie byłam ślepa, widziałam tą chemię między nimi. W końcu kobiety i nastolatki doskonale potrafią dostrzec, kto komu się podoba. Ja jestem i kobietą i byłam nastolatką. Znałam się na takich sprawach, lepiej niż na przykład Tony. Ale odbiegam od tematu. Potts na pewno by mi powtarzała, żebym się nie bała tylko była silna. Powtarzałaby mi, że jestem silna i poradzę sobie z niejednymi przeciwnościami losu.
William, mój uroczy żołnierzyk, którego kochałam nad życie. On w stu procentach by powiedział mi, abym walczyła o swoją wolność. Bądź żebym się buntowała, a on, nie wiadomo skąd by wkroczył do akcji razem z swoim najlepszym przyjacielem, Mike'm, pozabijali wszystkich, którzy tylko ważyli się mnie chociażby dotknąć, a potem zamieniłby się w troskliwego chłopaka i przez następne parę dni nie spuszczałby ze mnie wzroku, aby mieć pewność że jestem cała.
CZYTASZ
Rosallie Stark: The Beginning of Chaos
FanfictionRosallie od małego była wychowana w światłach reflektorów. Nic dziwnego, zważywszy na jej nazwisko, który znał cały świat od wielu dekad. Nie mogła więc wyobrażać sobie lepszego życia. Denerwujący ale kochany brat, bez którego by nie dała sobie rady...